wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział piąty


    Rano poczułam na moim brzuchu coś ciepłego. To była ręka Kastiela. Przestraszona, gwałtownie się podniosłam. Chłopak tylko się uśmiechnął.
- Kastiel, nie powinniśmy. Lepiej będzie, jak sobie pójdziesz- spuściłam wzrok.
- Jak sobie życzysz. Pan przewodniczący będzie miał czego słuchać z rana- wycedził, ale posłusznie wyszedł z domu i nie omieszkał trzasnąć drzwiami.
      Popatrzyłam w lustro. Czy to aby na pewno byłam ja?

***

      Kolejny raz próbowałam rozwiązać zadanie, które zadała mi nauczycielka chemii. Bezskutecznie.
- Znasz Nataniela? Idź do niego po lekcji i umów się na korepetycje- pani Playthern spojrzała na mnie z politowaniem i wpisała mi równiutką jedynkę do dziennika.
      Po drodze złapałam jeszcze kpiące spojrzenie Kastiela. Przez resztę lekcji rysowałam jakieś bohomazy na marginesie zeszytu.

***

      - Nataniel?- złotowłosy chłopak na dźwięk swojego imienia podniósł głowę. Jego oczy na moment pojaśniały, a usta rozchylił szeroki, życzliwy uśmiech, jego znak rozpoznawczy.
- Tak?
- Pomógłbyś mi z chemią?
      Chłopak bez zastanowienia się zgodził. Umówiliśmy się po lekcjach w pokoju gospodarzy. Wyszłam od Nataniela w znakomitym humorze. Może wtedy sobie wszystko wyjaśnimy?
      Jak się później okazało, moje nadzieje były się płonne. Nataniel powitał mnie delikatnym uśmiechem i poprosił oficjalnym tonem, bym usiadła obok niego. Zaczął mi tłumaczyć, dokładnie i powoli. Ja raz po raz zatapiałam się w jego oczach, o barwie najlepszego piwa. Kiedy przestał mówić, dopiero po chwili to zauważyłam.
- Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziałam, a chłopak lekko się zarumienił.
- Pytałem, czy już… Kastiel?!- odwróciłam głowę w stronę drzwi.
- Zostaw. Moją. Dziewczynę. W spokoju- warknął czerwonowłosy, a ja spaliłam buraka.   Nataniel mrugnął dwa razy.
- Słucham?
- Dobrze słyszałeś- Kastiel walną ręką o blat stolika i chciał uderzyć Nataniela w szczękę, ale on zręcznie się uchylił .
- Uprzejmie proszę, żebyś nigdy już tu nie wchodził, inaczej dyrektor szkoły zostanie o tym powiadomiona, a wszystkie twoje przekręty wyjdą na jaw. Na razie puszczam sprawę zniewagi w niepamięć, jednak, zważywszy, iż jesteś niebezpieczny – chciałeś na mnie podnieść rękę na terenie pokoju dla gospodarzy- nie mogę tolerować twojej obecności w tym pomieszczeniu. Masz zakaz wstępu- wyrecytował Nataniel urzędowym tonem, a ja patrzyłam na niego z podziwem, bo wyrzucał z siebie informacje szybciej niż karabin maszynowy.
- Sranie w banie- Kastiel poczerwieniał ze złości, ale nie ruszył się miejsca.
      Blondyn wstał i pokazał mu drzwi. Kiedy stracił cierpliwość, złapał czerwonowłosego za poły kurtki i wypchnął, nie bez trudu, za drzwi. Dojrzałam jeszcze wściekłą minę Kastiela, ale nic mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na Nataniela, który zamykał właśnie drzwi na klucz.
- To na wszelki wypadek- powiedział zmieszany i przeczesał ręką włosy.
      Widząc ten gest, który zawsze mnie u chłopaków rozczulał, wpadłam na szalony pomysł. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Podeszłam na niego i wspięłam się na palce. Chłopak rzucił mi zdziwione spojrzenie. Zbliżyłam swoje wargi do jego ust i oparłam dłonie na jego klatce piersiowej. Pocałowałam go, ale on nie wykazał żadnej inicjatywy. Próbowałam jeszcze jakoś go zachęcić, ale nie oddał  mi ani jednego buziaka. Wstrząsnęły mną dreszcze. Odsunęłam się upokorzona.
- Oliwia, nie będę konkurował z Kastielem. Skoro jego wybrałaś…- westchnął i przymknął powieki. Odwróciłam się do niego plecami. Moje ciało wołało, żeby mnie dotknął, przytulił, ale on najwyraźniej się mną brzydził. Kastiel musiał mu powiedzieć, że u mnie nocował, ale pewnie ubarwił całą opowieść.
- Nataniel, Kastiel wymyślił nasz rzekomy związek. Mnie zależy tylko na tobie- szepnęłam cichutko. Drżały mi ramiona. Spojrzałam twardo przed siebie, a potem na blondyna. Stał oparty o ścianę.
- Chcę wyjść- powiedziałam łamiącym się głosem. Chłopak bez słowa przekręcił mi klucz w zamku.
      Ruszyłam w stronę drzwi, ale gdy już miałam nacisnąć klamkę, Nataniel złapał mnie za ramie i przyciągnął do siebie. Ciepło jego ciała całkowicie mnie obezwładniło. Poczułam przyjemne mrowienie w brzuchu. Zuchwale wtuliłam ręce w jego złote włosy. Nataniel nachylił się i nareszcie złożył na moich ustach słodki pocałunek. Trwał może trzy sekundy, ale jeszcze nigdy nie czułam się tak wspaniale.
      Nie kryłam rozczarowania, kiedy odsunął mnie od siebie na odległość wyciągniętych rąk.
- Przepraszam, to się już nigdy nie powtórzy- powiedział spokojnie.
- Naprawdę?- odparłam zalotnie i chciałam się do niego przytulić, ale nie pozwolił mi na to.
- To był nasz ostatni pocałunek- wypowiedział te słowa nie patrząc mi w oczy. Zmroził mnie jego oficjalny ton głosu. Chciałam coś powiedzieć, potrząsnąć nim, ale nie dałam rady. Po prostu wyszłam.
      Sama nie wiedziałam, co czułam do Nataniela. Czy się w nim zakochałam? Chyba tak. Po prostu jeszcze nigdy nie spotkałam takiego chłopaka. Był otwarty i miły, dzięki temu łatwo nawiązywało się z nim kontakt. Rozmowa z nim to była czysta przyjemność. Jego bezkonfliktowy sposób konwersacji i łatwość kierowania dialogiem mnie zachwycały.
      Szłam w stronę domu i nagle z impetem na kogoś wpadłam.
- Kastiel- stwierdziłam bez zbytniego entuzjazmu. Chłopak zaczynał mnie coraz bardziej irytować. Łaził za mną jak mucha. W dodatku złapał mnie za nadgarstek i gdzieś ciągnął. Nie miałam specjalnej ochoty na wyrażanie jakiegokolwiek sprzeciwu, więc posłusznie szłam za nim.
      Zaprowadził mnie do parku i usiedliśmy na ogromnej fontannie.
- Po co mnie tu przywlokłeś?- warknęłam.
- Chciałem ci coś pokazać. Tylko musisz poczekać parę minut.
      Parę minut okazało się pięcioma godzinami. Byłam zmarznięta, wściekła i głodna, ale Kastiel nie pozwolił mi się ruszyć nawet na krok. Zrobiło się już całkiem ciemno, a w parku zostaliśmy tylko my.
- O, opłacało się tyle czekać. Zemsta będzie słodka- zachichotał, a ja na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale potem zobaczyłam dwóch łysych jegomościów idących w naszą stronę. Kastiel szybko oddalił się na bezpieczną odległość.
    Rzuciłam się do ucieczki, ale oni byli szybcy. Jeden zerwał ze mnie katanę, ale jeszcze nie udało mu się mnie chwycić. Biegłam ile sił w nogach, lecz po chwili poczułam nieprzyjemne palenie w płucach. Dlaczego nie przykładałam się do rozgrzewki na wychowaniu fizycznym?! A Kastiel? Okazał się zwykłym chamem i prostakiem. Z oczu pociekły mi łzy. Zamazało mi się pole widzenia, a co najgorsze oni mnie powoli doganiali. Jaka ja byłam głupia. Po co poszłam z Kastielem do tego cholernego parku?!
- Ał!- wpadłam na czyjeś plecy i poczułam jak osuwam się na ziemię.

***
   
      Poczułam na policzku przyjemną tkaninę. Było mi tak ciepło. Nie chciałam otwierać oczu. Co nieuniknione, jednak nastąpić musi. Gwałtownie wstałam, a moją głowę przeszył tępy ból. Syknęłam.
- Oliwka, tak się o ciebie bałem- poczułam na sobie ciepło czyichś ramion. Owionął mnie zapach zmysłowych perfum. Nataniel przytulał mnie. Lekko się odchyliłam, a on odgarnął mi niesforne kosmyki z czoła.
- Nat, bo ją uszkodzisz- odwróciłam się w stronę posiadacza niskiego, chrapliwego głosu. Zobaczyłam chłopaka z różnokolorowymi tęczówkami i zielono-białymi włosami.
- Lysander- przedstawił się widząc moje zdziwione spojrzenie.
- Co się stało?- zapytałam słabo. Zakręciło mi się w głowie, więc mocniej przylgnęłam do blondyna.
- Zemdlałaś i uderzyłaś głową o chodnik. Jak to dobrze, że wpadłaś na Lysandra. Boże, boję się pomyśleć, co oni by ci zrobili- Nataniel pogłaskał mnie po plecach.
      Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na ogromnym miękkim łożu z baldachimem w przestronnym, jasnym pokoju. Paliła się tylko lampka nocna, więc dookoła panował półmrok. Lysander siedział w głębokim fotelu i wertował jakąś książkę.
- Jesteśmy u mnie w domu- szepnął mi do ucha przewodniczący szkoły. Najwyraźniej zauważył moje zaciekawienie.
      Zaczęłam bawić się jego niebieskim, luźno zawiązanym krawatem. Czułam się taka mała w jego ramionach. Zapomniałam już nawet o naszej wcześniejszej rozmowie. Pewnie sam nie wiedział, co mówi. Nataniel oparł głowę o stertę poduszek, co sprawiło, że znajdowaliśmy się teraz w pozycji półleżącej. Wolno cmoknęłam go w policzek. Chłopak beztrosko odchylił głowę i przeczesał swoje złote włosy. Znalazłam najwygodniejsze miejsce na jego barku dla mojej biednej głowy i zaczęłam bawić się palcami blondyna.
- To może nie będę wam przeszkadzał. Do zobaczenia- Lysander uśmiechnął się zawadiacko
I pomachał do nas. Tym gestem zepsuł intymną atmosferę, jak się wytworzyła między mną i Natanielem.
       Kiedy drzwi na dole trzasnęły, blondyn chciał wyjść do pokoju gościnnego. Miał tam spać, bo ja zajmowałam jego łóżko. Z przykrością stwierdziłam, że mogłoby pomieścić co najmniej trójkę osób, ale chłopak najwyraźniej nie chciał ze mną przebywać w nocy. Mimo to poprosiłam, żeby został.
- Dobrze, będę tu dopóki nie zaśniesz.
      Jego niski, zmysłowy głos działał na mnie kojąco. Z cichym westchnieniem zanurzyłam się pod kołdrę i odwróciłam do Nataniela plecami, mając nadzieję, że za chwilę mnie obejmie w pasie, ale gdzie tam! On usiadł w fotelu. Pociągnęłam go za rękaw koszuli. Chwilę się opierał, ale potem położył się obok. Bardzo blisko mnie. Poczułam, jak nagła fala gorąca zalewa moje ciało. Działał na mnie jak afrodyzjak. Całe mojej jestestwo pragnęło go, tak mocno, jak to tylko możliwe.
      Ostrożnie mnie objął i złapał moją rękę. Zasnęłam, nie myśląc o niczym.

16 komentarzy:

  1. wow.... jestem pod wrażeniem.... dziewczyno, masz talent !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że opłaciło się pisanie, pisanie i jeszcze raz pisanie przez tyle lat;).

      Usuń
    2. Lat?! Zajęło ci to 2 miesiące, ale nie bój się to dobrze anie źle.Chcę cię pochwalić a nie obrażać. Jesteś świetna pisz dalej

      Usuń
    3. @Edyta myślę, że autorce chodzi o to, że przez lata szlifowała umiejętność pisania (co widać po stylu). Nie tylko pisząc to opowiadanie, ale zapewne wiele innych.

      Usuń
    4. Dokładnie ;). Ile ja książek w życiu napisałam. W starych folderach je trzymam, a niektóre są takie, że ręce załamywać można.

      Usuń
  2. Uwielbiam cię!!! Masz talent! Tak bym chciała, żeby oliwia była z natanielem...@_@

    OdpowiedzUsuń
  3. Nat jest genialny i mam nadzieję,że z nim będzie :3 a co do twojego stylu to mi po prostu szczęka opadła, jak to przeczytałam!!! Mam tylko nadzieję, że nie jesteś starsza ode mnie bo będę zazdrosna ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo mówić... Masz talent i tyle :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! Jestem zaskoczona jakiego zrobiłaś tu z Kastiela drenia ale za to Nataniel bardziej pokazuje że zależy mu na Oliwi! Więc podsumowując......WSPANIALE PISZESZ! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Popieram up1 i up2, masz talent, a ja ci go zazdroszczę ._.
    Ale czytam i czytam i się nie mogę oderwać
    Arigato gozaimasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję motylki w brzuchu...x3
    Podoba mi się sposób, w jaki opisujesz bohaterów~ ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju *,* jesteś genialna i masz wielki talent. Aż miło się czyta. Nie moge oderwać wzroku :)) ze wszystkich blogów twój jest najlepszy! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz cudnie ^.^ Jeszcze nigdy nie miałam okazji czytać tak wspaniałego bloga ^.^

    OdpowiedzUsuń
  10. łoł, przed chwilą trafiłam na twojego bloga i muszę ci przyznać, że masz talent i byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś wstąpiła, a przy okazji oceniła moje wypociny ^^ dopiero zaczęłam i coś czuję, że wenę to będę czerpać od ciebie ;) http://nieznanelosysucrette.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń