Po południu
poszłam do parku. Kastiel jeszcze nie wrócił, więc nie chciało mi się siedzieć
samej w domu, bo a nuż kogoś spotkam? Moje przypuszczenia się sprawdziły.
- Hej, księżniczko. – Hadrian cmoknął mnie w policzek i
usiadł.
- Cześć, co tu robisz?
- Nudziło mi się, bo Nataniel coś uzupełniał w jakichś
papierach.
Zaśmiałam się
cicho. Nataniel nawet na wakacjach nie mógł odpuścić. Porozmawialiśmy przez
chwilę o wszystkim i o niczym i Hadrian zaproponował spacer. Z chęcią na to
przystałam, bo i tak nic lepszego nie miałam do roboty.
Obok fontanny chłopak dotknął mojej dłoni. Spojrzałam na
niego zdziwiona.
- Jesteś urocza – uśmiechnął się, a w jego oczach dojrzałam
czułość. Przełknęłam ślinę
i otworzyłam usta w niemym zdziwieniu. Zawsze marzyłam o
takich gestach z jego strony, a on wyskakuje z tym teraz, kiedy mam chłopaka.
Czerwieniąc się,
spuściłam głowę i szybko go wyminęłam.
- Lepiej będzie, jak już pójdę – powiedziałam na odchodne.
Co to, do jasnej
cholery, miało być?
***
Obok płotu
natknęłam się na Nataniela, który zapinał guziki swojej hawajskiej koszuli. Był
czerwony jak rak, musiało go nieźle słońce spalić.
- Nat, trzeba się
było kremem posmarować – roześmiałam się.
- Bardzo śmieszne. Zobaczymy, czy tobie będzie tak wesoło,
jak cię przewrócę – powiedział.
- Jak co? – Nie zrozumiałam.
- To! – Nataniel pchnął mnie i razem runęliśmy na miękką
trawę.
Ze zdziwieniem
na niego popatrzyłam.
- A co tu się wyprawia? Nie ma mnie parę godzin, a ty już
harcujesz?
Słońce zasłonił Kastiel,
który pojawił się jakby znikąd. Nataniel podniósł się z ziemi
i pomógł mi wstać, obrzucając rywala niechętnym spojrzeniem.
- Cześć Kas, co tak długo? – Próbowałam ukryć zmieszanie.
- Cześć, Oliwia, co taka czerwona? Czyżbym was na czymś
nakrył?
Dłonie Kastiela niebezpiecznie
drżały, a błysk w jego oczach świadczył o wściekłości chłopaka. Zrobiło mi się
głupio.
- Przestań… - szepnęłam i dałam Natanielowi znak, że powinien
już iść. Pożegnał się
i posłusznie poszedł, odprowadzany wzrokiem przez złego
Kastiela.
Weszłam do domu,
nie czekając na chłopaka i usiadłam na blacie. Kiedy Kastiel wszedł, trzaskając
drzwiami, odwróciłam wzrok. Nie miałam siły dzisiaj się z nim kłócić, ale on
nie mógł się powstrzymać i zaczął:
- Pogodziłaś się z Natanielusiem?
- O co ci chodzi? Tylko się wygłupialiśmy.
- Kurw*, przestań w końcu się z nim zadawać!- Uderzył dłonią
w blat stołu.
- Nie krzycz na mnie! – Zacisnęłam pięści. – Nie będziesz mi
mówił z kim mam się zadawać.
- To idiota, laluś!
- Kastiel nie krzycz! Czemu my się ciągle kłócimy? – Popatrzyłam
na niego z rozpaczą.
- Nie wiem. Denerwujesz mnie – warknął chłopak. Nie mogłam
uwierzyć w to co słyszę.
- Ja cię denerwuję?!
- Tak, kurw*, ty! Nie mogę znieść myśli, że mogłabyś być z
innym facetem…
- Kastiel, jak ja nienawidzę twoich pokrętnych dyskusji.
Zmień się w końcu! – krzyknęłam
i rzuciłam się w jego ramiona. Trząsł się cały od emocji,
nad którymi ewidentnie górowała wściekłość. Wyczuwałam go, bo obejmował mnie z
wyraźnym Ja również nie mogłam
powstrzymać wyrzutów, które cisnęły mi się w łzach, pod powiekami.
My się chyba
nigdy nie zgodzimy. Lekko uderzyłam pięścią w jego klatkę piersiową. Oddech Kastiela
powoli się uspokajał. Z trudem oderwałam się od niego i poszłam do swojego
pokoju. Chyba musieliśmy trochę od siebie odpocząć.
***
Kastiel jednym ruchem ręki
przyciągnął mnie do siebie.
- Puść, rozedrzesz mi kurtkę – warknęłam, próbując go
odepchnąć.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że idziesz do tego klubu?
Poprawiłam
kucyka.
- A ty?
Chłopak prychnął
i mruknął coś pod nosem, ale nie dosłyszałam za dobrze.
- Napadną cię jakieś typki jeszcze i znowu będę musiał
zgrywać bohatera.
- Nikt ci nie każe. – Spojrzałam na niego ze złością.
- Wolisz, żeby cię ktoś przeleciał? – Kastiel uśmiechnął się
złośliwie.
- Może i tak.
- W porządku, to zostawiam cię samą… Aj, przepraszam, z tym,
starym oblechem, który na ciebie patrzy.
Kastiel wyminął
mnie i pozostawił po sobie jedynie głęboki zapach perfum. Spojrzałam w kąt i
rzeczywiście jakiś łysawy, niski facecik ślinił się do mnie. Skrzywiłam się i poszłam
w głąb sali, na parkiet. Niestety prawie każdy miał parę, więc nie było w czym
przebierać. Poszukałam wzrokiem Kastiela, ale nigdzie go nie było. Pewnie poszedł
na papierosa, bo widziałam, ze trzymał w dłoni zapalniczkę. Usiadłam na ławce i
porwałam ze stolika zielone winogrono. Po co tu w ogóle przyszłam?
Nagle zauważyłam
wśród tłumu wirujących par… Lysandra. Zaciekawiona uniosłam głowę do góry, ale
już nic nie zobaczyłam. Co on mógłby tutaj robić? Może przyszedł razem z Kasem,
chcieli się wyluzować. Podążyłam w miejsce, gdzie przed chwilą mignęła mi jego
sylwetka, ale nie zrobiłam nawet dwóch kroków, kiedy poczułam na ramieniu
żelazny uścisk.
- Zatańczymy? – Usłyszałam za uchem męski głos. Należał do
tego facecika, który mi się wcześniej przyglądał.
- Nie – powiedziałam, ale ni chciał puścić.
- Ta pani jest ze mną, proszę ją natychmiast zostawić w
spokoju.
Z odsieczą
przybył mi nie kto inny jak Lysander. Podziękowałam mu i poszliśmy się czegoś
napić.
- Co tu robisz? –zapytał po dłuższej chwili.
- Przyszłam się zrelaksować.
- Sama?
- Tak.
- W takim razie mam propozycję…
***
Siedziałam na
masce samochodu Lysa i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. To była naprawdę cudowna
noc, taka spokojna. W pewnym momencie poczułam na ręce ciepłe usta chłopaka.
Zerwałam się jak oparzona.
- Hej, co jest? – zapytał Lysander i przybliżył się do mnie.
- Nie rób tak
więcej – szepnęłam niepewnie.
- Jak? Tak…? – Musnął ustami moje ramię.
- Przestań, lepiej już jedźmy.
Zrobiło mi się
gorąco i wszystkie żyły w moim ciele pulsowały. Co to, do jasnej cholery, miało
być?
- Ale… - Zgromiłam go wzrokiem. – Dobrze, wracamy do klubu.
***
Pożegnałam się z
Lysandrem jednak trochę wcześniej. Poprosiłam, by odwiózł mnie do domu, nie
miałam ochoty dłużej siedzieć w tym zatłoczonym lokalu.
***
Weszłam na werandę
i wyjęłam klucz z kieszeni. Mocowałam się z zamkiem, kiedy…
poczułam na plecach czyjeś lodowate łapska. Krzyknęłam rozpaczliwie, ale
napastnik zakrył mi usta ręką. Był bardzo wysoki. Co szeptał, ale ze strachu
nie rozróżniałam słów. Klucz wypadł mi z ręki, kiedy mężczyzna pociągnął mnie
za dom.
- Czekałem na tę okazję od dawna… - Wtedy zaśmiał się
złowieszczo.
- Kastiel… - próbowałam krzyknąć, ale z mojego gardła
wydobył się tylko cichy jęk.
- Co…? Maleńka, ja tylko chcę cię zadrapać. – W blasku
księżyca mignęło ostrze małego, podręcznego nożyka. Zamarłam. – Natnę ci tylko
żyłkę. Nie możesz być taka ładna, bo inne dziewczyny blakną przy tobie…
To był jakiś
wariat! Próbowałam się wyrwać, ale za ciężkie było jego ciało. Kiedy przyłożył
nóż do mojego policzka, kopnęłam go kolanem w bok. Syknął z bólu i uderzył mnie
otwartą dłonią w twarz. Padło parę wyzwisk. Już miał ponownie mnie
unieruchomić, kiedy zesztywniał, bo usłyszał jakiś szelest i chwilę potem,
przeskakując płot, uciekł. Nie wierząc we własne szczęście, podniosłam się z
ziemi i rozpłakałam. Zza krzaków podbiegł do mnie kot sąsiadki, mój wybawiciel.
Pogłaskałam go delikatnie i uśmiechnęłam się przez łzy.
Kto chciał mnie
załatwić? Czemu miałam zostać tylko oszpecona?
Na trzęsących się
nogach podeszłam do drzwi i już byłam w domu.
***
- Oliwia, czemu się tak rzucasz?
Otworzyłam oczy
i ujrzałam nad sobą znajomą twarz Kastiela. Natychmiast zarzuciłam mu ręce na
szyję. Zdziwiony chłopak od razu zapomniał o kłótniach i uścisnął mnie mocno.
- Kas, czy to był tylko sen? – Sama nie mogłam uwierzyć w
to, że wcześniejsza sytuacja miała miejsce tylko we śnie.
- A co ci się śniło? – Chłopak odgarnął mi włosy z czoła.
- To już nieważne… Ale wiesz, zrozumiałam coś – szepnęłam mu
do ucha.
- Co?
- Kiedy się kłócimy, jest okropnie. Ja cię potrzebuję.
Pocałowałam go
leciutko i zgasiłam lampkę. Kastiel położył się na mnie i zaczął całować po
twarzy. Było mi tak dobrze.
- Przepraszam. – Usłyszałam cichy szept. W odpowiedzi
przytuliłam się do niego. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach.
- Olka, a co byś powiedziała, gdybym…
- Gdyby co…?
Kastiel odsunął
się ode mnie. Co on mi chciał powiedzieć?!
***
Kastiel odsunął
się ode mnie. Co on mi chciał powiedzieć?!
- Chyba powinien zamieszkać osobno, nie uważasz?
Zdezorientowana
spojrzałam na Kastiela. To ja myślałam… A on z takim czymś mi wyskakuje.
- Czemu? – spytałam ze zdziwieniem.
- Ciągle tylko mamy do siebie jakieś pretensje. To nas
niszczy.
- Ale Kas…
- Podjąłem już decyzję. Jutro się wyprowadzam. – Kastiel
zakończył dyskusję.
Nie mogłam go
zatrzymać siłą, przecież nie byliśmy żadnym małżeństwem, a jego argumenty były
sensowne, tylko, że nie wyobrażałam już sobie życia w pojedynkę. Próbowałam go
jeszcze przekonać, żeby został, ale był nieugięty.
- Nie kochasz mnie już… - stwierdziłam cicho.
- Oliwia, to nie tak…
- A jak?! Znudziłąm ci się? Wiedziałam, że tak będzie, to
cud, że wytrzymałeś tak długo.
Parsknęłam z
drwiną, a jego wzrok z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej
nieprzyjemny.
- Nie pieprz – warknął.
- Nie potrafisz się określić!
- Czyli według ciebie już powinniśmy planować ślub?
- Tak! – wymsknęło mi się i zaraz zakryłam usta dłonią.
Teraz weźmie mnie za jakąś zdesperowaną kwokę, dla której jedynym celem w życiu
jest zdobycie męża… Kurna.
- Na pewno nie ze mną! Masz za płotem blondasa, który cię
podgląda, kiedy się opalasz.
- Kastiel, ja…
- Przestań – powiedział i już miał wyjść z pokoju, ale
zatrzymał się gwałtownie. – Wiesz, że wszystko zepsułaś?
- Nie mów tak. Nie zrobiłam nic złego. To normalne, że
zakochane osoby myślą o takich rzeczach, więc to raczej ty… Kastiel! –
krzyknęłam, bo nagle złapał mnie za ramiona.
Usiadł na skraju
łóżka i zmarszczył brwi.
- Właśnie dlatego chcę odejść. Rozumiesz? – spytał znacząco,
ale pokręciłam głową. – Ja muszę się uwolnić od tych myśli…
Nie zdążył nawet mrugnąć, kiedy gwałtownie
go pocałowałam. To było niewiarygodne, a szczęście rozsadzało mój brzuch.
- Puść mnie, kurde, nie… Zostaw… Oli… - Kastiel nie mógł
dokończyć zdania, bo za każdym razem zamykałam mu usta pocałunkiem.
- Kocham cię – szepnęłam mu na ucho, kiedy już przestał się
szarpać. Jego zaróżowione policzki i błyszczące oczy świadczyły o silnych
emocjach, jakie przeżywał.
- Wariatka. Ale wiesz, że nic się nie zmieniło?
Zasmuciłam się.
Co za uparty dziad. Mogłoby nam być razem jak w niebie. Pociągnęłam go za rękę
do łóżka. Wtulił twarz w moją szyję i zgasił lampkę. Czy to miała być nasza
ostatnia wspólna noc?
***
Nad ranem
wsunęłam rękę w dłoń Kastiela. Jeszcze spał, więc mogłam spokojnie rozkoszować
się widokiem jego twarzy bez narażania na kpiny ze strony chłopaka. A może
jednak zmieni zdanie?
***
Kastiel siedział
na fontannie i wpatrywał się w mieniącą się różnymi kolorami, powierzchnię
wody. Kiedy do niego podeszłam, wzniósł ręce ku niebu i ostentacyjnie
westchnął.
- Jakbyś u mnie mieszkał, nie musielibyśmy się spotykać o
określonej godzinie. Dobrze wiesz, jak długo się czeszę.
- Dobra, dobra, pocałuj mnie w ramach przeprosin. –
Nadstawił prawy policzek.
- Marzenie ściętej głowy. To co, gdzie idz… Nataniel?
Obok nas, jakby
spod ziemi, wyrósł blondyn. Uśmiechnął się na powitanie
i zaproponował wspólny podwieczorek. Kastiel z
niedowierzaniem pokręcił głową, ale trzepnęłam go w ramię. Ciekawe, co też temu
Natanielowi strzeliło do głowy.
- Mam nadzieję, że czegoś nie dosypałeś… - Kastiel ostrożnie
pomieszał herbatę łyżeczką
i uśmiechnął się drwiąco. Nataniel nie dał się sprowokować,
tylko pokręcił przecząco głowa, uprzejmie się szczerząc.
- Chodzi mi o to, że potrzebuję pomocy Oliwii – rzekł niepewnie,
spozierając na mnie kątem oka.
- W czym? – spytałam zdziwiona.
- Robię zdjęcia na konkurs. Chciałbym, żebyś była modelką, a
ty – zwrócił się do Kastiela – mógłbyś pożyczyć jej motor…
- Co?! – Kastiel wstał.
- Potem dam wam odbitki zdjęć, skorzystacie.
Schlebiało mi
to, że Nat wybrał mnie, jako modelkę. Popatrzyłam wyczekująco na Kastiela. Od
niego wszystko zależało.
***
Zero fabuły, naciągane, wiem, wiem, ale nie miałam na nic
czasu. Już po egzaminach, nareszcie koniec. Mam święty spokój do września.
Dzięki za zrozumienie i do następnego ;).
Ooou, szkoda, że się tak ciągle kłócą.. No cóż.
OdpowiedzUsuńOgółem część jest okej, szkoda, że krótko, ale wiadomo ;)
Pozdrawiam ;)
Całkiem fajnie ,szkoda tylko że tak krótko...
OdpowiedzUsuńKrótko, ale następne będą we wtorek i czwartek.
OdpowiedzUsuńDODAM W TYM POŚCIE!!!
Przyjemnego czekania :)
Tak długo czekać? :P Dajże w poniedziałek albo dziś wieczorem następną,trochę dłuższą część :33
OdpowiedzUsuńRozdział koło północy, może godzinkę wcześniej.
OdpowiedzUsuńA następny?
OdpowiedzUsuńJutro.
UsuńRozdział świetny jak zawsze. Błędów nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńDobrze by było gdyby powiedział Kasowi o tym napadzie. I jestem bardzo ciekawa co Kas ma zamiar jej powiedzieć. *.*
Nie umiem się doczekać. O której kolejna cześć? ;3
Jest ;)
Usuńmega zajebisty . Gdyby Kastiel co ?! Jak mogłaś w takiej chwili kończyć . I kto zadrapał Olivie ? Mam podejżenia że to Hadrian , albo ten oblech . Gr.... fu , ble , tfu . Papa
OdpowiedzUsuńKejcik
To sen :D.
UsuńA jak ci poszło na egzaminach? Teraz pójdziesz do liceum, tak? Na jaki profil? ;**
OdpowiedzUsuńLO, zastanawiałam się nad Biol-chem, ale chyba jednak na humanistyczny, bo potem w kierunku prawa cywilnego lub notarialnego. Ja nie mogłabym pracować jako lekarz, albo farmaceuta, brr... ;D
UsuńEgzaminy poszły dobrze, dziękuję.
Pol-hist-wos - zanudziłam się na śmierć, łatwiejszego nie mogli dać.
matma - lepiej nie pytać ;) XD
Fiz-chem-biol - super
Ang - prościzna.
Także ogólnie spoko.
Jakby któraś pisała w przyszłym roku, to nie stresować się, tak jak ja.
Pozdrowienia :)
Ja też za niedługo będę pisać egzamin, a nawet pojęcia nie mam który kierunek chcę wybrać. Mam nadzieję że w przyszłym roku już będę wiedzieć. ;3 I oby w przyszłe egzaminy też były tak łatwe.
OdpowiedzUsuńMnie dopiero rozjaśniło się w głowie pod koniec pierwszego semestru, masz czas ;).
UsuńŻyczę, żeby były łatwe.
kiedy kolejne ;p
OdpowiedzUsuńW poniedziałek, późnym wieczorem.
UsuńWolę opowiadania, w których jest dużo rozbudowanych opisów, w których jest takie ambitne rozbudowanie. Twoje opowiadanie jest inne, a ja je absolutnie uwielbiam. Po prostu uwielbiam czytać tak proste, banalne sytuacje, które łatwo układają się w jakąś dłuższą historię.
OdpowiedzUsuńNie zgadłabym, że to był sen, naprawdę. Ja już panikuję: kto ko kuźwa był, dlaczego chciał jej coś zrobić, a co jak jej coś zrobił? A tu... BUUUUUM, obudziła się. Ciekawe, jakby to się wydarzyło naprawdę, czy Kastiel by coś zrobił, jak by zareagował ;O
Może twierdzisz, że akcji nie było dużo, ale ja i tak kocham to opowiadanie. TAAAK :D
Nigdy nie miałam cierpliwości do opisów, a poza tym niepotrzebne mi są do tej lekkiej historyjki, która się opiera tylko i wyłącznie na miłości... :D
UsuńNie słodź tak ;)
Jeeeny genialne!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie natrafiłam na tak świetną i wciągającą historie. ;o
Pisz dalej bo wciągnęłaś mnie w tą fabułę przeokrutnie. ;d
Oby tylko Kas i Olivia byli razem, bez kłótni <3
Bóg zapłać.
UsuńBez kłótni nie ma smaczku :D.
KOLEJNY! ;D
OdpowiedzUsuńJutro wieczorem, ale bardzo późnym.
UsuńTrochę mnie wystraszyłaś tymi ich kłótniami :C
OdpowiedzUsuńFajnie by było jakbyś ich gdzieś wysłał na parę dni. Do lasu, pod namiot ;p
Bo te rozdziały gdzie bohaterka gdzieś wyjeżdża są najlepsze! ;d
(hotel, wycieczka, ..)
I pogódź ich <3
+ jesteś genialna, od 2 dni myślę tylko o tej historii. ;]
Dobry pomysł ;) Dzięki.
UsuńJutro coś napiszę i dodam.
Kto wie, może las...
O której?????????????
OdpowiedzUsuńNie, nie dzisiaj, juro wieczorem, bo muszę poprawić :).
Usuńo której dodasz??
OdpowiedzUsuńMam pytanie: Czy Bianka była starszą, czy młodszą siostrą Oliwii?
OdpowiedzUsuńStarszą.
UsuńMam pewne podejrzenia, że nie ma żadnego konkursu, a Nat po prostu chce mieć jej jakieś zdjęcia lub chce je zrobić dla Hadriana (dobrze piszę?).
OdpowiedzUsuń