piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział trzydziesty siódmy






      Nataniel leżał w moich objęciach, wciąż jeszcze zły, dlatego, że nie wyjawiłam mu powodu mojego smutku. Chciał rozpocząć bezsensowną dyskusję o tym, że mu nie ufam i bla, bla, bla, ale uciszyłam go pocałunkiem. Chociaż wydawało się, że już się uspokoiłam, w środku wszystko się we mnie biło, bo mimo poniżenia, które zafundował mi Kastiel, ja… ja za nim tęskniłam. Mnie się to podobało. Ja jestem jakaś nienormalna! Z jednej strony uważałam go za najgorszego gnoja świata, a z drugiej szaleńczo pragnęłam, żeby mnie przytulił. Nie mogłam dłużej znieść tych sprzecznych myśli, dlatego usilnie próbowałam zasnąć, jednak bezskutecznie.
      Głowa Nataniela ciążyła mi na brzuchu, co dziwne, bo nigdy nie przeszkadzał mi jego ciężar. Chyba byłam mocno poirytowana, skoro tak reagowałam na jego bliskość. A może już odzwyczaiłam się od wspólnego spania z kimś? Dobrze, że został tylko na jedną noc. Postanowiłam, że jutro odszukam Kastiela.



***




      Poranek przywitał mnie piękną pogodą. Promienie słoneczne przenikały przez bielutką firankę, zawieszoną przeze mnie przedwczoraj, a zapach świeczki o „Egzotyczny Owoc” wciąż wisiał w powietrzu. Nataniel spał na prawym boku, lewą ręką trzymając mnie za koszulkę. Uśmiechnęłam się niewyraźnie i wstałam. Była dopiero szósta rano.
      Ubrałam się w czerwone spodenki i żółty podkoszulek ze zgrabnie opadającym ramiączkiem i wyszczotkowałam zęby. Potem niedbale spięłam włosy w koński ogon
i chwyciłam w biegu portfel, myśląc już o świeżych bułeczkach z piekarni.
      Po drodze minęłam przystojnego chłopaka, trzymającego smycz ogromnego owczarka niemieckiego. Od razu przypomniał mi się Demon Kastiela, tak bardzo kochany. Do dzisiaj  przykro mi się robiło, że trzeba go było uśpić. Pamiętam, Kastiel wtedy odtrącił moją rękę, gdy próbowałam dodać mu otuchy. Nigdy nie okazywał uczuć, bał się to robić.  
      Skręciłam w alejkę wysadzaną szarą kostką brukową i otworzyłam wielkie, brązowe drzwi z szyldem informującym, że to wejście do piekarni. Od razu owionął mnie smakowity zapach, ale usłyszałam też wesoły, dziecięcy śmiech. Uśmiechnęłam się na widok jasnowłosej dziewczynki, niezdarnie próbującej zaczepić drewnianego dziadka z fajką, stojącego obok stolika w kącie. W tym celu używała całego uroku osobistego i okręcała się dookoła, wirując spódniczką w białe kropki, jednak jej działanie nie przynosiły pożądanego efektu i mina dziewczynki nieco zrzedła. Powiedziała coś niewyraźnie, a potem klapnęła na podłogę, wpatrując się w czarne buty drewnianego jegomościa.
- Tak, trzy. – Usłyszałam niski, wibrujący głos i podniosłam oczy na właściciela.
- Lysander? – Jego imię wypłynęło mimowolnie z moich ust. Odwrócił się i ze spokojem uśmiechnął.
- Oliwia, wieki się nie widzieliśmy. Miło cię znowu spotkać. – Nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, bo czułam się trochę niezręcznie, ale on oczywiście pociągnął temat, jak rasowy dżentelmen. – Wiesz, to moja córka, Dalia, ranny ptaszek. Budzi nas wszystkich już o piątej rano.
      Spojrzałam na dziewczynkę jeszcze raz i uśmiechnęłam się.
- Urocza. Jak na swój wiek, całkiem duża – powiedziałam wesoło.
- Tak, będzie kiedyś piękną kobietą. Podobna do mamy.
- Kształt brwi ma twój – stwierdziłam.
- Tak uważasz? – Podrapał się po brodzie i z dumą spojrzał na malutką Dalię. Widać było, że jest szczęśliwy. Podał kasjerce banknot.
- Czyli jesteś z Iris?
- Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się darzyć głębszym uczuciem… Dziękuję… Oliwia? – odszedł od lady i stanął zaraz za mną. – Widziałaś się z…?
- Kastielem? – dokończyłam za niego, bo jakoś nie mogło mu przejść przez gardło jego imię. – Tak, widziałam się z nim… Wiesz, nie chcę o tym mówić.
- W porządku. Powiem tylko tyle, że ja nic nie wiem. Zadzwonił do mnie parę razy, gdy był we Włoszech, - A więc wyjechał do słonecznej Italii… - ale nigdy nie powiedział, dlaczego to zrobił. Może ty orientujesz się nieco w sytuacji?
- Nic nie wiem.
      Zamówiłam dwie kajzerki i zapłaciłam. Wyszliśmy z piekarni razem.
- Głupio wyszło, że nasz kontakt też się urwał. – Pogłaskałam jego małą córeczkę po jasnej główce i zrobiłam szaloną minę, ku jej uciesze.
- Wiem. Dorosłe życie jest okrutne.
- Może kiedyś do mnie wpadniecie? Urządzimy z Natanielem grilla…
- Czyli spotykasz się z nim? – Lysander stopił czarną powłokę moich oczu, jednym, krótkim spojrzeniem. Wydawało mi się, że przeniknął moją duszę na wskroś.
- Tak.
- Może kiedyś wpadniemy. Trzymaj się, Oliwka i bądź szczęśliwa.
- Do zobaczenia. Pozdrów ode mnie Iris.
       Skinął głową i odszedł z dzieckiem na rękach i siatką z bułkami, przewieszoną przez lewe ramię. Wytrącił mnie z równowagi tym „bądź szczęśliwa”. Co to miało niby być? A nie jestem?
      Weszłam do domu w nieciekawym nastroju, ale przynajmniej choć na chwilę przestałam myśleć o Kastielu i odczuwać dreszcze na całym ciele.
      Nataniel już był na nogach. Podszedł do mnie cmoknął w policzek, jednocześnie porywając siatkę z bułkami.
- Z samego rana jesteś najpiękniejsza.
      Jego pocałunki na dekolcie nie robiły na mnie żadnego wrażenia, ale kiedy ściągnął koszulkę i jego blada klatka piersiowa przylgnęła do mojego ciała, cicho westchnęłam, wyobrażając sobie, że za chwilę poczuję chłodne ręce na nagich plecach. Bardzo podobał mi się kolor i delikatność skóry Nataniela. Działały na mnie pobudzająco, ale w jednej chwili zobaczyłam zamiast złotych oczu, brązowe… Potrząsnęłam głową i objęłam blondyna za szyję. Chciałam się pozbyć obrazu Kastiela, błądzącego po zakamarkach mojego umysłu.
- Oliwia, proszę cię, nie tak mocno – stęknął mi chłopak do ucha i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wbijam w jego plecy paznokcie tak mocno, że aż bolą mnie ręce. Szybko się opanowałam i posłałam mu przepraszające spojrzenie.
      Nie chciałam się oddawać Natanielowi, ale z drugiej strony czułam, że to może mnie oczyści, z tego poniżenia, jakie zafundował mi Kastiel. Lecz czy ja chciałam ”oczyszczać się” z tego wspomnienia? Śladu jego spoconego ciała i miękkich warg? Obrazy w mojej głowie przesuwały się z zawrotną szybkością. Nie, tym razem nie mogłam zawieść Nataniela. Przecież jest dla mnie taki dobry i miły. Pociągnęłam go na blat kuchenny i oparłam się o jego mocne ramiona. Nieskazitelnie wyrzeźbione mięsnie napinały się co rusz, gdy chłopak pochylał się do pocałunków.
      Dzwonek do drzwi przerwał całą tę akcję. Rozbawienie na mojej twarzy na widok zdezorientowanej i przestraszonej miny Nataniela. Jego szybkie działania mające na celu przywrócenie się do porządku. Zdegustowane spojrzenie rzucone w moją stronę, wynikające z faktu, że nie spieszyłam się z wciąganiem na siebie ubrań. Chwilowa konsternacja i prośba, żebym to ja otworzyła drzwi. Jeszcze nie widziałam go tak zawstydzonego, jak wtedy, gdy pokazywał oczami na oczywisty powód, przez który nie mógł wpuścić niespodziewanego gościa. Mój śmiech. To wszystko było tak nierealne, że aż dziwne.
      Poszłam otworzyć, ale okazało się, że nikogo nikt nie stał na werandzie. Pewnie syn sąsiadki znowu robił sobie głupie żarty. Już miałam zamykać drzwi, ale zauważyłam coś czerwonego, leżącego na wycieraczce. Koperta. Podniosłam ją i z bijącym, sercem otworzyłam. W środku znajdowała się biała kartka z krótką notką.

„Wiem, że Ci się podobało. To wystarczająca nagroda. Teraz już możesz żyć w spokoju ze swoim Natusiem, którego zawsze uwielbiałaś. Przesyłam pozdrowienia od mojej dziewczyny. Pomyśleć, że byłem gotowy się z Tobą ożenić. Teraz wiem, że największym błędem w moim życiu był nasz pierwszy pocałunek. Nigdy więcej do mnie nie podchodź.
K.

      Otworzyłam usta z przerażenia. Jak mógł napisać takie słowa? One mnie zraniły do głębi. Czy on musi być aż tak podły? Co ja mu zrobiłam, że tak mnie traktuje?! Że tak traktuje naszą przeszłość?! Tym razem potrzymałam każdą łzę, próbującą przeniknąć przez moje zaciśnięte powieki. Nie, nie będę więcej przez niego płakać. Nie jest tego wart.


***


      Siedział na łóżku i wpatrywał się w pomięte zdjęcie długowłosej dziewczyny. Znał każdy szczegół jej twarzy na pamięć. Każdą krągłość, wesołe dołeczki, ułożenie ciemnych rzęs. Była dla niego wszystkim. Ta cholerna suka… Nie. Ona była dla niego wszystkim, aż tu nagle jeden dzień zaważył na ich szczęściu. Jeden jedyny dzień, jeden obrazek, jeden moment, jeden głupi powód, by zostawić to wszystko i wyjechać w cholerę. Bo nic go już tutaj nie trzymało, a wrócił, bo… bo jego dziewczyna nalegała. Właśnie wróciła. Podarł zdjęcie na cztery równe kawałki i wrzucił do kosza.
      Nie musiał długo prosić, by Luciana spełniła jego zachciankę. Po prostu zdjęła sukienkę i podeszła, by rozpiąć mu rozporek. Tak, potrzebował teraz odprężenia. Musiał się uspokoić, skupić na czymś. Nawet nie zadał sobie trudu, by ją dłużej przygotować. Mechanicznie całował opalone ciało dziewczyny przez krótką chwilę, a potem po prostu ją posiadł. Bez żadnych uczuć, niepotrzebnych słów. Po prostu czysty seks, nic więcej. Z każdym ruchem czuł, jak spływa z niego napięcie i opadają emocje. Powoli się odprężał, a jego myśli zwalniały, by skupić się na przyspieszonym oddechu. Mięśnie napinały się rytmicznie, a krótsze niż kiedyś włosy, podskakiwały miarowo. Tak, o to mu chodziło. Zjeżył się trochę, kiedy dziewczyna próbowała się do niego przytulić, bo utrudniało mu to zadanie, ale nie zaprotestował, gdyż chciał w spokoju dokończyć robotę i iść do firmy na szybki przegląd.
      Kiedy w końcu opadł na materac łóżka, był całkowicie spokojny. Nic nie powiedział, nawet na czułości ze strony Luciany, mało tego, godził się na nie z wyraźną aprobatą. Ech, jak człowiekowi może poprawić humor taka zwykła rzecz…



***


      Wyglądałam jak zdechła kura po przeczytaniu tego listu. Nataniel łatwo dał się zbyć jakimś marnym wyjaśnieniem i zaraz pojechał do swoich obowiązków. Wpatrywałam się w ładne, pochyłe pismo jeszcze długi czas, zanim podarłam karteczkę na mnóstwo małych kawałków, które teraz leżały na dnie kosza. Serce już nie płakało. Bolały tylko podeptane wspomnienia.


***


      W tej zwykłej, żółtej bluzce z opadającym ramiączkiem wydawała się jeszcze bardziej pociągająca niż zwykle. Głupia, czy ona płakała? Czemu musiała wybrać akurat to stoisko? Cholera przeklęty Warian i te jego telefony od żony. Ostatni raz został zastąpiony.
        Coraz bardziej się przybliżała, wlepiając miękki wzrok w jakąś kartkę papieru. Ciekawe, czy przez ten list płakała. Na pewno. Delikatnie oblizała wargi i ten odruch wywołał u niego dziwną chęć, żeby uciec stąd jak najszybciej. Idiotka, nie wie, że każdy facet, który ją widział w tym momencie, ma ochotę ją zgwałcić na tej właśnie ladzie. Zmrużył oczy z niezadowolenia i popatrzył tępo na jakąś paniusię stojąco przed brodatym zastępcą szefa, czyli jego. Może czegoś chce i wtedy on będzie musiał iść do gabinetu, zamiast sterczeć na tym durnym punkcie pracowniczym? Ech, jest szefem w firmie matki, a dalej nie uwolnił się od zastępstw. Chyba pomyśli o zatrudnieniu jeszcze jednego pracownika…
      Podeszła.
- Przepraszam, czy na naprawę telewizora, trzeba będzie długo czekać? Bo niedawno go zakupiłam, a nie działa wejście na USB. Tutaj jest gwarancja… - Ten moment, kiedy podniosła na niego oczy. Źrenice momentalnie się jej rozszerzyły i całkowicie stopiły z czernią tęczówek. Rozchyliła malinowe usta w zdziwieniu i uniosła do góry brwi.
- Jeśli wejście nie działa, trzeba będzie je wymienić, chyba, że nie zawinił tutaj czytnik… Tak, ale co ja będę mówił, skoro i tak nie wiesz o co chodzi. – Nie poruszyła się nawet, tylko nieznacznie zagryzła dolną wargę. Z rozbawieniem stwierdził, że jest skrępowana i nie wie, jak się zachować. Uderzy go, czy pociągnie rozmowę z godnością? – Mogę gwarancję?
- Ach… Tak, oczywiście, proszę – powiedziała ochryple i podała mu papierek, który tak zawzięcie czytała przed chwilą. Uważała, żeby go przypadkiem nie dotknąć. Widział to doskonale, jak manewruje ręką.
- Przyślemy kogoś po telewizor. Można troszkę dokładniej opisać problem?
- Ymm, nie czyta przenośnych pamięci, jakby… em… nie… nie zauważał ich w ogóle.
      Brązowa lada błyszczał w promieniach słońca, wpadających przez ogromne białe okna. Ściany również w białym kolorze ozdobione były różnymi sprzętami AGD, dominowały oczywiście plazmowe telewizory. Na półkach poustawiane były wszystkie przedmioty użytku codziennego, a przy ścianach dumnie prężyły się lodówki. Stoiska kontrolne porozsiewane były po różnych częściach sklepu. Na górze był gabinet i inne pomieszczenia mniej lub bardziej oficjalnie. Firma Blaze’ów prosperowała bardzo dobrze.
- Rozumiem. Fachowcy na pewno znajdą źródło problemu.
- Oczywiście. Mam nadzieję, że to nie będzie drogo kosztować.
- Nie, przecież jest gwarancja. Widać, że on się na niczym nie zna.
      Sprowokował ją. Była wyraźnie poruszona i teraz spojrzała na niego z wściekłością. Uśmiechnął się łobuzersko i dostrzegł w jej oczach pewien błysk… smutku?
- Dziękuję. Widać, że ty nadal pozostałeś dupkiem.
      Odeszła bez słowa pożegnania kołysząc zadziornie biodrami. Pewnie robiła to nieświadomie. Dobrze, widać, że zaakceptowała grę…


***
Jest wcześniej. Miłego czytania.

Zależy mi na waszej opinii na temat scen widzianych z perspektywy Kastiela. Podobają wam się, czy może wolicie Oliwię? Bo zamierzałam wtrącać jakieś fragmenty z jego punktu widzenia, ale to nie jest konieczne, jeśli się nie spodoba.
Pozdrawiam :)

43 komentarze:

  1. Super :D
    Podobają mi się te "sceny widziane z perspektywy Kastiela" Można się przynajmniej czegoś dowiedzieć ;)Tylko ciekawe dlaczego wtedy wyjechał. Jestem coraz bardziej pewna że Nataniel miał coś z tym wspólnego. Wiesz może już kiedy będzie następny rozdział? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, znowu zapomniałam napisać... Następny rozdział w środę ;)
      Dowiecie się wszystkiego niebawem, ale najpierw jeszcze trochę pomęczę bohaterów.

      Usuń
  2. Ha! przeczytałam pierwsza. Jak zwykle wspaniale. Sceny z perspektywy Kastiela mogą być. Ale...
    Kastiel to DUPEK Nataniel górą!!!
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę jednak nie pierwsza ;(

      Usuń
    2. Cóż, czasem też mam ochotę strzelić Kastiela w pysk ;))

      Usuń
    3. Zgadzam się z tym Nataniel górą!

      Usuń
  3. Podobają mi się sceny widziane z perspektywy Kastiela ;D Kiedy następny rozdział ? Już nie mogę się doczekać ;D Pozdrawiam ! Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, bardzo fajny pomysł,że przenosimy się na chwilkę do mysli Kastiela. Co do rozdziału,świetny. Wybacz,że dziś taki krótki komentarz ode mnie. Czekam na następny-jestem niesamowicie ciekawa co dalej! :D
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  5. Jasne, jak najbardziej pasują mi fragmenty z perspektywy Kasa.
    Eh... Ktoś jeszcze na pewno był zamieszany w tą sprawę. I wydaje mi się, że to Nataniel. Wydaje mi się, że on coś powiedział Kasowi.
    Tylko wytłumacz mi coś, nie wiem czy to ja jestem taka nie kumata czy mój mózg teraz nie pracuje, ale kto z kim i gdzie rozmawiał w ostatnim fragmencie. ;3
    Rozdział świetny.
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. no suuper to z Kastielem i wogule ale szkoda bo w środe mam wycieczke i nie przeczytam :( pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się, przeczytasz kiedy indziej ;)

      Udanej wycieczki :))

      Usuń
  7. kocham Twojego bloga, jest rewelacyjny :)
    czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski, boski i jeszcze raz boski <3
    Bardzo podobają mi się sceny widziane z perspektywy Kastiela :*
    Możemy w końcu wiedzieć co on myśli :)
    I jestem coraz bardziej ciekawa co się wtedy stało, że Kas wyjechał.
    Wiem, że jest dupkiem, ale bardzo podniecającym i pociągającym :* Nie mogę się mu oprzeć :D A za Natem nie przepadam takie to mało męskie, jak dla mnie za grzeczny i z wyglądu i charakteru :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Kas ma tysiąc myśli na minutę, z czego tylko parę nie dotyczy płci przeciwnej xD

      Usuń
  9. Świetny jak zawsze :* Z punktu widzenia Kastiela tez super ^.^
    Czekam na następny rozdział!
    Pozdrowienia...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeeej ^^ za krótki ale wspaniały ^^ i ten list;/ biedna Oliwia…:/ tylko sie zastanawiam co zmieniło zdanie kastiela o zareczynach. Mam nadzieje ze juz niedługo sie dowiem ;D Kastiel<3 jejku jejku jak zobaczyłam ze oddałaś nowy rozdział to juz sie uśmiechalam jak jakaś idiotka :D
    Rzyczeee duzo duzo duzo duzo duzo bardzo duzo xD Weny ;) pozdrawiam N.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaje*iście!! Chyba... chyba Cię kocham....
    No! Bynajmnie sposób w jaki piszesz i twoje opowiadanie ! <3
    Dużoooo weny !

    OdpowiedzUsuń
  12. mi się ogólnie podoba ale jak czytam to czuje że czegoś brakuje.Zapraszam na mojego bloga http://honoratapamietnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Też podobają mi się sceny z perspektywy kasa... ale czy mogłabyś no ten tego... jakoś pisać je jaśniej? bo czasem nie rozumiem... ale jest ok ^^
    Ayako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaśniej?No spróbuję, ale chyba nie tak trudno się domyślić, że skoro w trzeciej osobie, to Kastiel wtedy myśli. ;) Chyba, że to dla mnie tylko zrozumiałe. No ale teraz już będziecie wiedzieć :))

      Usuń
  14. Nie wiem dlaczego, ale coś mi się wydaje, że to nie Kastiel zostawił ten list
    O.

    OdpowiedzUsuń
  15. podobają mi się sceny z perspektywy Kastiela:) świetny rozdział;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Pewnie Nat maczał w tym palce... Cholera jedna. Ja mu dam xDD. Błagam, niech Olka i Kas się pogodzą, wezmą ślub i będzie fajnie *.* Snoppy <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ziapieldolem Kazika kilofem :3
    *UWAGA, ocenzurowane z powodu zbyt wielu ostrych słów*
    Miałam nie pisać, bo mam skręcony nadgarstkek, i ogólnie urwanie głowy w szkole, ale dla Ciebie Aduś wszystko. Tylko... nie dawaj Happy Endu :3 Znaczy, nie swataj naszej białowłosej z Natanielem i jego homoroidami. Mogłaby w sumie wrócić do Kasa, ale zafunduj nam kolejny zwrot akcji, tyle ze niech tym razem jej nie zostawi. A może miał jakiś powód? Nie męcz nas tak dalej, pliiiiis! D:

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy kolejny wpis ? Już nie mogę się doczekać:) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne < 3
    z tą perspektywą Kastiela genialnie, zostaw tak! ;*
    Kastiel team! xd ledwie wrócił do opowiadania i czyta się z zapartym tchem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadrabiam, o tak, już wszyscy myśleli, że zniknęłam, ale nie - ja tylko obsesyjnie oglądam wszystkie kolejne odcinki "Gry o Tron" i za bardzo się wciągnęłam. Następnym razem nie będę mieć takich zaległości!
    Chciałabym, żeby była szczęśliwa z Natem, ale Kastiel i tak bardziej mi do niej pasował. Nawet taka sytuacja, jej poniżenie tak naprawdę - taki jest ten facet, nic dziwnego. Fajnie, że Nataniel próbuje jej pomóc, ale ona nigdy nie przestanie myśleć o Kasie. Taka brutalna prawda, jaaaaa to wiem :D
    Perspektywa Kasa bardzo fajna, chcę więcej. Ciekawi mnie, dlaczego tak zmienił zdanie na temat dziewczyny. Bo w końcu... No, nic nie dzieje się bez przyczyny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak sobie myślę, że mogłam przeczytać i na końcu napisać taki ogólny komentarz, albo... Nie no co ja gadam/ piszę! To nie byłaby wtedy taka frajda i w dodatku mogłabym czegoś zapomnieć :P Bardzo mi przypadł mi do gustu rozdział z perspektywy Kasa. Mam megaśną nadzieję, że na końcu się zejdą *oczy kota ze Shreka*

    OdpowiedzUsuń