Rozdział trzydziesty czwarty
Koniec
Przed piętnastą byłam już gotowa.
Założyłam na siebie kremową sukienkę ze złotymi dodatkami, a na szyi powiesiłam
łańcuszek z łezką, prezent od cioci. Do tego wysokie buty i wszystko dopięte na
ostatni guzik.
Usiadłam na krześle obok okna i
przygryzłam dolną wargę. Denerwowałam się. Bardzo. Dzisiaj miał być
najpiękniejszy dzień w moim życiu. Ukochany chłopak zdecydował mi się
oświadczyć! Z wrażenia aż nie mogłam spać w nocy, ale szczęście wyparło
zmęczenie i gdy przeglądałam się w lustrze, czułam się piękna
Zerknęłam na zegarek i momentalnie
ścisnęło mnie coś w brzuchu. Zostało tylko pół godziny do przyjazdu Kasa!
Nalałam sobie czystej wody do szklanki i ostrożnie, by się nie ochlapać, upiłam
pierwszy łyk. Czemu drżały mi ręce? Nie no, jak Kastiel zobaczy, że się tak
denerwuje, to mnie wyśmieje. Muszę się uspokoić.
Kolejny ścisk w żołądku. Jeszcze tylko
piętnaście minut. Siedziałam jak na szpilkach, a czas płynął nieubłaganie
szybko. Dziwne, bo zazwyczaj, gdy się na coś czeka, minuty dłużą się w nieskończoność.
Podeszłam do lustra i przeczesałam grzywkę. Wszystko musiało być perfekcyjne,
nie mogłam sobie pozwolić nawet na drobne niedociągnięcie. Może i przesadzałam,
ale chciałam wyglądać dla Kastiela idealnie. Zajęłam się rozwiązywaniem jakiejś
krzyżówki, ale nieprzyjemny prąd w brzuchu, tak jak, przed maturą, nie pozwalał
mi się na niczym skupić. Odłożyłam długopis i wygładziłam sukienkę. Na rękach
pojawiła mi się już gęsia skórka. Może powinnam wziąć jakieś nakrycie? E tam,
wytrzymam. Moja opalenizna za ładnie wygląda, żeby ją ukrywać. Poza tym, Kas na
pewno pożyczy mi kurtkę.
Już wybiła godzina szesnasta, a motoru
nie było słychać. Wyjrzałam przez okno, ale nie zobaczyłam nic, poza tłustym
kotem sąsiada, przechadzającym się po ceglanym murku. W miejscu, gdzie cegły łączyły
się z bramką, rósł pojedynczy, wysoki kwiat. Taki piękny. Samotny, ale wydawał
się tym w ogóle nie przejmować. Bez strachu piął się w górę, ku niebu, nie
zważając na wiatr, co chwilę przechylający go ku ziemi. Pomyślałam, że też
powinnam taka być. Odważna, mimo przeciwności losu.
Dziesięć minut po szesnastej, a jego
jeszcze nie ma. Jak zwykle musi się spóźnić. Mógł chociaż napisać esemesa, ale
nie… na telefonie nie wyświetlała mi się żadna nowa wiadomość. Postanowiłam do niego
zadzwonić, ale włączyła mi się automatyczna sekretarka. Wściekłam się.
Nieodpowiedzialny dzieciuch. Już ja mu pokażę, jak przyjedzie. Kiedy
obmyślałam, co mu nagadam, nagle usłyszałam warkot motoru. Ucieszona wybiegłam
na podwórko i pomachałam do kierowcy, ale nawet mi nie odmachał. Za to
zagwizdał cicho i zdjął kask. Moim oczom ukazała się jasna czupryna.
- Mała,
wiem, że czekałaś na mnie całe życie, ale akurat dzisiaj masz pecha. Jadę na
randkę – krzyknął do mnie ten blondwłosy chłopak i zakładając z powrotem kask,
odjechał z piskiem opon. Wróciłam zrezygnowana do domu. Kastiel potrafi zepsuć każdą
piękną chwilę. Było już wpół do piątej, a o nim ani widu, ani słychu.
Zacisnęłam pięści w bezsilnej złoci i przysiadłam na brzegu blatu kuchennego.
Jeszcze raz spróbowałam do niego zadzwonić,
ale bez skutku. Może zatrzymali go dłużej w pracy? Poszłam do łazienki, kiedy wróciłam,
była godzina szesnasta czterdzieści pięć. Co on sobie myślał? Tak mnie
wystawić.
Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Może
się zgrywa? Pobiegłam szybko otworzyć, ale jakież było moje rozczarowanie, gdy
w progu zobaczyłam uśmiechniętego Nataniela.
- Pięknie
wyglądasz, jakaś okazja? – spytał i poprawił włosy, które dzisiaj wyjątkowo
tworzyły artystyczny nieład.
- Tak, ale
nie pytaj o co chodzi. Masz do mnie jakaś sprawę?
- Chciałem
tylko powiedzieć, ze jutro opublikują twoje zdjęcia w gazecie lokalnej. Wysłałem
je tam, bo stwierdziłem, że nie mogą się zmarnować. Są cudowne, tak jak ty –
powiedział i w tej chwili zauważyłam, ze ma rozdarty kołnierzyk. Spytałam go o
to, pomijając informację ze zdjęciami. Nie miałam teraz głowy do takich rzeczy.
– A wiesz, przycinałem żywopłot.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i spuściłam
wzrok.
- Hej, co
jest? – Nataniel pogłaskał mnie po ręce.
- Nic, po
prostu mi smutno. –Dostrzegłam w jego złotych oczach niepewny błysk. – Idź już,
Nat. Pozdrów Hadriana.
- Dobrze,
ale pamiętaj, że jakbyś miała problem, to wal do nas drzwiami i oknami.
- W
porządku.
Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam na
krześle.
***
O osiemnastej zaczęły mi drżeć ręce. Co
musiało się stać, po prostu musiało. Przecież by mnie tak nie zostawił.
Niebieski zegarek uśmiechał się szyderczo wskazówkami, jak kat, czekający na
ofiarę. Czas nieubłaganie płynął, a ja nie wiedziałam co zrobić. Wysłałam
Kastielowi już z tysiąc esemesów, dzwoniłam kilkanaście razy, a on nic!
Nie czekając dłużej na cud, wybiegłam z
domu i udałam się wprost do Nataniela. Nawet nie kłopotała się pukaniem, tylko
od razu wparowałam do środka i znalazłam się w małym przedpokoju. Ściany pomalowane
były za żółto, a w kącie stała ogromna, jasnobrązowa szafa na buty. Zauważyłam
też wiklinowy, podłużny kosz na parasole.
Kiedy właściciel domu, zaniepokojony
hałasami, wyszedł mi na spotkanie, spojrzałam na niego ze strachem.
- Nataniel,
mamy problem.
***
Postanowiłam
podzielić rozdział na dwie części. Jutro wieczorem druga. Za długa, moim
zdaniem. Co tam, może jeszcze na jutro ulepszę.
Dzisiaj troszeczkę nudnawy i pewnie myślicie, że wiecie, co zrobiłam... Powiem, że chyba się nie spodziewacie takiego zwrotu akcji. Przygotujcie się, że jutro was zaskoczę.
Przepraszam, ale dzisiaj postanowiłam to rozdzielić. Monotonne wprowadzenie i.... Do jutra, dziewczęta ;)
Jak dla mnie problemu nie ma, chociaż od rana skupić się nie mogę, bo cały czas o tym myślę xP No cóż, brakło Ci czasu, czepialstwa nie będzie, pośpieszać też nie mam zamiaru, trzymam tylko kciuki :3
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie wiem, czy się spodoba xD
Usuńsorry za wyrażenie ale ty sobie chyba jaja robisz! Czekałam jak wariatka na ten rozdział i figa z makiem. Wrrr! za to mam nadzieję że będzie nieziemsko powalający. pozdro, :)
OdpowiedzUsuńProszę o wybaczenie, kłaniam się nisko, ale nie zdążyłam.
UsuńCzekam z niecierpliwością! Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekam i czekać będę, bo przeczuwam, że warto ;D No i trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńJa już od piątku sprawdzam czy nie dodałaś :) ale wiem że warto czekać bo masz talent do pisania ^^ Najbardziej to twoje opowiadanie mi się spodobało z jakich w ogóle przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na to przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i teraz czekam na ten ostatni.. Nie mogę się go doczekać, jestem zachwycona! Masz talent do pisania, tylko pozazdrościć :) No i potem na kontynuację..
OdpowiedzUsuńO której dodasz;) ? Już nie mogę się doczekać Uwielbiam twojego bloga;*
OdpowiedzUsuńDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodaj! *-*
OdpowiedzUsuńPół nocy spać nie mogłam, cały dzień skupić się nie dałam rady, czekam i czekam i czekam i czekam i czekam na rozdział, a jego ni ma! D: Pleeaasee, dodaj już, bo zaraz wybuchnę!
(Miałam nie pośpieszać. Sorkiiii)
No już, już, ale chyba mnie utuczesz, bo podzieliłam na dwie części. Ciekawsza jutro... ;)
UsuńLudzie, trzymajcie mnie, bo zatłukę normalnie!
UsuńKObieto, to ja sobie włosy z głowy wydzieram, chodzę z pokoju do pokoju, a ty mi RTODZIAŁ NA DWIE CZĘŚCI DZIELISZ?!
No litości D: Zaraz będą mnie musieli do psychiatry wysłać.
Tylko proszę, zaprzecz ze znalazł sobie w tym czasie inną - bo wtedy autentycznie do ciebie przyjdę i zabiję! Taki to on nie jest.
PROSZĘ, ZAPRZECZ!
I dodaj to jutro. Ale nie wieczorem. Do wieczora to ja trupem padnę!
zgadzam się z tobą :D przez 3 dni co 10 min. wchodze i sprawdzam czy nie dodałaś , a jak w końcu jest to dwie części !!! mogę pojechać z tobą razem ją zatłuczemy ;)
UsuńTo sobie nagrabiłam... Wieczorem, bo mnie nie ma w domu wcześniej. Będzie długi. Nic nie powiem :D Jutro zobaczycie. Jeju, moje serce rośnie, kiedy słyszę, że lubicie to opowiadanie i się w nie wciągnęłyście <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUuu, jestem teraz jeszcze bardziej zaciekawiona. Bo niby wiadomo, że go uśmierciłaś, ale jak będzie zwrot akcji, to już nie wiem xd Czekam z niecierpliwością, pierwszy raz na poniedziałek xd
OdpowiedzUsuńchyba cie zabije :D nie przerywaj w takich momentach
OdpowiedzUsuńmoże ją zdradza? może był wypadek? a może nataniel jest za to odpowiedzialny? to się okaże jutro
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńDlaczego ty to podzieliłaś? DLACZEGO? było tak cudownie, romantycznie, potem niepokojąco i nagle... Koniec. Ech, jak możesz ban to robić, dziewczyno. Jestem cholernie ciekawa, co tam się wydarzyło, chociaż Kastielowi musiało się coś stać. On by jej tak nie zostawił.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się drugiej części <3
[trzymaj-mnie]
Matulu co się stało Kastielkowi :( Przypomniało mi się mój jeden rozdział który pisałam jakiś czas temu zanim trafiłam na tego bloga i w nim chłopak bohaterki został porwany i pobity :( Ale Moja bohaterka go znalazła i uratowała ^.^
OdpowiedzUsuń