sobota, 18 maja 2013

Rozdział trzydziesty czwarty. Koniec. Cz. 1




Rozdział trzydziesty czwarty
Koniec

      Przed piętnastą byłam już gotowa. Założyłam na siebie kremową sukienkę ze złotymi dodatkami, a na szyi powiesiłam łańcuszek z łezką, prezent od cioci. Do tego wysokie buty i wszystko dopięte na ostatni guzik.
      Usiadłam na krześle obok okna i przygryzłam dolną wargę. Denerwowałam się. Bardzo. Dzisiaj miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Ukochany chłopak zdecydował mi się oświadczyć! Z wrażenia aż nie mogłam spać w nocy, ale szczęście wyparło zmęczenie i gdy przeglądałam się w lustrze, czułam się piękna
      Zerknęłam na zegarek i momentalnie ścisnęło mnie coś w brzuchu. Zostało tylko pół godziny do przyjazdu Kasa! Nalałam sobie czystej wody do szklanki i ostrożnie, by się nie ochlapać, upiłam pierwszy łyk. Czemu drżały mi ręce? Nie no, jak Kastiel zobaczy, że się tak denerwuje, to mnie wyśmieje. Muszę się uspokoić.
      Kolejny ścisk w żołądku. Jeszcze tylko piętnaście minut. Siedziałam jak na szpilkach, a czas płynął nieubłaganie szybko. Dziwne, bo zazwyczaj, gdy się na coś czeka, minuty dłużą się w nieskończoność. Podeszłam do lustra i przeczesałam grzywkę. Wszystko musiało być perfekcyjne, nie mogłam sobie pozwolić nawet na drobne niedociągnięcie. Może i przesadzałam, ale chciałam wyglądać dla Kastiela idealnie. Zajęłam się rozwiązywaniem jakiejś krzyżówki, ale nieprzyjemny prąd w brzuchu, tak jak, przed maturą, nie pozwalał mi się na niczym skupić. Odłożyłam długopis i wygładziłam sukienkę. Na rękach pojawiła mi się już gęsia skórka. Może powinnam wziąć jakieś nakrycie? E tam, wytrzymam. Moja opalenizna za ładnie wygląda, żeby ją ukrywać. Poza tym, Kas na pewno pożyczy mi kurtkę.
      Już wybiła godzina szesnasta, a motoru nie było słychać. Wyjrzałam przez okno, ale nie zobaczyłam nic, poza tłustym kotem sąsiada, przechadzającym się po ceglanym murku. W miejscu, gdzie cegły łączyły się z bramką, rósł pojedynczy, wysoki kwiat. Taki piękny. Samotny, ale wydawał się tym w ogóle nie przejmować. Bez strachu piął się w górę, ku niebu, nie zważając na wiatr, co chwilę przechylający go ku ziemi. Pomyślałam, że też powinnam taka być. Odważna, mimo przeciwności losu.
      Dziesięć minut po szesnastej, a jego jeszcze nie ma. Jak zwykle musi się spóźnić. Mógł chociaż napisać esemesa, ale nie… na telefonie nie wyświetlała mi się żadna nowa wiadomość. Postanowiłam do niego zadzwonić, ale włączyła mi się automatyczna sekretarka. Wściekłam się. Nieodpowiedzialny dzieciuch. Już ja mu pokażę, jak przyjedzie. Kiedy obmyślałam, co mu nagadam, nagle usłyszałam warkot motoru. Ucieszona wybiegłam na podwórko i pomachałam do kierowcy, ale nawet mi nie odmachał. Za to zagwizdał cicho i zdjął kask. Moim oczom ukazała się jasna czupryna.
- Mała, wiem, że czekałaś na mnie całe życie, ale akurat dzisiaj masz pecha. Jadę na randkę – krzyknął do mnie ten blondwłosy chłopak i zakładając z powrotem kask, odjechał z piskiem opon. Wróciłam zrezygnowana do domu. Kastiel potrafi zepsuć każdą piękną chwilę. Było już wpół do piątej, a o nim ani widu, ani słychu. Zacisnęłam pięści w bezsilnej złoci i przysiadłam na brzegu blatu kuchennego.
     Jeszcze raz spróbowałam do niego zadzwonić, ale bez skutku. Może zatrzymali go dłużej w pracy? Poszłam do łazienki, kiedy wróciłam, była godzina szesnasta czterdzieści pięć. Co on sobie myślał? Tak mnie wystawić.
      Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Może się zgrywa? Pobiegłam szybko otworzyć, ale jakież było moje rozczarowanie, gdy w progu zobaczyłam uśmiechniętego Nataniela.
- Pięknie wyglądasz, jakaś okazja? – spytał i poprawił włosy, które dzisiaj wyjątkowo tworzyły artystyczny nieład.
- Tak, ale nie pytaj o co chodzi. Masz do mnie jakaś sprawę?
- Chciałem tylko powiedzieć, ze jutro opublikują twoje zdjęcia w gazecie lokalnej. Wysłałem je tam, bo stwierdziłem, że nie mogą się zmarnować. Są cudowne, tak jak ty – powiedział i w tej chwili zauważyłam, ze ma rozdarty kołnierzyk. Spytałam go o to, pomijając informację ze zdjęciami. Nie miałam teraz głowy do takich rzeczy. – A wiesz, przycinałem żywopłot.
      Pokiwałam głową ze zrozumieniem i spuściłam wzrok.
- Hej, co jest? – Nataniel pogłaskał mnie po ręce.
- Nic, po prostu mi smutno. –Dostrzegłam w jego złotych oczach niepewny błysk. – Idź już, Nat. Pozdrów Hadriana.
- Dobrze, ale pamiętaj, że jakbyś miała problem, to wal do nas drzwiami i oknami.
- W porządku.
      Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam na krześle.


***


      O osiemnastej zaczęły mi drżeć ręce. Co musiało się stać, po prostu musiało. Przecież by mnie tak nie zostawił. Niebieski zegarek uśmiechał się szyderczo wskazówkami, jak kat, czekający na ofiarę. Czas nieubłaganie płynął, a ja nie wiedziałam co zrobić. Wysłałam Kastielowi już z tysiąc esemesów, dzwoniłam kilkanaście razy, a on nic!
      Nie czekając dłużej na cud, wybiegłam z domu i udałam się wprost do Nataniela. Nawet nie kłopotała się pukaniem, tylko od razu wparowałam do środka i znalazłam się w małym przedpokoju. Ściany pomalowane były za żółto, a w kącie stała ogromna, jasnobrązowa szafa na buty. Zauważyłam też wiklinowy, podłużny kosz na parasole.
      Kiedy właściciel domu, zaniepokojony hałasami, wyszedł mi na spotkanie, spojrzałam na niego ze strachem.
- Nataniel, mamy problem.




***
Postanowiłam podzielić rozdział na dwie części. Jutro wieczorem druga. Za długa, moim zdaniem. Co tam, może jeszcze na jutro ulepszę.

Dzisiaj troszeczkę nudnawy i pewnie myślicie, że wiecie, co zrobiłam... Powiem, że chyba się nie spodziewacie takiego zwrotu akcji. Przygotujcie się, że jutro was zaskoczę. 

Przepraszam, ale dzisiaj postanowiłam to rozdzielić. Monotonne wprowadzenie i.... Do jutra, dziewczęta ;)

21 komentarzy:

  1. Jak dla mnie problemu nie ma, chociaż od rana skupić się nie mogę, bo cały czas o tym myślę xP No cóż, brakło Ci czasu, czepialstwa nie będzie, pośpieszać też nie mam zamiaru, trzymam tylko kciuki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. sorry za wyrażenie ale ty sobie chyba jaja robisz! Czekałam jak wariatka na ten rozdział i figa z makiem. Wrrr! za to mam nadzieję że będzie nieziemsko powalający. pozdro, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wybaczenie, kłaniam się nisko, ale nie zdążyłam.

      Usuń
  3. Czekam z niecierpliwością! Świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam, czekam i czekać będę, bo przeczuwam, że warto ;D No i trzymam kciuki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już od piątku sprawdzam czy nie dodałaś :) ale wiem że warto czekać bo masz talent do pisania ^^ Najbardziej to twoje opowiadanie mi się spodobało z jakich w ogóle przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Natrafiłam na to przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i teraz czekam na ten ostatni.. Nie mogę się go doczekać, jestem zachwycona! Masz talent do pisania, tylko pozazdrościć :) No i potem na kontynuację..

    OdpowiedzUsuń
  7. O której dodasz;) ? Już nie mogę się doczekać Uwielbiam twojego bloga;*

    OdpowiedzUsuń
  8. DodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodajDodaj! *-*

    Pół nocy spać nie mogłam, cały dzień skupić się nie dałam rady, czekam i czekam i czekam i czekam i czekam na rozdział, a jego ni ma! D: Pleeaasee, dodaj już, bo zaraz wybuchnę!

    (Miałam nie pośpieszać. Sorkiiii)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już, już, ale chyba mnie utuczesz, bo podzieliłam na dwie części. Ciekawsza jutro... ;)

      Usuń
    2. Ludzie, trzymajcie mnie, bo zatłukę normalnie!
      KObieto, to ja sobie włosy z głowy wydzieram, chodzę z pokoju do pokoju, a ty mi RTODZIAŁ NA DWIE CZĘŚCI DZIELISZ?!
      No litości D: Zaraz będą mnie musieli do psychiatry wysłać.

      Tylko proszę, zaprzecz ze znalazł sobie w tym czasie inną - bo wtedy autentycznie do ciebie przyjdę i zabiję! Taki to on nie jest.
      PROSZĘ, ZAPRZECZ!

      I dodaj to jutro. Ale nie wieczorem. Do wieczora to ja trupem padnę!

      Usuń
    3. zgadzam się z tobą :D przez 3 dni co 10 min. wchodze i sprawdzam czy nie dodałaś , a jak w końcu jest to dwie części !!! mogę pojechać z tobą razem ją zatłuczemy ;)

      Usuń
    4. To sobie nagrabiłam... Wieczorem, bo mnie nie ma w domu wcześniej. Będzie długi. Nic nie powiem :D Jutro zobaczycie. Jeju, moje serce rośnie, kiedy słyszę, że lubicie to opowiadanie i się w nie wciągnęłyście <3

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu, jestem teraz jeszcze bardziej zaciekawiona. Bo niby wiadomo, że go uśmierciłaś, ale jak będzie zwrot akcji, to już nie wiem xd Czekam z niecierpliwością, pierwszy raz na poniedziałek xd

    OdpowiedzUsuń
  11. chyba cie zabije :D nie przerywaj w takich momentach

    OdpowiedzUsuń
  12. może ją zdradza? może był wypadek? a może nataniel jest za to odpowiedzialny? to się okaże jutro

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego ty to podzieliłaś? DLACZEGO? było tak cudownie, romantycznie, potem niepokojąco i nagle... Koniec. Ech, jak możesz ban to robić, dziewczyno. Jestem cholernie ciekawa, co tam się wydarzyło, chociaż Kastielowi musiało się coś stać. On by jej tak nie zostawił.
    Nie mogę doczekać się drugiej części <3
    [trzymaj-mnie]

    OdpowiedzUsuń
  14. Matulu co się stało Kastielkowi :( Przypomniało mi się mój jeden rozdział który pisałam jakiś czas temu zanim trafiłam na tego bloga i w nim chłopak bohaterki został porwany i pobity :( Ale Moja bohaterka go znalazła i uratowała ^.^

    OdpowiedzUsuń