Kastiel rozluźnił uścisk i powoli zdjął
koszulkę.
- Idę się umyć. Chcesz ze mną? – zapytał, próbując odzyskać
dawny rezon.
- Nie przesadzaj… - Myślałam, że Kas mi coś odpysknie, ale
przewrócił mnie tylko na łóżko, a potem przygniótł swoim ciałem, by po chwili
pocałować w usta. Zaczerwieniłam się leciutko.
- Kocham cię – powiedział cicho. Poczułam, że drżą mi ręce.
Te chwile, gdy wyznawał mi miłość, były bardzo niezwykłe, dlatego, że zdarzały
się naprawdę rzadko. Objęłam go
i przyciągnęłam do siebie jeszcze bliżej.
- Ja też cię kocham. Najmocniej na świecie.
Miałam ochotę
spojrzeć na jego twarz, ale schował ją w moich włosach. Nie lubił okazywać
uczuć, oj nie cierpiał wręcz i takie chwile pewnie musiały być dla niego nie
lada wyzwaniem.
Kiedy poszedł
się umyć, ułożyłam się wygodnie na łóżku i przymknęłam powieki.
***
Obudził mnie
cichy dźwięk wibracji w telefonie, a potem głośnie przekleństwo. Leżałam pod
kołdrą, w objęciach Kastiela, który pachniał rumiankiem.
- Wyłącz to… - mruknęłam półprzytomnie.
- Kurde, zawsze dzwoni, kiedy nie trzeba.
Odgarnęłam włosy
do tyłu i cmoknęłam Kastiela w ramię, oczywiście nie pozostał dłużny. Od razu
zajął się moimi ustami.
- Przytul mnie mocniej – powiedziałam.
- Jeszcze jakieś
życzenia, księżniczko? – zaśmiał się chłopak i przysunął się do mnie.
- Tak. Powiedz, że zawsze będzie tak, jak teraz.
- Będzie.
Dał mi buziaka w
nos, aż się uśmiechnęłam. Oby to szczęście trwało jak najdłużej.
***
Następnego dnia
pojechaliśmy do domu, bo Nataniel powiedział, że ma już materiały zdjęciowe,
które mu wystarczą. Nie wspominaliśmy o wczorajszym zdarzeniu. Tak było
najlepiej. Poza tym Kastiel patrzył na blondyna tak, jakby go chciał zabić,
więc chłopak szybko się ulotnił.
Dotarliśmy do
mojego domu po pół godzinie i Kas jak zwykle nie darował sobie uszczypliwego
komentarza na temat mojej walizki.
- Nabrałaś tyle ubrań, a połowy nie wykorzystałaś. Chyba
powoli popadasz w tak zwane „plastictwo”.
- Nigdy nie wiadomo co się może przydać.
- Tak, ale wolałbym, żebyś na przyszły wyjazd zabrała tylko
koronkową bieliznę.
Zaczerwieniłam
się jak głupia i z zażenowania nie mogłam trafić kluczem w zamek, a Kas w
dodatku tak dziwnie patrzył na moje poczynania. Kiedy w końcu weszliśmy do
środka, od razu rzucił torbę w kąt i podszedł do mnie szybko, zamykając mi
nadgarstki w żelaznym uścisku.
- Co ty znowu wyprawiasz? – fuknęłam z rozbawieniem.
- Czemu ubrałaś taką krótką spódniczkę? – Cierpienie
wymalowane na jego twarzy wywołało u mnie napad śmiechu. – Prowokujesz mnie…
- Wcale nie. Nie moja wina, że jesteś taki niewyżyty…
- Jaki?
- Niewyżyty.
- Po prostu mnie pociągasz. – Zbliżył swoje usta do moich
warg.
- Dopiero przyjechaliśmy, a ty już… Nie tutaj! – krzyknęłam,
oblewając się rumieńcem, bo chłopak odpiął mi stanik.
Wziął mnie
niecierpliwie na ręce i zaniósł do sypialni. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że
jego ciało zareagowałoby nawet, gdybym ubrała sweter. Zaśmiałam się głośno, a
speszony chłopak odsunął się.
- Czemu się suszysz? – zapytał obrażony. Chyba przeszła mu
ochota na pieszczoty.
- A tak jakoś. Nie przeszkadzaj sobie.
- Dobra, może chodźmy coś zjeść – powiedział całkiem zbity z
tropu, ale zatrzymałam go ruchem ręki.
Objęłam Kastiela
wymownie i pocałowałam głęboko. Jeszcze by mi zwiał.
***
Dzwonek do drzwi
wyrwał mnie z uścisku Kastiela. Powiedziałam mu, żeby założył spodnie i poszedł
otworzyć, a on, choć niechętnie, zrobił to, o co go prosiłam. Ubrałam mięciutką
koszulę chłopaka i usiadłam na łóżku. Po chwili usłyszałam kroki na schodach.
- Olka, masz te zdjęcia.
Oniemiałam.
Kastiel przyprowadził do pokoju… Nataniela, którego mina wyrażała tak głęboki
smutek, że aż miałam ochotę się zabić. Naciągnęłam koszulę i uśmiechnęłam się
krzywo do blondyna, a on wręczył mi szybko szarą kopertę i odszedł w
towarzystwie Kastiela. Jak mi było głupio, co on sobie musiał pomyśleć. Taka
przykrość go spotkała. A Kastiel, mogę się założyć, że specjalnie go tutaj
przyprowadził, żeby mu zrobić na złość.
Kiedy wrócił do
pokoju, naskoczyłam na niego.
- Jesteś podły.
- Niech wie, że jesteś tylko moja – odparł z właściwą sobie
obojętnością i cynizmem.
- Nie jestem rzeczą. – Byłam coraz bardziej wściekła.
- Wiem, ale mnie wkurzył wczoraj, jak się chciał do ciebie
dobrać!
- Nie chciał – powiedziałam, marszcząc brwi ze
zniecierpliwieniem.
- Przestań go bronić. Może tobie się to podobało? Co? Może
lubisz takie przygody?
- Uważaj… Możesz przekroczyć granicę.
- A cholerę mnie to obchodzi!
- Ach tak? Widzę, że nie mamy już o czym ze sobą rozmawiać.
– Wstałam i gwałtownie skierowałam się ku drzwiom. – Następnym… Ała!
Syknęłam, bo
ostry ból przeciął moją nogę i upadłam, zderzając się przy okazji z otwartymi
drzwiami szafki nocnej. Zakręciło mi się w głowie.
- Cholera… Oliwia… - Poczułam ręce Kastiela oplatające mnie
w talii, a potem już leżałam na łóżku. Nieprzytomnie popatrzyłam na chłopaka,
który coś majstrował mi przy lewej stopie. – Szkło. Wbiło ci się szkło, ale
odrapałaś sobie cały bok. Pokaż…
Podwinął mi
koszulę i zacmokał ponuro. Skierowałam oczy za jego spojrzeniem. Paskudnie
zdarta skóra zdobiła mój lewy bok i zaczynała leciutko pobolewać.
- Niezdara. Nie widziałaś kawałka butelki? – spytał czule
Kastiel i pogłaskał mnie po twarzy, gdy prowizorycznie opatrzył stopę.
- Nie. Wściekłam się na ciebie – odburknęłam, ciągle jeszcze
zła.
- Przesadziłem?
- Nie, żartowałam tylko – zironizowałam.
- Przecież wiesz, jak on mi działa na nerwy. Szczególnie jak
się do ciebie tak maśli. Wybaczysz mi? – Przysunął się do mnie i spróbował
pocałować, ale nie pozwoliłam mu. Ujrzałam w jego oczach pierwsze iskierki
irytacji, ale opanował się i powiedział spokojnie, że przeprasza.
- Ale Kas, czasami zachowujesz się jak dzieciak – mruknęłam,
krzyżując ręce na piersiach.
- Ty też… No nie złość się, moja księżniczko. – Uwielbiałam,
kiedy mnie tak nazywał, dlatego trochę zmiękłam. – Dobrze wiesz, że tylko ja
mógłbym z tobą wytrzymać.
- Pff – uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam twarz w jego
szyję.
Na szczęście
kłótnia między nami została zażegnana.
***
Stałam na tym
parkingu już z dziesięć minut, a Kastiela dalej nie było. Co on robił tyle w
tym sklepie?! Mogłam wziąć kluczyki, a tak to się chciałam przewietrzyć, głupia
ja. Gęsta mgła ograniczała widoczność i powodowała, że miałam gęsią skórkę,
mimo dżinsowej kurtki. Rany, rany, już za chwilę sklep zamkną, nikogo nie ma, a
on pewnie dalej chipsy wybiera. Kucnęłam i zakaszlałam cicho, bo usłyszałam
jakieś szurnięcie, niedaleko ciemnego jeepa.
Serce wybijało czas, który odmierzałam do przyjścia
Kastiela.
- Pomóc pani w czymś? – Powiedział to jakiś barczysty facet,
stając obok mnie.
- Nie, dziękuję. Czekam na chłopaka – dodałam odruchowo, a
koleś się zaśmiał.
- Nie jestem zboczeńcem, spokojna głowa.
Wstałam i
niepewnie na niego popatrzyłam. Musiał trenować boks, bo mięśnie miał niezłe.
Zauważyłam, że na szyi ma wytatuowanego lecącego ptaka. Wydawał się być miły.
- To może ty mi pomożesz. – Zręcznie przeszedł „na ty”. –
Powiedz mi, którą apaszkę dać w prezencie dziewczynie, a którą jej mamie.
Gestem zaprosił
mnie, bym podeszła bliżej jego samochodu i z otwartego bagażnika, wyciągnął
różową i zieloną chustę. Opadająca mgła, tworzyła dziwny nastrój, dlatego
podeszłam bliżej tego faceta, w obawie, że z mroku wyłoni się jakieś
niebezpieczeństwo.
- Myślę… - Ten koleś nagle wykręcił mi rękę i przylgnął
ciasno do moich pleców. Tak cholernie bolało! W dodatku doskwierała mi jeszcze
ta stopa… Gorączkowo zastanawiałam się co zrobić, by się uwolnić.
- Naiwniara – zadrwił, a ja w duchu przyznałam mu rację.
Dałam się podejść jak dziecko.
- Pomocy! – krzyknęłam jeszcze, zanim zatkał mi usta dłonią.
Zmusił mnie,
żebym uklękła na wilgotnym betonie i powoli rozsunął rozporek. Widząc
przerażenie w moich oczach, zaśmiał się szyderczo i powiedział, że sama się
prosiłam. Kiedy próbowałam krzyknąć, szarpnął mnie za włosy, aż zabrakło mi
tchu, tak odchyliłam głowę. Zacisnęłam usta.
- Oliwia? – Usłyszałam znajomy głos i zapiszczałam,
najgłośniej jak mogłam. – Gdzie…?
Nie zdążył nic
zrobić, bo facet pociągnął mnie za włosy, zmuszając do wstania i popchnął do
bagażnika. Jęknęłam cicho, zdając sobie sprawę, że kroki Kastiela słychać za
daleko, że nie zdąży. Czułam w sobie pustkę i wściekłą rozpacz. Znowu narażałam
siebie i jego, jednak tym razem, to już naprawdę koniec, on… W moje serce wlała
się nadzieja, bo ktoś szarpnął tego pakera od tyłu, ktoś go przewrócił…
Hadrian! To on zjawił się, nie wiadomo skąd
i odwrócił uwagę osiłka. Nie czekając na dalszy rozwój
wypadków, wyskoczyłam z bagażnika i wbiegłam wprost w ramiona zdenerwowanego
Kastiela. Odepchnął mnie szybko
i pognał pomóc Hadrianowi, bo masywniejszy napastnik obracał
walkę na swoją korzyść. Kastiel zamachnął się i uderzył go z pięści w twarz.
Ten bydlak jęknął, ale zaraz oddał cios. Kas zatoczył się i złapał za nos, ale
błyskawicznie uchylił się przed następnym atakiem. Hadrian podniósł się z ziemi
i popchnął wściekłego faceta na maskę jeepa.
- Spieprzaj stąd! – krzyknął jeszcze i podbiegł do mnie
szybko. Kątem oka widziałam jeszcze, jak Kastiel kopie tamtego w krocze i już
znalazłam się w ramionach Hadriana. Z rozciętej wargi ciekła mu krew, ale wyraz
tryumfu w oczach, mówił wszystko. Nagle chłopak cmoknął mnie lekko w usta.
Otworzyłam szerzej oczy, ale nic nie powiedziałam, bo doszedł do nas już
Kastiel i przygarnął mnie do siebie.
- Nic ci nie jest? – zapytał, biorąc mnie na ręce.
- Nie – odpowiedziałam słabo i przymknęłam oczy. – Dziękuję
wam.
- Tak, dzięki stary – powiedział Kas do Hadriana i po chwili
rozmowy, rozeszliśmy się do swoich samochodów.
Kastiel usadził
mnie na fotelu pasażerskim i sam zajął miejsce. Siedzieliśmy chwilę w
milczeniu, aż w końcu odpalił silnik.
- Przepraszam – wyszeptałam skruszona, ocierając mu
chusteczką krew, cieknącą z nosa.
- To moja wina, mogłem powiedzieć, żebyś ze mną została –
odparł i położył dłoń na moim kolanie. Zadrżałam.
Nie
wypowiedzieliśmy już ani jednego słowa, dopóki nie dotarliśmy do domu.
Poszłam pod
prysznic, by zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia.
***
Kastiel oczywiście
został u mnie na noc, ale to i tak nie polepszyło mojego nastroju. Czułam się
okropnie, jak ostatnia małolata, która wzięła cukierka od obcego mężczyzny.
Uderzyłam pięścią w poduszkę, aż zaalarmowałam tym usypiającego Kastiela.
- Przestań o tym myśleć – burknął oschle i spojrzał na mnie
z irytacją.
- Nie mogę – odparłam płaczliwie, a on westchnął z
rezygnacją i pocałował moje ramię.
- Chciałbym, żebyś dzisiaj spokojnie zasnęła. Nie martw się
tym, już jesteś w domu, ze mną.
Pocałowałam go w
usta, raz i drugi raz, a potem następny. Oddawał mi pocałunki z wyraźnym
ociąganiem. Czyżby chciało mu się spać? Pociągnęłam go za rękę, tak, że teraz
na mnie leżał. Powoli zjechał ustami w okolice mojego ucha.
- Wiesz, może dam ci potem moją koszulę na zawsze…
***
Jest scena, na której zależało pewniej Pani ;D
Tak, trafne spostrzeżenie, że Kas to straszny erotoman, ale od początku mi się taki wydawał xD
Co tam jeszcze... Wprowadzę starych bohaterów w przyszłym rozdziale.
Pozdrawiam :)
Jeej! W końcu
OdpowiedzUsuń* ukryty nija *
Trochę straszne :D, ale mż być.
Tylko tło bloga.. Strasznie nie dopasowałaś! Nie widać liter i trza myszką zaznaczać :(
Serio? U mnie wyraźnie, ale skoro przeszkadza, to zmienię. ;)
UsuńTrzeba było wcześniej powiedzieć.
Ekhem, zmieniłam. Powiedzcie, jak źle widać.
OdpowiedzUsuńWiem, że niechlujnie to wygląda, ale nie umiem robić szablonów.
superowy rozdział!!!! nie moge sie doczekac kolejnego :D i przy okazji podstawowe pytanie:
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?! :D
A tak. Coś po niedzieli, pewnie we wtorek...
Usuńfajne tło,lepsze niż tamte :)
OdpowiedzUsuńUff, to już nie zmieniam. Tylko trochę takie dziwne łączenia, ale cóż...
UsuńNowe tło super !!! ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział !! :*
Nie moge się doczekać ... <3
Świetny ... Uwielbiam cię za to że tak świetnie piszesz !! ;)
Wyjdziesz za mnie ??? :D Będziesz mi codziennie coś pisała ^^ Prosze :*
Haha, wiesz, gdyby nie to, że mój "kolega" zabiłby mnie za to, to chętnie bym się zgodziła :D
UsuńA szkoda ... :<
UsuńMusze z tym "kolegom" pogadać ;)
Fajny rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny :*
OdpowiedzUsuńTo miłego czekania :).
UsuńOliwka powinna mu w końcu ulec! xd
OdpowiedzUsuńładne tło ^^
Komu? Kasowi? To, że nie opisuję tych scen, nie znaczy, że ich nie ma xD
UsuńMożna się łatwo domyślić, co następuje potem... :P
a dokładnie o której będzie rozdział ?? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, zależy kiedy "usiądę na kompa", a jak będzie ładna pogoda, to raczej koło dwudziestej dodam. Jak brzydka, to wcześniej.
UsuńZdecydowanie lepiej się tak czyta ;)
OdpowiedzUsuńA co do treści rozdziału, bardzo fajny ;D Choć nie wiem czemu, ta eee nazwijmy to straszniejszą scenką wydaje mi się jakoś znajoma.. No cóż...
Ale i tak fajne :) Czekam na nexta ;)
Jak znajoma? Opisywałam wcześniej taką? Ale wstyd xD
Usuńmi sie wydaje że chodziło o tę scenę co ktoś groził Oliwi nożem.
UsuńUm, aha, cóż mogą tu być jakieś powtórki, bo to opowiadanie nie ma jakiejś specjalnie rozbudowanej fabuły i pisane jest bez planu ;)
UsuńCześć Ayidia :) Mam taką..ehm.. nazwijmy to prośbę. Czy mogłabym napisać 1 rozdział? Odpowiedz :>
OdpowiedzUsuńCo? Nie rozumiem za bardzo. Gdzie napisać?
Usuńczemu nie opisujesz tych scen? nie żeby coś, ale bardzo fajnie ci to wychodzi :p
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubię. Poza tym są tu młodsze czytelniczki, więc chyba nie powinno być za dużo takich scen... ;)
Usuńok, rozumiem :p
UsuńGDZIE ROZDIZŁ !!!!
OdpowiedzUsuńNo a jak myślisz? :D
Usuńczytałaś Zmierzch? Stephenie Meyer robi to o niebo lepiej...
Usuńnie jestem pewna ale chyba rozdzial mial byc wczoraj :(
OdpowiedzUsuńŻe łot?
UsuńMyślałam przez chwilę, że Kas pobije Hadriana, za to, że przytulał i pocałował Oliwię :P
OdpowiedzUsuńMi się nie podoba, że tak wszyscy ją całują :/..
OdpowiedzUsuń