Szedł krótkim
korytarzem i wsłuchiwał się w dochodzące zza ściany dźwięki. Jakieś śmiechy,
chichy, co to miało być, do jasnej cholery?! W jego mieszkaniu. Co prawda
byłym, ale jednak. Doszedł do drzwi prowadzących do jego sypialni i… osłupiał.
Na jego łóżku, w
jego pokoju, z jego byłą obściskiwał się… Nataniel!
- Kurwa… - zdołał tylko wyszeptać i oparł się o ścianę.
Nagi tyłek jego
odwiecznego wroga wyglądał dość komicznie, ale Kastielowi w tym momencie
chciało się tylko rzygać. Do tego
Luciana, cała spocona, obejmująca jego lekko opalone ramiona… To było żałosne.
I ten ich przestraszony wzrok, kiedy go wreszcie dostrzegli. Śmiech na sali.
Luciana szybko
schowała się pod pościel, a Nataniel, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, rzucił
się pod łóżko i wystawił tylko głowę.
- Myślałeś, że uknujesz intrygę, co? – zapytał Kastiel i
uśmiechnął się sztucznie. Blondyn zmieszał się lekko i potarł zaróżowione
policzki.
- Teraz to i tak niczego nie zmienia – powiedział.
- Jak to nie? Ona z tobą będzie miała dziecko, ty cholerny
gnoju. – Cudem powstrzymał się, by go nie uderzyć w tę blond japę.
- To za wcześnie, nie sądzisz?
Kastiela przeszył
prąd przerażenia. Faktycznie, nie mogłaby zrobić USG w parę dni po ciąży. Zresztą,
pewnie nie zaszłaby nawet w tę ciążę w parę dni. Znowu zgasła iskierka nadziei
w jego sercu. Poczuł pustkę w głowie, dlatego skupił wzrok na czystym niebie za
oknem. Nagle, wpadł na pewien pomysł.
- USG mogło być podrobione, a teraz staracie się o dziecko,
by nie wyszło na to, że kłamaliście, ha! – Uśmiechnął się tryumfalnie i wsadził
ręce w kieszenie czarnych bojówek. Nataniel był lekko zbity z tropu, ale
natychmiast się opanował. Nie mógł zepsuć niczego.– A ty, Lucy, jesteś aż taka
podła?
- Mam dziecko z tobą! – wrzasnęła tylko ta piękna kobieta, i
skrzyżowała ręce na nagich, krągłych piersiach. Kastiel przełknął ślinę i
spróbował opanować chęć obicia jej idealnej
twarzyczki. Jak mógł być taki głupi, by się z nią spotykać?!
- Widzę, że się dzisiaj nie dogadamy. Jednak wiedzcie, że ja
znam prawdę. Ty nawet nie jesteś jeszcze w ciąży. Ale nie przeszkadzajcie
sobie,. Starajcie się o dziecko dalej. Ja tylko przyszedłem, - położył klucze
na stole – by oddać wam to mieszkanie. Bierzcie je sobie w chuj. Mam dość. A po
rzeczy… - Rozejrzał się dookoła. – I tak nie miałem ich tu za wiele. Może kogoś
przyślę. Luciana, ty je spakuj z wdzięczności, że nie wylecisz stąd na zbity
pysk. Zrozumieliście?
Dziewczyna niechętnie
kiwnęła głową i odwróciła wzrok, zaś Nataniel wstał i podszedł do niego.
- Ubierz się, nie kręci mnie taki widok – zaśmiał się ponuro
Kastiel.
- To dziecko jest twoje. – Jadowity szept wwiercił się w
uszy czerwonowłosego chłopaka i nie dawał spokoju nawet wtedy, gdy był już blisko
domu Oliwii. Co miał robić? Czekać?
***
Czuły dotyk
chłopaka niósł ukojenie mojemu ciału. Po jego opowieści, iskierka nadziei, że
wszystko będzie dobrze, zapaliła się z wzmożoną siłą. Nie myślałam, że istnieją
tak podli ludzie na tym świecie. Byłam naiwna? Tak, wiem. Chyba żyłam w wyidealizowanym
świecie, który sama sobie stworzyłam. Teraz jednak, zaczęłam patrzeć na każdą
sytuację, każdą osobą, każde słowo inaczej. Zrozumiałam, że to co czarne, nie
zawsze jest czarne, a pomiędzy czarnym, a białym, jest jeszcze szary. Ludzie to
bardzo złożone istoty i nie warto ufać im od samego początku. Wyjątkiem okazał
się Kastiel. Wmawiałam sobie, że muszę być ostrożna, ale tak naprawdę na każde
jego skinienie potrafiłabym lecieć z wywieszonym jęzorem nawet w ogień. To była
po prostu miłość.
- Kocham cię, Oliwia – szepnął mi do ucha i pocałował delikatnie.
- Ja ciebie też.
Popatrzyłam w
jego roziskrzone, brązowe oczy. Uśmiechały się do mnie i czułam miłość z nich
płynącą. Czy trzeba mi było do szczęścia czegoś jeszcze?
***
Ze śmiechem
wsiadłam na motor. Była piękna pogoda, godzina jeszcze młoda. Mieliśmy zjeść
kolację na urokliwej łące, gdzie kochaliśmy się po raz pierwszy, po długiej
rozłące. Słońce wesoło pieściło moje policzki i odbijało się od lusterek motoru
Kastiela. Przytrzymałam się lekko chłopaka i ruszyliśmy.
- A wzięłaś kanapki?! – Nagle dobiegł mnie głos Kasa.
- Tak! Spokojna głowa! – Odkrzyknęłam i uśmiechnęłam się pod
nosem. No tak, przypomniał sobie o nich już w połowie drogi. Pocałowałam go w
plecy. Dobrze, że kupiłam ten cudowny płyn do płukania, bo ubrania pachniały po
nim jak najwonniejsze kwiaty. A właśnie, jeszcze muszę uprać Kastielowi…
***
Bajka rozpoczyna
się w chwili, gdy trafiasz na swoją drugą połówkę. Szansa jest jedna na sto
tysięcy. Zawsze mówili, że jestem szczęściarą.
***
Tak, to Kastiel napisał
dla mnie prywatną bajkę. Działał na mnie tak, że traciłam całą dorosłość i mogłam
być sobą oraz o nic nie musiałam się martwić. Przy nim żyłam chwilą, a to
życie, które mi podarował, było snem. Pięknym snem, który będę wspominać już
zawsze. Na zawsze w moim sercu pozostanie tylko on. Kastiel.
***
Słońce już
powoli chowało się za drzewami. Czy to dobrze, że tą trasą nie przejeżdżał
prawie nikt? Chyba tak, nie było szumu. Czułam się wspaniale i łapałam promienie
światła całym ciałem. Wszystkie zmysły wyostrzyły mi się, a duszę zalewał
spokój. Jeszcze nigdy nie byłam w takim stanie. Szkoda tylko, że moja biała
bokserka była poplamiona na brzuchu. Nie miałam jednak siły jej oczyścić.
Zresztą, niby czym? I nogi miałam tak dziwnie skręcone, ale nie chciałam się
ruszyć. Jeszcze obudziłabym Kastiela. On tak słodko spał. Trzymałam jego
chłodną dłoń w swojej dłoni i było mi tak jakoś dziwnie na sercu. W dodatku
słone łzy wpływały mi do półotwartych ust. Tylko, no właśnie, dlaczego ja zaczęłam
płakać? Nie mogę sobie jakoś przypomnieć powodu…
Ale co to? Coś
słyszę. Jaki miły dla uszu jest dźwięk samochodu. Zatrzymał się. Nie dałam rady
przekręcić głowy, ale za to ujrzałam miłą twarz, pochylającą się nade mną.
Kobieta, o kasztanowych, krótkich włosach spojrzała mi w oczy. Uśmiechnęłam się
do niej ciepło, a ona zawołała kogoś. Przymknęłam na chwilę oczy. Mnie też
dopadał sen. Ciekawe, kiedy Kastiel się obudzi?
- Dobranoc, kochanie – szepnęłam cichutko i odwróciłam głowę
w jego stronę, mocniej ściskając dłoń chłopaka.
***
Ładny pokój, urządzony w stylu
wiktoriańskim, gościł teraz mały tłumek ludzi. Na bladozielonej kanapie
siedziała rudowłosa kobieta, o twarzy dziecka, obok niej zajmował miejsce
mężczyzna o białych włosach i zamyślonym spojrzeniu. W ręku trzymał chusteczkę
w dziwne, kwieciste wzory. Na wygodnym fotelu zajął miejsce mężczyzna o
brązowych włosach, ubrany w dżinsową kurtę i modne spodnie, a na oparciu fotelu
przycupnęła jakaś granatowowłosa młoda dziewczyna, o pięknych, karminowych
ustach. Wszyscy milczeli, chociaż znali się doskonale. Pierwszy przerwał ciszę
mężczyzna na kanapie.
- Myślę, że najrozsądniej byłoby po prostu zaopiekować się
tym wszystkim. Bo co, ma marnieć?
- Hahaha, ciekawe, czy Kastiel psioczy na nas w tym
momencie? – Granatowowłosa dziewczyna puściła oczko do rudej koleżanki.
- Mysty, przestań, proszę – odparła tamta w odpowiedzi i
oparła się o ramię mężczyzny, siedzącego obok niej.
- Czemu? To dla niego zafarbowałam się na granat. Zawsze
mówił, że będzie mi w nim do twarzy.
- A mnie mówił, żebym ściął te idiotyczne frędzle u spodni,
ale jakoś nigdy tego nie zrobiłem. Może jednak… A co u… Nataniela?
- Bez zmian. Psychiatryk go wyniszczył. Czasem tylko widuje Lucianę
z brzuchem, ale ona znalazła sobie innego. Co będzie z nim robić, przecież
urodzi jej się dziecko, a ona nie chce, by dowiedziało się, że jego ojciec
siedzi w zakładzie…
- Mogła się hajtnąć ze mną – zaśmiała się dziewczyna o
karminowych ustach, wzbudzając u wszystkich rozbawienie.
- Wątpię, że chciałaby kolejne dziecko do niańczenia –
mruknął chłopak, który do tej pory milczał i poprawił fryzurę.
- Śmieszne. Nie wiadomo, czy ty nie jesteś taki sam, w końcu
to rodzina…
- Niestety. Za Oliwkę, nie wybaczę mu do końca życia.
- Jak i większość ludzi. Jednego nie mogę tylko znieść. Tak
mi jakoś pusto bez nich.
Rudowłosa
kobieta przytuliła do siebie mężczyznę i przymknęła oczy.
- Nie martw się. Kiedyś spotkamy ich, trzymających się za
ręce i machających do nas na powitanie…
***
- No, połóż, połóż lampeczkę. – Cichy głos ładnej kobiety
przeciął ciszę.
Był wietrzny,
jesienny dzień. Temperatura już znacznie spadła, ale jeszcze trochę dzieliło
ich od mrozów. Ładny, zadbany grób błyszczał w słońcu.
- Oliwia i Kastiel Blaze. Ile trudności sprawiło wyrycie
jednego nazwiska, pamiętasz Lysander?
- Tak, tak… Ale przecież nie mogli mieć osobnych.
- Nie, zdecydowanie nie. Taka miłość zdarza się raz na sto
tysięcy.
- Kastiel zawsze był szczęściarzem…
I trzymając się
za ręce, odeszli. Ona, on i dziecko, owoc ich miłości.
Mówią, że prawdziwa miłość zdarza się raz na sto tysięcy. W
takim razie, trzeba uważniej szukać i pamiętać, że czarne, nie zawsze jest
czarne, a między czarnym i białym jest jeszcze szary, tak jak pomiędzy Niebem i
Piekłem, jest jeszcze serce, które zawsze wie, jak uwolnić człowieka.
***
I nadszedł ten dzień, który jest końcem. Niespodziewanie,
prawda? W niedzielę dodam jeszcze jeden rozdział. Rozdział-wyjaśnienie, bo należy
wam się poznać okoliczności śmierci.
Wtedy się z wami pożegnam, a dzisiaj… dzisiaj po prostu
prześlę pozdrowienia.
Ayidia
Poważnie? Ja tak czytam i nie dowierzam trochę, o co KAMAN? Nagrobek? Oni zginęli? Dlaczego, co się stało, dlaczego ich zabiłaś? Jestem zaskoczona, chociaż inaczej - jestem w szoku, oj tak. Dałam się zaskoczyć. Szkoda, że już kończyć. Tak dobrze mi się to opowiadanie czyta. Będziesz pisać jakieś inne opowiadanie?
OdpowiedzUsuńDlaczego? Bo, bo... sama nie wiem.
UsuńChyba tak :)
Jak mogłaś ich zabić? No jak? Tak smutno mi się zrobiło jak to czytałam. Wielka szkoda, że opowiadanie dobiegło końca, ponieważ jest to jedno z najlepszych opowiadań opartych na tej grze. Cóż, pozostaje mi tylko czekać na nowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Noo, tak jakoś wyszło...
UsuńUch, dziękuję :)
Każda opowieść nie skończona w odpowiednim momencie kończy się śmiercią :)
UsuńPożegnasz? Błagam nie! Pisz dalej. Może już nie to opowiadanie skoro je skończyłaś, ale jakieś nowe zacznij. Mówiłaś, że masz już jakieś. Błagam, nie odchodź.
OdpowiedzUsuńNo, zobaczy się. W niedzielę wszystko powiem :)
UsuńEch..troche smutno ze niezyja (glupi Nataniel..) ale jeszcze smutniej ze sie zegnasz. Bardzo mi sie podoba jak piszesz i bardzo bym chciala jeszcze poczytac twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie będę pisała inne.
UsuńJeszcze przez 2 minuty po czytaniu tego rozdziału siedziałam przed monitorem i gapiłam się w niego...
OdpowiedzUsuńwow... ten rozdział mnie zaskoczył... dlaczego zginęli i ,,jak" ?
Nie wiem co jeszcze pisać w tym komentarzu... po prostu mnie zamurowało...
to do NIEDZIELI :D
papa :*
ps. Emilka XD
Do niedzieli :)
UsuńCzytam i nie wierze.
OdpowiedzUsuńŁzy kręcą mi się w oczach.
Dlaczego, jak, przecież to nie może się tak skończyć.
Wyobrażałam ich sobie wiele razy razem, po ślubie, z dzieckiem, szczęśliwych.
A ten sukinsyn wszystko zniszczył.
Dlaczego ? Przez pieprzoną zazdrość.
Mógł się przecież z tym pogodzić.
Gdyby ją kochał chciałby, żeby była szczęśliwa, choćby z innym.
Jak można być takim człowiekiem ? No k*rwa jak ?!
To było naprawdę piękne opowiadanie od samego początku do strasznego końca.
Podziwiam cię za wymyślanie różnych wątków, scen, sytuacji.
Tę historie przeżywał razem z bohaterami.
Raz cieszyłam się jak głupia do ekranu, śmiałam się, uśmiechałam, kiedy indziej ryczałam, byłam smutna, rozczarowana.
Na pewno będę częstym gościem na twoim, mam nadzieję kolejnym, opowiadaniu.
Pozdrawiam.
O.
Zgadzam się, gdyby Nat ją kochał, pozwoliłby jej na szczęście, ale on, on jest u mnie baaardzo negatywną postacią.
UsuńDziękuję i cieszę się, że wywołałam u Ciebie różne emocje, to naprawdę fajne :)
No... Zaskoczyłaś mnie naprawdę. Wielka szkoda,że kończysz opowiadanie... Ale ja nie mam tu nic do gadania. No cóż... Naprawdę,świetnie piszesz. To było moje ulubione opowiadanie. Czekam jeszcze na ostatni rozdział.
OdpowiedzUsuńZuzia
Dzięki i cieszę się, że Cię zaskoczyłam :)
UsuńPrzeczytałam ten rozdział i nic nie zrozumiałam. Przeczytałam drugi raz i wtedy wszystko do mnie dotarło.
OdpowiedzUsuń"Ze śmiechem wsiadłam na motor. Była piękna pogoda, godzina jeszcze młoda. Mieliśmy zjeść kolację na urokliwej łące, gdzie kochaliśmy się po raz pierwszy, po długiej rozłące." Ale ci się zrymowało ;D Ale to jedyny moment kiedy się zaśmiałam w tym rozdziale. No może jeszcze ta scena z Natem i Lucianą...
"Słońce już powoli chowało się za drzewami. Czy to dobrze, że tą trasą (...) " - Co do tego fragmentu. Jechali na tą polanę i był wypadek? Nikt nie przejeżdżał tą drogą dlatego nie było żadnego szumu i nikt nie mógł ich uratować... Biała bokserka poplamiona krwią, skręcone/złamane nogi i śpiący-zmarły Kastiel. Jeju jak sobie uświadamiam tą scenę chce mi się płakać.
"Ładny pokój, urządzony w stylu wiktoriańskim, gościł teraz mały tłumek ludzi. Na bladozielonej (...)" Iris z Lysandrem, Mysty oraz brązowowłosy chłopak... Nie domyśliłam się kim on jest.
Nataniel w psychiatryku i okazało się że dziecko Luciany jest Nataniela. Jeszcze smutniej mi się zrobiło czytając ten fragment.
"- No, połóż, połóż lampeczkę. – Cichy głos ładnej(...) " Iris, Lysander i ich dziecko. Heh, zaproponowałam Ci spotkanie żeby znowu zobaczyć starych bohaterów opowiadania no i zobaczyłam... Tylko nie takiej wersji się spodziewałam.
"Taka miłość zdarza się raz na sto tysięcy." No właśnie. I dlaczego ich uśmierciłaś? Tak przywiązałam się do głównych bohaterów, a tu takie coś. No cóż...
Popłakałam, wyraziłam opinię na temat tego rozdziału, i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny, ostatni rozdział.
No i jeszcze chciałam napisać, że rozdział (pomimo tego że wywołał u mnie takie emocje) ci się 100% udał i nie mam nic do zarzucenia. Należą ci się gratulacje.
UsuńTo się jeszcze spytam kiedy następny rozdział? Jutro wyjeżdżam, mam nadzieję że tam gdzie będę złapię wi-fi
Pozdrawiam.
Brązowowłosy chłopak to chyba Hadrian
UsuńO.
Taaak, Hadrian :) + dla Ciebie.
UsuńNastępny - niedziela.
Cóż, mogło się wydawać zagmatwane, ale miałam nadzieję, że się zorientujecie. W niedzielę wszystko wyjaśnię.
Dlaczego ich uśmierciłam? Nie wiem, czułam, że tak powinno być.
Piękna miłość aż do grobowej deski...
Tego się nie spodziewałam :o Ale szczerze podoba mi się zakończenie xD Smutne,ale tak jakoś nigdy nie lubiłam Happy End'ów. Choć Nataniela jak nie lubiłam,tak nie lubię bardziej,koniec,kropka. I nie mogę się doczekać tego wytłumaczenia x3
OdpowiedzUsuń~ R.
Ooo, cieszę się :)
UsuńDziewczyno Błagam cię zmień zakończenie przecież całe opowiadanie robiłaś im pod górkę ale i tak nie doczekali się szczęścia :( :( :( :( Błagam cię aż nie mogę błagam może być monotonne ale żeby żyli ;( :( :(
OdpowiedzUsuńJak to nie doczekali się szczęścia?
UsuńMiłość aż po grób. Prawdziwa, szczera miłość. Kto wie, co mogło być potem?
Nie zmienię zakończenia, nie smuć się :(
dla mnie to zakończenie było wzruszające szkoda że umarli ale razem jeśli kochasz jakąś osobę to chcesz z nią nawet umrzeć. szkoda że się skończyło ale mam nadzieje ze jeszcze jakieś opowiadanie powstanie
UsuńPozdrawiam <3
Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością. Muszę przyznać, że jest wspaniały. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. ;( Myślałam, że będzie szczęśliwy koniec, a tu taka niespodzianka. Jestem pod wrażeniem. Czasem potrzebna jest odmiana. Wszystko co czytałam jest zawsze takie samo. Zaczyna się i wszystko jest dobrze. Potem problemy, a na koniec happy end i żyli długo i szczęśliwie. xd Ty spróbowałaś czegoś innego i to wspaniała innowacja, nawet, jeśli to taki smutny koniec. Czytałam wszystkie rozdziały i wywoływały u mnie różne emocje, tak jak u moich poprzedniczek. Dzięki Tobie mam trochę inne spojrzenie na miłość i wiem że trzeba iść za głosem serca. Bardzo podobał mi się ostatni fragment, pozwól, że go przytoczę:
OdpowiedzUsuń" Mówią, że prawdziwa miłość zdarza się raz na sto tysięcy. W takim razie, trzeba uważniej szukać i pamiętać, że czarne, nie zawsze jest czarne, a między czarnym i białym jest jeszcze szary, tak jak pomiędzy Niebem i Piekłem, jest jeszcze serce, które zawsze wie, jak uwolnić człowieka. " . Na pewno zapamiętam te słowa na długo. Na koniec chciałam Cię gorąco pozdrowić i chcę żebyś wiedziała, że wyrażam chęć czytania Twoich innych opowiadań, ponieważ to co piszesz jest wspaniałe. Jeszcze raz wielkie dzięki. ;)
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję :)
UsuńNie rycz idiotko, nie rycz! Rozmazesz eye-liner - te oto mysli klebily mi sie w glowie, gdy zczailam, ze sa martwi...
OdpowiedzUsuń@#$%&! No troche, bardzo smutne, bo tak Naprawde to dlugo soba sie nie nacieszyli, non stop cos sie psulo. Ale dzieki temu tez sie cos dzialo.
Zakonczenie.. nie bede klamac, ze mi przykro *chlip* bo tak Naprawde mimo, ze parodiuje happy endy, to moment, w ktorym okazuje sie, zw glowni bohaterowie Daje jakby taki pewien niedosyt.
Jednakze, slowa, ktore na koncu dobralas sa przepiekne. Mimo, ze lzawe Zakonczenie to piekne...
Napisalas w komentarzy, ze czulas ze musisz ich usmiercic. Dobrze ze to zrobilas, inaczej mialabys uczucie, ze cos nie gra.
O shit. Znowu rycze ;/ hah Nigdy az tak zadne, ale to ZADNE opowiadanie tak nie wplynelo na moje uczucia. Szacun za to... Aiiii ( w tym momencie eye-liner dostal sie do oka) no coz w kazdym badz razie, ciezko pogodzic sie z losem zakochancow, ale wszystko bylo opisane 'z rozmachem'
Gratuluje talentu I silnej woli ;)
Pozdrawiam ;) M
Dziękuję za ten komentarz, wzruszyłaś mnie :)
UsuńTj nie bede klamac ze nie jest mi przykro... Wybacz pozostale bledy prosze, ale pisze na telefonie. M
OdpowiedzUsuńSpoko. Mnie też w sumie cholernie przykro :'( Ale nic nie trwa wiecznie.
UsuńCholera jasna!
OdpowiedzUsuńJestem zła, a wiesz czemu?
Bo jest godzina pierwsza w nocy, a ja zamiast spać, zważywszy na to, że jutro (a właściwie dzisiaj) idę do pracy na godzinę siódmą to siedzę z telefonem pod kołdrą i ryczę w poduszke. Tak, musiałam to przeczytać już w tej chwili, bo do jutra bym nie wytrzymała.
Rozdział jest taki cudowny, tyle emocji jest w nim zawartych. Po kilkukrotnym przeczytaniu go mam wielką gule w gardle, serce mnie boli, a nad łzami przestałam już kompletnie panować.
I na koniec takie moje rozważania:
Coś mam dziwne wrażenie, że to Nataniel ich zabił, bo niby z jakiego innego powodu wylądował w psychiatryku?
~Iska
Już jest następny. Wyjaśniłam. Dziękuję i cieszę się, że Cię wciągnęło to opowiadanie tak bardzo ♥
UsuńDlaczego ja placze ?? Nosz w dupe dlaczego ?? Kij ze wzruszeniem, ale dlaczego oni nie zyja ?? Spodziewalam sie happy end'u... No tak Agnieszka zawsze spodziewa sie happy end'u.. Ale twoj blog jest wspanialy.. Ale mnie gryzie to jak oni zgineli, sami by sie nie zabili .. Czyzby Nataniel ? A moze to jakis wypadek ? Nie wiem, ale mam ochote Cie wysciskac, twoj blog byl na prawde wzruszajacy. Bedzie mi go brakowac i to bardzo ;/ Pozdrawiam Aga ;*
OdpowiedzUsuńMnie będzie brakować was... :*
Usuńco umarli? nie wierze i czemu ja płacze do cholery? choć zakończenie dość smutne i tak kocham twoje opowiadanie zawsze będe je wspominać
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie nie nie nie nie nie nie nie!!!!! Po prostu brak mi słów.... Po tym wszystkim należało im się dobre zakończenie. Pewnie na następnym rozdziale będę płakać jeszcze bardziej niż na tym.
OdpowiedzUsuńNo ale cóż... sama od dawna sugerowałaś, że wszystko może się zdarzyć. Szkoda, że kończysz blog. Nic nie może trwać wiecznie, ale zawsze będę tęsknić za Twoim opowiadaniem ;) Ciekawe, czy to Nataniel. Trafił do psychiatryka z powodu tego, że zabił Oliwkę, czy z powodu miłości do niej ?
Można się domyślić w następnym :)
UsuńNo, u mnie wszystko zależy od nastroju i jakiegoś wewnętrznego głosika xD
Ej, bo chyba nie zabili się sami? to chyba nie wina Kastiela? Mam nadzieję, że nie wpadło im do głowy popełnienie zbiorowego samobójstwa...
OdpowiedzUsuń... Nie mogę się już doczekać twojego wyjaśnienia!!!:D
Nieee haha :D
UsuńHej, czytając ten rozdział popłakałam się. To napewno wina Nataniela ,w końcu za coś musiał wylądować w psychiatryku. Szkoda ,że uśmierciłaś Kastiela i Oliwke ,szkoda że w taki a nie inny sposób. No cóż nie takiego końca się spodziewałam ,zwłaszcza po tobie. Może chociaż wyjaśnienie będzie lepsze :/
OdpowiedzUsuńPo mnie nie? Ze mną nigdy nic nie wiadomo xD
Usuńprzeciez zakonczenie jest super ;) wolalabys zeby ciagnela w nieskonczonosc wieczne zachcianki erotyczne kastiela ? -,-' uwarzam ze dobrze zrobila ze zabila ich w chwili szczescia bo zawsze moglo sie cos popsuc .
OdpowiedzUsuńW sumie jest to racja. Smutno mi ze umarli, ale byli szcesliwi, byli razem, a to najwazniejsze.
UsuńGratuluje autorko bloga talentu ;)
Rozdzial (jak cale opko) fantastyczne. Pozdrawiam
Dziękuję :D
UsuńI nooo, w sumie mogłam zakończyć ślubem, ale jakoś pasowała mi ich wspólna, ostatnia podróż...
a kiedy będzie ten rozdział wyjaśnienie???
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńwłaśnie miał być dzisiaj ! :(
UsuńJest po 22 i nie ma rozdziału.
OdpowiedzUsuńKoczuję dalej, może nie zasnę. XD
Jezussss tak jak juz powiedziałas czasem smutne zakończenie jest lepsze od Happy end'u. Cieszę sie że tak skończyła się ta historia ponieważ zakończenie było niezwykle, romantyczne i wzruszające;-; kocham Oliwkę i Kastiela<3 byli przykładem prawdziwej miłości ;c jezuniu ryczę!!!! A Nathaniel…eh okej to pomine xD kocham twoje opowiadania i nie moge sie doczekać wyjaśnienia!jejku jejku ;*
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko mnie to się wydaje romantyczne ♥
UsuńNeee to jest naprawde romantyczne ❤w końcu oni…no… no sama wiesz xD
UsuńNie no bez jaj ;/ Mogłabys się z ostatnim rozdziałem-wyjaśnieniem nie spozniac *-*
OdpowiedzUsuńIksik, iksik :'( Przepraszam, ale jak to w życiu bywa, coś mi wypadło :)
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości. On jej się nie oświadczył prawda?
OdpowiedzUsuńSlot Machines and video poker machines at Hard Rock Casino
OdpowiedzUsuńDiscover what the casino is looking like: slots, video poker machines, 파주 출장안마 and 서울특별 출장샵 video 논산 출장마사지 poker machines at Hard Rock 충주 출장안마 Casino Lake Tahoe. 속초 출장샵