sobota, 9 marca 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy



      Leżałam spokojnie pod puszystą kołdrą i czekałam, aż Kastiel wyjdzie z łazienki. Siedział tam chyba już z pół godziny! Co on, włosy układał?! Czułam się dziwnie, żeby nie powiedzieć okropnie. Nie powinnam była tego z nim robić, w dodatku mam straszne wyrzuty sumienia wobec Nataniela. Jak ja mu spojrzę potem w oczy? Powiem Kastielowi, żeby nic nie mówił, może posłucha, bo ja nie chcę, żeby Nat się na mnie obraził.
- Nie myśl tyle.
      Kastiel niespodziewanie usiadł na łóżku i jednym, płynnym ruchem pacnął mnie lekko w ramię. Ziewnęłam szeroko i opadłam na poduszki. Po chwili chłopak zgasił światło i zrobił to samo. Leżeliśmy w ciszy w sporej odległości od siebie. Chciałam się do niego przytulić, poczuć jego silne, męskie ramiona, ale jakoś nie miałam śmiałości się do niego zbliżyć. Niby byłam dla niego ważna, ale zawsze trzymał mnie na dystans, nie pozwalał wejść do swojego świata, co mnie bardzo bolało. Przekręciłam się na drugi bok i wpatrzyłam w niewyraźny zarys małego stolika nocnego. Kastiel traktował mnie jak powietrze, zupełnie, jakby między nami się nic wcześniej nie wydarzyło. Mógł mnie chociaż dotknąć! W tym momencie, leżąc w łóżku w sporym oddaleniu od niego, sama, spragniona miłości, czułam, ze się rozpłaczę. Miałam ochotę walnąć Kastiela w twarz, ale miałam swój honor. Czy traktował tak wszystkie dziewczyny, które już zaliczył? Uśmiechnęłam się z goryczą. Osiągnął cel, teraz byłam już obojętna. Byłam już bliska łez, kiedy usłyszałam:
- Obraziłaś się na mnie?
      Drgnęłam i z niedowierzaniem odwróciłam głowę w jego stronę. 
- Co proszę?
- Pytałem, czy się na mnie obraziłaś?
- Niby dlaczego?
- Bo tak ode mnie uciekasz.
- Ja?! – Nie dowierzałam własnym uszom.
- No ty. – Westchnął ciężko i popatrzył na mnie w ciemności.
- To ty mnie ignorujesz.
- Ja?!
- Nawet mnie nie przytuliłeś – powiedziałam z żalem.
- Przecież to zawsze dziewczyny do mnie lgną. Nigdy nie dotknąłem ich sam z siebie.
- Ja nie jestem taka.
- Teraz to wiem.
      Przysunął się do mnie i dotknął ramienia.
- Przepraszam – szepnął mi do ucha ledwie słyszalnie.
      Przekręciłam się na drugi bok i nasze usta dzieliło już tylko kilka centymetrów. Trącił mnie nosem w policzek i wtulił się w moją szyję. Pogłaskałam go po włosach, swoją drogą, misternie ułożonych, i szybko zasnęłam.


***


      Obudził mnie soczysty całus w usta. Otworzyłam oczy i skrzywiałam się, bo zasłony były rozsunięte, a przez okno wpadały pierwsze promienie słoneczne. Zapowiadał się wspaniały dzień.
- Jak się czujesz? – zapytał Kastiel, siadając na brzegu łóżka.
- Dobrze – skłamałam. Tak naprawdę potwornie bolała mnie głowa i byłam jakaś taka… odrętwiała.
      Wstałam szybko i niepewnym krokiem udałam się do łazienki. Czułam, że tępe pulsowanie zaraz rozsadzi mi czaszkę. Usiadłam na brzegu wanny i schowałam twarz w dłoniach. Nie wyspałam się chyba za bardzo. Odświeżyłam się, uczesałam i wychodząc z przytulnej łazienki, wpadłam wprost w ramiona Kastiela.
- Śniadanie do łóżka? – spytał, a ja twierdząco kiwnęłam głową, jednak dalej nie wypuśczał mnie ze swoich objęć. – Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Trochę boli mnie głowa.
       Z ulgą zauważyłam, że nie ma zamiaru mnie puszczać. Czułam się dobrze w jego ramionach, wdychając zapach, który kojarzył mi się z kochanym liceum, pierwszym naszym spotkaniem, dziwnym, zresztą. Spojrzałam mu w oczy. Nie wiem, czy go kochałam, ale na pewno potrzebowałam. Jego bliskość działała na mnie kojąco, wtedy czułam się kochana.
- No, maleńka, nie sądziłem, że przez te dwa lata wytrzymasz bez faceta. Najwyraźniej czekałaś na mnie, mam rację? – Jak zwykle zepsuł cały romantyzm chwili.
- Głupi jesteś.
- A tobie, to trzeba by było dysk twardy wszczepić, żeby określić cię przymiotnikiem „mądra” – uśmiechnął się zadziornie, ale nie miałam ochoty na żarty. Objęłam chłopaka za szyję i rozkazałam, żeby mnie pocałował. Wykonał polecenie błyskawicznie, składając na mych ustach rozkoszny, zachęcający do dalszych czułości, pocałunek. Poddałam mu się bezwolnie, ale przerwało nam pukanie do drzwi.
      Śniadanie zjedliśmy w milczeniu.


***


- No gdzie się podziewaliście?! – Nataniel napadł na mnie, kiedy przekroczyłam próg domu.
- Spotkałam starą koleżankę i zasiedzieliśmy się trochę, a potem przenocowaliśmy u niej – skłamałam, patrząc z zakłopotaniem na Kastiela. Pod jego kpiącym wzrokiem zaczerwieniłam się lekko i poczułam jak ostatnia idiotka.
- Mogłaś chociaż wysłać wiadomość – powiedział Nataniel z wyrzutem i z wrogością spojrzał na Kastiela, zachowującego przez cały czas pokerową twarz.
- Wstydzisz się? – zapytał prowokująco czerwonowłosy chłopak.
- Czego? – Nataniel spoglądał raz na niego, raz na mnie.
- Niczego. – Spuściłam głowę.
- Oj kochaniutka, nic się nie  zmieniłaś.
      Usłyszałam głośny trzask i Kastiela już nie było.
- O czym on mówił?
- Nieważne. Przepraszam, Nataniel.  
      Oparłam się o ścianę i popatrzyłam na blondyna. Zasługiwał na wszystko co najlepsze.
- Wyglądasz jakoś marnie.
- Głowa mi pęka.
- Upiłaś się wczoraj?
      Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechając się przepraszająco, wyminęłam go i skierowałam się do pokoju. Czy Kastiel się obraził? Nie miałam siły już dłużej się nad tym zastanawiać, więc przyłożyłam głowę do poduszki i zdrzemnęłam się chwilę.


***


      Obudził mnie potworny hałas. Zerwałam się z łóżka i zbiegłam po schodach na dół.
- Co jest?! – krzyknęłam i zaraz zatkałam usta dłonią.
      Ta zielonooka Mysty, która przyszła kiedyś po płytę, paradowała po kuchni w samych spodniach. Co za bezpruderyjne dziewczę! Już miałam jej wygarnąć, co myślę o takich dziewczynach jak ona, lecz widząc zgorszoną minę Nataniela, parsknęłam śmiechem. Stał naprzeciw rudej i gwałtownie nabierał powietrza w płuca. Wyglądał, jakby zobaczył ducha. Kiedy mnie ujrzał, szybko zdjął swoją koszulę i narzucił na Mysty, czerwieniąc się mocno.
- Kim ty w ogóle jesteś?! – zapytałam uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczynę. W tym momencie spojrzałam na rozsunięty rozporek Nataniela. Nie, tego było za wiele!
– I co robisz z Natanielem?!


***
Trochę "ciotowski", ale nie miałam weny jakoś. Postaram się bardziej, pisząc kolejny rozdział.
Następny za tydzień, bo nie wiem, czy się wcześniej wyrobię. W domu mnie praktycznie nie ma, więc ciężko będzie dodać coś wcześniej.
Miłej niedzieli ;).

9 komentarzy:

  1. Jaki "ciotowski", rozdział świetny jak zwykle. Te opowiadania chyba nigdy mi się nie znudzi. Jedyny minus to... że jest taki krótki ;3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest "ciotowski".Ty wspaniale piszesz .Ten rozdział jest tak samo fajny jak i reszta .pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię, bardzo lubię czytać Twoje opowiadanie, tylko jeszcze nie wiem, dlaczego. Może przez tą lekkość, zabawne, realistyczne sytuacje... Sama nie wiem, ale ten rozdział czytałam z przyjemnością, szkoda, że taki krótki.
    Nie rozumiem, dlaczego Kastiel zachował się jak taki dupek, gdy wrócili. To pytanie, czy boi, wstydzi się powiedzieć było takie... Pełne zazdrości. Chciał mieć ją tylko dla siebie. Ale nadal go lubię, nawet baaaardzo :D
    A ta cała Mysty sobie nagrabiła. Nieładnie tak zabawiać się z Natanielem .
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :]
    trzymaj-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, a ja na Twój kolejny rozdział się doczekam? Sprawdzam i sprawdzam, ale ciągle nie ma ;(.
      Miło mi,że się podoba.

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;) Zapraszam do zapoznania się z pytaniami w zakładce "Nagrody" na moim blogu.
    Pozdrawiam <33
    trzymaj-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, kurza stopa.
      Dziękuję ;*.
      Post opublikuję w niedalekiej przyszłości.

      Usuń
  5. - Co to kurwa było? – warknęła Agnieszka, zaciskając dłonie mocniej na barierce przed sobą. Robert pokiwał z niedowierzaniem głową. Blondynka leżała pod ścianą, nie mogąc się ruszyć. Upadek z pięciu metrów wprost na plecy nie wyglądał dobrze. Przewodnicząca sektora Szóstego patrzyła z niepokojem na nieruchomą kuzynkę, a po chwili przeniosła wzrok na urwaną linę. Błąd, nie urwaną. Ona była przecięta. Damian przeciął linę, której nie dało się spalić, nie dało się przestrzelić, nie dało się przeciąć.
    - Jak on to zrobił?
    - Nie wiem, jak, ale mu za to wpierdolę – syknęła Agnieszka.

    Na Trzymaj Mnie pojawił się rozdział 4. Serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne. Nie lubię Nataniela i dobrze, że zaczeli robić ,, to'' na oczach Oliwi. To mi się podoba. 3maj tak dalej!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię Nata :P Niech je gruz po tym co zrobił :P I niech się wyprowadza z chatki Oliwi i pozwoli zabrać się Kastielkowi za "poważne rzeczy" ^.^

      Usuń