środa, 3 lipca 2013

Rozdział czterdziesty pierwszy







- Daj mi, do cholery, ten pieprzony telefon! – wykrzyczałam, a miła pielęgniarka, która wcześniej podała mi obiad, aż przystanęła i obejrzała się. Machnęłam do niej lekceważąco ręką.
      Nataniel zrobił skruszoną minę. Czy to możliwe, że on aż tak dobrze się maskował? A może mi się to wszystko przyśniło… Nie, nie. Wiem, czego się dowiedziałam i to jest prawda.
- Kochanie, nie możesz się denerwować…
- Kurwa, dawaj mi ten telefon. – Ja już dyszałam z wściekłości. Ten cholerny matoł nie chciał mi dać telefonu do ręki. Poczuł się zagrożony?
- Ale po co ci telefon, do kogo niby będziesz dzwoniła o tej porze? – zapytał niewinnie i wskazał ręką na zegar. Parę minut po północy.
- Nie twój zakichany interes. Bo zawołam pielęgniarkę. To moja własność, nie możesz sobie jej przywłaszczyć.
- Odprawisz mnie potem jak policjantów? – Splótł palce i ze spokojem spojrzał w moje oczy. Złote tęczówki nie wyrażały nic. Pustka. Obojętność. Być może uprzejme zainteresowanie. Czyli nic.
- Tak. Muszę… - Nie wdając się już w dyskusję, uśmiechnęłam się ciepło. W moim sercu zatańczyła iskierka nadziei, bo w kieszeni jego granatowej kurtki dostrzegłam różowy, cieniutki telefon. Mój. - Albo wiesz? Przytul mnie. Potrzebuję teraz czyjejś bliskości…
      Zmiana strategii przebiegła pomyślnie. Nataniel nie zauważył podstępu w moich słowach i z zadowoloną miną nachylił się nad łóżkiem. Zręcznie wyminęłam go bokiem i wyjęłam mu z kieszonki komórkę! Ha, ale miał zdziwioną minę… Próbowal mi wyrwać z ręki aparat, ale najwidoczniej przestraszył się moich siniaków, bo pokornie usiadł na krześle, posyłając i tylko obrażone spojrzenie w moją stronę.
      Wyszukałam numer zaczynający się od piątki. Raz, dwa, trzy…
- Przyjedź… Szpital numer pięć… Tak, tam… Nie chcę słyszeć, kurwa, że nie!… Nic się nie stało. Czekam.
       I teraz to przeklęte odliczanie minut, sekund, oddechów.
- Do kogo dzwoniłaś? – zapytał blondyn, który teraz bawił się swoim guzikiem od koszuli, ale nie wysiliłam się na odpowiedź. Położyłam telefon na sterylnym, białym stołku i wpatrzyłam się w krajobraz za oknem.
      Wysokie północne mury szpitalne, skryte w mroku nocy oświetlane były jedynie przez wewnętrzne lampy. Prawie wszędzie panował jakiś ruch, mimo późnej godziny. Pielęgniarki ciągnęły kroplówki na specjalnych stojakach, pacjenci dostawali ostatnie środki przeciwbólowe tej nocy. Na dole plac. Ciemny, betonowy, niezachęcający do spaceru, a za placem park, również niezbyt uroczy, ale przynajmniej zielone drzewa ożywiały trochę to ponure miejsce. Księżyc nie pokazał się tej nocy, a gęste chmury bezdyskusyjnie zwiastowały deszcz. Otuliłam się szczelniej lichą kołdrą.
      Osiemnaście minut po północy oboje usłyszeliśmy warkot motoru. Nataniel spojrzał na mnie z wściekłością, ale opanował się i szybko przybrał uprzejmą minę.
- Chcesz, żebym wyszedł?
      Gad.
- Tak, proszę. Porozmawiamy tylko o kilku rzeczach – powiedziałam z pozornym spokojem, ale w środku aż się cała buzowałam. Gra niewinnego, to niedobrze.
      Odgłos odsuwanego krzesła i stukot eleganckich, drogich butów. Odszedł. Odetchnęłam i wtuliłam twarz w kolana. Całe moje życie to jedna, wielka gra. Hadrian. Kastiel. Nataniel. Na szczęście z tym pierwszym nie miałam większego problemu, bo wyjechał do Holandii na wymianę.
      Ciężkie westchnienie i przekleństwo, zapewne na widok Nataniela, przerwało szpitalną ciszę. Dobrze, że pielęgniarki nie są tu skore do kłótni i raczej ugodowo traktują niespodziewanych gości.
- Co?
- Bez pukania? – Odwróciłam głowę w jego stronę. Zaczerwienione od szybkiej jazdy policzki kusiły… - Usiądź.
- Wypadałoby zapytać, co ci się stało, ale średnio mnie to interesuje. – Chłopak bezczelnie się uśmiechnął. Czekał, aż odwzajemnię zaczepkę.
- Szczery aż do bólu. Mnie za to średnio interesuje twoje współczucie.
- Boli?
- Nie.
      Usiadł na miejscu, które jeszcze przed chwilą zajmował Nataniel. Popatrzył mi w oczy, ale nie odgadłam jego intencji.
- Nie zdradziłam cię – palnęłam, a on zmienił się na twarzy. Jego oczy stały się matowe, bez żadnego blasku, emocji…
- Przestań. Nie chcę tego słuchać – powiedział bez cienia złości. Czy było mu przykro?
- Nie wiem, jakim cudem to zdjęcie znalazło się w gazecie, ale ja dostałam inny egzemplarz.
- Pokaż.
- Zabrali mi.
      Chłopak nie patrzył mi w oczy. Jego ramiona, chociaż ukryte pod ciemnofioletowym materiałem kurtki, były wyraźnie napięte.
- Czemu mam ci wierzyć? Wiem co widziałem i co widziała większość ludzi w tym miasteczku.
      Zamarłam. No tak, nie pomyślałam o tym. Czyli tylko ja dostałam przedpremierowy egzemplarz? Dlatego sam miał mi go przynieść. Tylko gdzie ja teraz znajdę dowody zbrodni, że tak powiem?
- Zaufaj mi, proszę – szepnęłam.
- Nie widzę powodu, bym miał to zrobić.
      Kastiel jednak był wściekły! Cały zesztywniał i cedził słowa jak najgorsze bluźnierstwa.
- Przepraszam, tylko tyle mogę powiedzieć. Nie jestem winna. To było wtedy, gdy się pokłóciliśmy i trochę wypiłam. Poniosło nas, ale do niczego nie doszło. Nataniel podmienił zdjęcia. – Mnie samą uderzył błagalny ton, jakiego użyłam. Zależało mi na jego wsparciu.
- Nie tłumacz się. Sporo czasu minęło. Już nic nie będzie takie samo jak dawniej. My już nigdy do siebie nie wrócimy – powiedział i potargał włosy. – I nie rycz, bo to nie pomoże.
- Kastiel… - Imię najdroższe memu sercu. – Nie pozwól, żebym uwierzyła w kłamstwa Nataniela.
- Ja już z tobą skończyłem. Będę się zbierać. Luciana czeka…
- Nigdy nie oddałam się Natanielowi.
- Co?
- To, co słyszałeś.
- Po co mi to mówisz? – zapytał. Czekoladowe oczy chłopaka pociemniały na moment.
- Chciałam, żebyś wiedział.
      Skrzyżował ręce. Uważny wzrok przeszywał moje ciało na wskroś, tak jak najostrzejszy miecz. Nie okazywał złości, co dziwne, bo zawsze, nawet przy najmniejszej okazji, wybuchał, dając upust emocjom. Może chciał ukryć to, że ta cała sprawa go poruszyła, że go interesuje? Nieodgadnione były jego myśli, a ja w tej chwili tak bardzo pragnęłam je poznać!
- Oczekujesz, że powiem to samo? Że z nikim nie spałem? – spytał z kpiną w głosie.
- Nie. Ja… wiem, że jest inaczej. – Spuściłam wzrok i ciaśniej objęłam kolana rękoma.
      Zmieszał się odrobinę, bo odchrząknął i wyjął papierosa z kieszeni spodni.
- Tutaj nie wolno palić – poinformowałam.
- Pieprzone zakazy.
      Wszystkie światła już pogasły. Była godzina pierwsza w nocy, a my dalej nieczego sobie nie wyjaśniliśmy. Przez ułamek sekundy minęła mi rozbawiona twarz salowej w okienku, ale nie zaprzątałam sobie tym głowy. Niech myśli sobie, co chce.
- Chyba już pójdę…
- Zostań! – przerwałam mu i aż wystraszyłam się swojej gwałtownej reakcji.
- Jest na korytarzu twój chłopak. – Ironiczny uśmieszek skierowany w moją stronę.
- Nie chcę go znać.
- Czemu więc go nie wyrzucisz?
- Bo muszę się czegoś dowiedzieć.
- Aha.
      Pierwsze krople deszczu niepostrzeżenie spłynęły po czyściutkiej, szpitalnej szybie, kiedy Kastiel wstał z krzesła.
- Dobranoc – powiedział.
      Odpowiedziałam mu wymownym milczeniem. Nie próbował się odzywać, przytulać mnie, czy się uśmiechać. Po prostu wyszedł.


***


      Zimny wiatr pomieszany z deszczem smagał go po ciele. Kask szczelnie chronił twarz, tak, że mógł spokojnie obserwować jezdnię. Cholerę go obchodziło, że ona nie dała się Srajtakowi?! Po co mu to mówiła? Ech, i jeszcze te zmyślone historyjki. Jeszcze kilka miesięcy temu chciałby wierzyć, że to prawda. Teraz ma na wszystko raczej wyje… no, obiecał sobie, że skończy z takim słownictwem, więc wygwizdane będzie odpowiednim słowem. Chyba. Idiotka. I debil. Siedzą w tym szpitalu jakby nie mogli… Kurde, myśli mu się już mieszają. Późna godzina w końcu. Jeszcze jeden zakręt dzielił go od domu, ale nie dawało mu spokoju jakieś dziwne, niejasne przeczucie, że powinien tam wrócić. Ale czemu? i przecież w dodatku nigdy nie zwracał uwagi na ten irytujący sygnał w głowie, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Zwolnił. Deszcz coraz mocniej siąpił, a budynki dookoła niego były całkiem zamazane. Istnieli tylko on, motor i jezdnia. Nic więcej. Nic więcej ponad to pieprzone przeczucie.
      Zawrócił.


***


      Na palcach przemknął przez pusty korytarz, nie zwracając uwagi na przytłumione śmiech pielęgniarek, popijających kawę. Biało-miętowe ściany wyglądały dziwnie w półmroku, jak jakieś prześcieradła poplamione syropem, tą, no… flegaminą! Odszukał numerek sali, w której wcześniej był i nacisnął klamkę. Ustąpiła z cichym pyknięciem. Nigdzie nie zauważył blond gamonia, więc wszedł, zamykając za sobą drzwi.
      Oliwia leżała na plecach, a śnieżnobiałe włosy rozsypały jej się na poduszkę i wyglądały jak lodowa korona. Miała przymknięte oczy, a rzęsy rzucały długie cienie na policzki. Na stoliku paliła się lampka nocna. Kastiel stwierdził w myślach, że teraz wygląda bardziej kobieco, bo przytyła lekko. Chyba by się na niego obraziła, haha. Ale kiedyś rzeczywiście była aż za chuda. Przez cienką kołdrę dokładnie widział zarys pełnych bioder i szczupłych ud. Ręce położyła w okolicy piersi, które unosiły się miarowo w rytm oddechów. Tak zaabsorbował go ten obrazek, że nie zauważył, że za jego plecami ktoś stoi. Dopiero po chwili zorientował się, że do sali cichutko weszła jedna z pielęgniarek i patrzyła teraz na niego karcącym wzrokiem, za którym kryła się również nutka wesołości. Zamarł z głupawym wyrazem twarzy.
- Tylko nie obudzić innych, chłopcze – powiedziała ta niska, ciemnowłosa kobieta, ukrywająca dość krępe kształty za roboczym fartuchem. Mrugnął zaskoczony, ale kobiety już nie było. Nie miał pojęcia, dlaczego przymknęła oko na tę nocną wizytę, ale latało mu to w sumie koło dupy. Podszedł do łóżka i delikatnie nachylił się nad śpiącą dziewczyną. Miała nietęgą minę.
      Zaśmiał się w myślach i usiadł na krześle. Nic się nie działo, mógł jechać do domu z powrotem, ale wcale nie chciał tego robić. Zabawne, że teraz nie czuł już ani odrobiny złości. Jedynie żal, że omijają go chwile, które mógłby z nią spędzać, gdyby nie wszystkie przeszkody, które stanęły mu na drodze. Wszystko co najlepsze, zgarnął Nataniel, a ona się przy nim marnuje, przecież nie darzy go żadnym głębszym uczuciem, sama to mówiła.
- Czemu wróciłeś? – Zachrypnięty kobiecy głos przywołał go do porządku. Cholera, ale się przestraszył.
- Bo… bo miałem sprawę do załatwienia – powiedział pierwsze, co przyszło mu na myśl i doznał przemożnej chęci walnięcia się w czoło otwartą dłonią.
      Otworzyła szeroko oczy i uśmiechnęła się, ale jakoś tak smutnie.
- Kastiel, – zaczęła – powiedz mi, czy ty ją kochasz? Lucianę?
- Nie. Ja nikogo nie kocham.
      Nastała między nimi cisza. Tykanie zegara odmierzało chwile, które coraz bardziej ich od siebie oddalały.
- Męczy mnie to wszystko. Już nie mam siły żyć.
- Nie mów tak. – Chłopak westchnął, zniecierpliwiony. Nie znosił takich gadek. – Weź się w garść. Coś ci w życiu nie wyszło, a ty już się poddajesz? Jesteś śmieszna.
- Nie dam rady dłużej żyć w takiej chorej atmosferze! – krzyknęła, a on uspokoił ją, zatykając jej usta dłonią.
- Cicho, bo pielęgniarka mnie zabije.
- Będę krzyczeć dalej! – Ponowiła próbę, kiedy odsunął się od niej. – Cholera, kochałeś mnie kied…
      Ponownie przyłożył jej rękę do ust, ale tym razem go ugryzła. Syknął cicho i z rozbawieniem pochylił się nad jej opaloną twarzą. Pierwszy pocałunek pozostał nieodwzajemniony. Zaskoczył ją. Drugiemu już się poddała. Objęła go rękami za szyję, tak, że ledwo utrzymał równowagę. Oparł się dłońmi o łóżko. Jej usta smakowały jak maliny. Dalej używała tej pomadki, co kiedyś. Z trudem, ale jednak, odsunął się i opadł na krzesło, lekko dysząc.
- Czekałaś na to, co? – zapytał z wesołym błyskiem w oku. – Jesteś czasami taka dziecinna.

***


      Serce nadal biło mi jak oszalałe po tym pocałunku. Nie wytrzymałam jego przygniatającego spojrzenia, spuściłam wzrok i zaczerwieniłam się lekko. „Tak, to właśnie chciałam osiągnąć, zadowolony?” – miałam ochotę powiedzieć, ale coś mnie przed tym powstrzymało. Odkaszlnęłam tylko cicho.
- Nataniel pojechał do domu?
- Tak – odparłam.
- Zostawił cię? Co za cham… - zaśmiał się chłopak i założył nogę, na nogę.
- Nie zgrywaj się. - Spojrzałam na niego z czułością. – Uwierzyłeś mi?
- Nie.
- To dlacze…
- Dlatego, że chciałem, jasne? – przerwał mi i szybkim ruchem ręki wygładził rozwichrzone włosy.
      Nie odezwałam się już ani słowem. Ani teraz, ani potem. Spojrzałam tylko na niego i wyciągnęłam w tamtym kierunku rękę. Zrobił skwaszoną minę i odwrócił głowę. Westchnęłam cicho. Było już piętnaście minut po drugiej.
     



***
No, koniec.
Przepraszam za opóźnienia, jak już pisałam, pochłonęły mnie bieżące sprawy.
Jeśli chodzi o linka, bo było parę pytań, to pozwolę sobie siebie zacytować:
Ale po prostu chcę mieć swobodę pisania, a oni daliby pewnie linka innym, żeby się pochwalić, itd., a tu są sceny z mojego życia i gdyby ktoś to zobaczył, to by się stresował na spotkaniach. (Nie, nie chodzi o sceny +18)
To tyle.
Em, jadę na wakacje, więc następny rozdział dopiero koło 19.07.
Na razie musicie pocieszyć się tym, mam nadzieję dość dobrym, rozdziałem. I długim. Jak widzicie, sporo rzeczy się wyjaśniło, ale nie wiadomo jaka będzie końcówka. Sama się zastanawiam, co w końcu zrobić.

To tyle. Kończę i życzę wam udanych, szczęśliwych wakacji. Widzimy się za kilkanaście dni. Jestem jeszcze do piątku, więc jakby ktoś miał jakieś pytania, to śmiało :)
Pozdrawiam, Ayidia.

49 komentarzy:

  1. Rewelacyjny rozdział :0
    Mam nadzieję , że pomiędzy nimi się ułoży i wrócą do siebie ;)
    Udanych wakacji pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie sądziłam, że ktoś tu wcześniej zajrzy :)

      Usuń
  2. Cudowny rozdział. Tak samo jak moja poprzedniczka mam nadzieję że się ułoży i wrócą do siebie. :) Bardzo bym chciała że tak było.
    Udanych wakacji i do zobaczenia. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, oczywiście do rychłego zobaczenia :)

      Usuń
  3. Błagam, napisz do piątku jeszcze jeden rozdział!!Błagam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dam rady, naprawdę. Mam teraz dużo roboty i pełno spotkań. Nie ma szans, przykro mi :(

      Usuń
  4. Kocham Cię !
    Też teraz jadę na wakacje więc i tak bym nie mogła zobaczyć :D
    Boski rozdział jak zawsze ;)
    Udanego wyjazdu ;*
    O.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przegapiłam czterdziesty, jak to ja, za późno zorientowałam się o nowym, ale jestem. Nie myśl, że zostawię cię tak łatwo.
    To jest tak, że Srajtaniela nie rozumiem. Niby taki grzeczny i idealny, a tu taki chuj za przeproszeniem. To wszystko było przez niego zaplanowane. Ja wiedziała, że on za tym stoi. Kastiel nigdy by jej tak po prostu nie zostawił. A jeszcze to, jak tak słodko wrócił do tego szpitala... Ach, rozmarzyłam się. Chciałabym mieć takiego faceta jak on xD
    Miłych i udanych przede wszystkim wakacji życzę!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam kogoś takiego, na kim się wzoruję. Pozdrowienia dla niego za dzisiaj, hah :)

      Dziękuję! :)

      Usuń
  6. Świetny rozdział:D Udanego wyjazdu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh...Szkoda ;( Ale i tak Cię KOCHAM, he he ;** Jesteś moją uokchaną blogerką(poza Samantą Leśniak, ale ki xd). Dobra, powtórzę po raz tysięczny te słynne słowa: " Masz talent dziewczyno" ;** I pisz, pisz i pisz tak dalej :) Aż dobijesz do tysięcznego rozdziału na tym blogu xdd. Zakochałam się w tobie *.* Ożenię się z tobą i ty do końca życia będziesz mi pisać opowiadania o Kastielu i Olce ^^ Ha ha ha z tym ostatnim zdaniem to jebłam(za przeproszeniem) :D. Uff...Chyba to jest mój pierwszy w życiu tak dłuuuuugi komentarz :O. Czuj się Ayidio zaszczycona ^^
    http://zagubiona-sf.blogspot.com/ <-- byłoby miło jakby ktoś tu wpadł ;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki :)

      Ale wiesz, z tymi rozdziałami to różnie jest i nie wiem, czy zadowoliłyby Cię do końca życia xD

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam. Docenię twój trud, żono moja xd zamiast obiadu chce opowiadanie o Olce i Kaziku ^^

      zagubiona-sf.blogspot.com, zajrzałabyś i skomentowała co o nim sądzisz? :P

      Usuń
    3. Zajrzę, ale pewnie nie będę stałym gościem, bo zwyczajnie nigdy nie kręciło mnie czytanie blogów, sorka :)

      Usuń
    4. Dzięki za odwiedziny ;D

      Usuń
  8. Jejku jeeeeejku ^^ Kastiel ;****** jezuniu jak ja wytrzymam tyle czasu ;< rozdział boskiiiiiiiii !!!!! Kocham kocham kocham kocham !!!! Wredny Nathaniel ;-;
    Życzę miłych wakacji i duzooooooo Weny na następny rozdział, który bedzie długo przezemnie oczekiwany ;3 hahahahahha kocham to opowiadanie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, rozdział tak jak mówiłam, 19.07.
      Raczej się wyrobię :)

      Usuń
  9. Grace Salvatore jest córką Damona. Jedyna zasada jakiej miała przestrzegać - NIE spotykać się z Kol'em Mikaelson'em. Dziewczyna robi zupełnie na odwrót i wkrótce będzie ją to dużo kosztować.
    http://thevampires-kol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie jeden z lepszych rozdziałów jakie ostatnio dodałaś :)Jak chyba każdego twój blog mnie wciągnął do tego stopnia że się uzależniłam :)Niewyobrażam sobie żebyś przestała to pisać -jedna z wielu fanek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, miło słyszeć. Ten rozdział jest moim zdaniem trochę inny niż reszta, taki jakiś mnie nastrój dopadł wtedy ;)

      Usuń
  11. Hihi wróciłam a tobie Ayidia życzę miłego wyjazdu co do rozdziału...
    wow ^.^ postarałaś się dziewczyno! Jest świetny! czekam na kolejny
    Buziaki :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, no faktycznie, włożyłam w ten rozdział więcej serca niż w inne. ;)

      Usuń
  12. Zajrzycie?
    http://dumkanatrzyserca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział.Masz talent dziewczyno.Mam nadzieję,że Kastiel będzie z Oliwią.Życzę udanych wakacji i czekam z niecierpliwościom na kolejny rozdział.😊😊😊♥♥♥🌴🐩

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję,że następny rozdział będzie bo bym chyba oszalała gdybyś skończyła pisać. Masz talent, a talenty trzeba rozwijać. Nie wiem ile masz lat, lecz wiem tyle, że bardzo dojrzale piszesz i jestem wręcz zachwycona, ze trafiłam na twój blog. Przeczytałam wszystko w 2 dni i sama już robie scenariusze w myślach jakby mogło być. Mam nadzieję, że doczekam sie szybko nowego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie następny, będzie :)

      Mam szesnaście lat i w życiu nie pomyślałabym, że dojrzale piszę. Raczej tak chaotycznie, ale czadowo, że ktoś inaczej myśli :)

      Miło, że naprawdę się to komuś podoba.
      Następny 19.07.

      Zapraszam serdecznie.

      Usuń
    2. 16? A ja myślalam, że coś koło 14 xd mam starszą żonę xd

      Usuń
    3. Ech, nie, stary koń ze mnie. Cieszę się, że już mi czternastka minęła ;)

      Usuń
  15. niecierpliwie czekam

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobra, komentuje.
    Przez cztery dni czytałam twoje opowiadanie. I wiesz co, zakochałam się. Na początku wybuchłam śmiechem, przez nazwę. Wybacz, ale śmieszna jest. Jakbyś nie mogła po prostu zastosować "uwięziona między niebem i piekłem".
    Ale jak zaczęłam czytać... Ja pierdykam, zakochałam się *o* Od początku byłam za Kastielem... Boże, jak ja ryczałam, jak on wyjechał, a jak wrócił i się tak zachował wobec Oliwii... nie ukrywam, wkur**** się. Ale skapnęłam się, że maczał w tym palce Nataniel. Gnojek jeden... Dobra, wczułam się xD
    Mam nadzieję, że Oliwka będzie z Kastielem, że on jej uwierzy, bo ja kuźwa się w nią wczułam, jakbym to ja była tą bohaterką xD Nie wybaczę ci, jeżeli zaprzepaścisz wszystkie chwile Olci i Kastiela, on ją dalej kocha, ok?
    Czekam na kolejny rozdział...
    Całuje, Kaori

    www.too-many--feelings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa, bo to oparte na grze :)

      No, zobaczy się. Nie wiem, czy nie podejmę bardziej drastycznego kroku i nie zostawię Oliwii samej xD

      Usuń
  17. świetne jak zawsze czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć Ayidio!
    Dawno mnie nie było-byłam w górach. Rozdział świetny. Teraz nie wiem czy być po stronie Nataniela czy Kastiela... Pisz dalej! Nie mogę się doczekać piątku! Całujęęęęęęęęęęęęęęęęęę
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę, piszę. No nie wiem, którego wolisz, ale wiem jedno - następny rozdział 19.07 i to pewne ;)

      Usuń
  19. Hejka!
    Chciałabym cię spytać o jedno. Czy wolisz Nataniela czy Kastiela ? Takie dziwne pytanko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, ja chyba wolę Kastiela, ale jeśli miałabym jakiegoś wybierać, to Armina. :)

      Usuń
  20. Jak skończysz ten blog do końca dokończ ten drugi o Hatsunie Miku plissssssssss :)
    ps.Proszę żeby Miku była z Lenem. :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O **** zapomniałam o nim. Szla by to jasny trafił.
      A wiesz, co to niestety znaczy? Że nie mam już do tego serca i niestety muszę usunąć :'(

      Usuń
    2. NIEEEEEEEEEE !!!!!!!!!!!! Proszę nie usuwaj tamtego bloga !!

      Usuń
    3. Czemu? Nie mam już weny... -.- :'(

      Usuń
    4. To opowiadanie strasznie mi się podoba i chciała bym żeby Miku była z Lenem !!!!!

      Usuń
    5. Proszę spróbuj coś wymyślić lub zacznij od nowa !!!!!! Proszę :)

      Usuń
    6. Osoba, która używa więcej niż trzy wykrzykniki lub pytajniki ma zaburzenia własnej osobowości - Terry Prachett :)
      Anonimie, jak Ayidia nie chce, to nie zmuszaj! ; d

      Usuń
    7. Em, trudno się mówi. Przykro mi, ale straciłam wenę.
      Słyszałam kiedyś o tych wykrzyknikach ;)

      Usuń
  21. Superaśny Teraz mogę spać spokojnie... albo. Nie! Przeczytam jeszcze jeden czy dwa cudne rozdziały a potem będę mogła odpłynąć w objęciach Morfeusza ^.^

    OdpowiedzUsuń