środa, 20 marca 2013

Rozdział dwudziesty trzeci cz. 2



      Potarłam oczy. Niemożliwe, żebym widziała to, co widziałam.
- Nie gap się tak, bo ci wszystkie łzy wyschną i stracę okazję, żeby cię przytulić.
      Kastiel stał obok mnie z obojętną miną. Na siebie włożył jakieś eleganckie spodnie i białą koszulę.
- Wiesz, ile mnie kasy kosztowała wiadomość, gdzie mieszka ta baba? Rany, wypytałem wszystkich znajomych, ale nie mogłem pozwolić, żeby ten flak wygrał zakład.
- Ale Kastiel, jak…? – Ze zdziwienia nie mogłam sklecić normalnego zdania.
- A no, nie było łatwo. Przespałem się z pokojówką, żeby powiedziała, że jest chora i poleciła mnie na jej miejsce. – Strzepnął niewidzialny pyłek z ramienia.
- Aleś ty uparty… Że co?! Przespałeś się z pokojówką?! – Złapałam go za rękaw koszuli.
- Spokojnie, słoneczko. Żartowałem tylko. Po prostu ją przekupiłem pieniędzmi. A teraz chodź do ogrodu, niech blondas zobaczy moją przystojną twarz. A i nie dysz tak, bo jeśli dojdzie do naszych pocałunków, to boję się, że wybuchniesz z podniecenia.
       Popatrzyłam na niego ze skonsternowaniem, ale poczłapałam posłusznie do ogrodu
i usiadłam obok Nataniela. Chłopak tak się zdziwił na widok Kastiela, że cały zsiniał na twarzy.
- Zatkało? E? – zaśmiał się Kastiel.
- Jak… Skąd… Co? – Nataniel był po prostu zszokowany.
- Lubię, jak się jąkasz. To niezwykle zabawne. Chociaż w sumie, wtedy nie wiem, czy mam się cieszyć, czy iść dać za ciebie na mszę, ty biedny, słodziutki gałganku.
      Przysłuchiwałam się im z rozbawieniem. Tych dwoje nigdy się nie polubi, to po prostu niemożliwe. Po jakichś pięciu minutach zauważyłam, że zbliża się babcia Nataniela, więc przybrałam bardzo inteligentny wyraz twarzy i skupiłam wzrok na niewątpliwie pięknych drzewach cytrusowych.
- O, zastępca. Dziwne, że mężczyzna. Do tego te włosy o piekielnym kolorze, ale trudno. Mam nadzieję, że umiesz masować, bo za godzinę mamy spotkanie w łazience.
- Co? – Kastiel odwrócił się do staruszki ze wstrętem w oczach.
- Nie „co”, młody człowieku, lecz „słucham”. Kolacja o osiemnastej, droga Oliwio, wnuku. – Arystokratka kiwnęła im na pożegnanie głową i poszła do domu.
      Kastiel mełł w ustach przekleństwa ku uciesze Nataniela, ponieważ pokojówka, jak się potem okazało, robiła jeszcze wiele innych rzeczy, takich jak masaż, czy codzienne wspólne słuchanie audycji politycznych.
- No, to masz babo placek – zaśmiał się Nataniel i rozsiadł wygodniej na wiklinowym krześle.


***


      Kastiel po kolacji ściągnął fartuch i poszedł się przebrać do pokoju. Służba, czyli ogrodnik i pokojówka, miała swoje kąty na poddaszu. Kiedy podszedł do mnie, jego usta wykrzywił wściekły grymas.
- Zabiję gołymi rękami. Nie rób tego, zepnij te ogniste włosy, tu masuj mocniej… Szatan, nie baba.
      Usiadł na ławce i oparł się na łokciach.
- Może przynajmniej ty, mi to w nocy wynagrodzisz. – Objął mnie w pasie i zaczął całować, całkiem inaczej niż Nataniel, jakby z większą wprawą. Jak już o mnie walczyć, to na całego. Postanowiłam pozwolić im na prawie wszystko, w końcu ma się tylko jedno życie, a poza tym, ta sytuacja jest całkiem zabawna.
- Pomarzyć zawsze możesz – mruknęłam mu do ucha, ale tylko mocniej mnie do siebie przytulił. Poczułam motylki w brzuchu, jak zwykle, kiedy mnie dotykał.
      Potarł kciukiem mój zaróżowiony policzek i pocałował w szyję. Wygięłam ciało w łuk. On zawsze wiedział, jak mi sprawić przyjemność. Wplotłam palce w czerwone włosy chłopaka, które wywołały tyle zamieszania. Uśmiechnęłam się, ale nawet tego nie zauważył, bo teraz zajmowały go tylko moje ramiona.
- Przyjdę do ciebie w nocy – szepnął i oderwał się ode mnie, patrząc mi w oczy pustym wzrokiem.
      Nie odpowiedziałam, tylko wpatrzyłam się w powoli wschodzący księżyc.


***


      Jak powiedział, tak zrobił. Przyszedł dokładnie o dwudziestej trzeciej i nakrył się aksamitną kołdrą. Ucieszyłam się, bo nie lubię spać sama, w obcym domu. Pogłaskał mnie po plecach i od razu zajął się całowaniem.
- Przestań. – Cmoknęłam go w kącik ust. Tej nocy miałam ochotę poleżeć w ciszy, przytulona do silnego, męskiego ciała.
- Panna niedotykalska – obruszył się i odgarnął włosy z czoła.
      Położyłam się na plecach. Na zewnątrz wiał porywisty wiatr i słychać było potężny szum drzew w ogrodzie babci Nataniela. Tutaj, w pokoju, było tak przyjemnie, bezpiecznie. Kastiel złapał mnie za rękę i przysunął się odrobinę.
- Oliwka, wiem, że nie wybierzesz Nataniela. Umarłbym, gdybyś mnie odrzuciła.
- Dlaczego? – zaczęłam się bawić jego palcami.
- Bo cię kocham. – Zamarłam i odwróciłam głowę w jego stronę.
      W tę ciemną, wietrzną noc, chłopak, który jest dla mnie niezwykle ważny, wyznał mi miłość. A ja, głupia, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak na to czekałam. Pragnęłam całym sercem, żeby mi to powiedział, tylko problem leżał w tym, że ja go chyba jeszcze nie kochałam. Przez te dwa lata myślałam nad tym wszystkim, co przeżyłam w liceum i teraz byłam trochę ostrożniejsza, jednak przy tym wyznaniu, zmiękło mi serce. Czy już teraz wygrał ten zakład? Tymi dwoma słowami, które sprawiły mi tyle radości?
- Naprawdę? – Chciałam się upewnić.
- To jest silniejsze ode mnie. Chciałbym, żebyś została moją żoną.
      Czy on mi się właśnie oświadczył?!
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Teraz nie, ale może kiedyś?
      Wiatr niemiłosiernie miotał wszystkim, co odważyło się stawić mu czoła. Huczał w kominie, wyrywał liście z drzew, a ja, rozgrzana słowami Kastiela, leżałam cichutko pod kołdrą, patrząc mu w oczy.
      Pogładził wnętrze mojej dłoni i pocałował w policzek. Nie spodziewałam się po Kastielu takich wyznań. Nigdy bym nie przypuszczała, że widziałby mnie kiedykolwiek w roli swojej żony. Spadło to na mnie, jak grom z jasnego nieba. Nie wiedziałam, co o tym myśleć, ale czułam, że mówił prawdę. Był bardzo poważny i chociaż było ciemno, dostrzegłam, że w jego oczach gości jakaś uroczysta nuta. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
      Zasnęłam, pełna nowych marzeń i nadziei.


***


- KUR**! NAPADAJĄ MNIE!
      Zerwałam się z łóżka i otworzyłam szeroko oczy. Pod kołdrą, jakieś postaci szamotały się i przeklinały głośno. Na oślep pobiegłam zapalić lampkę, po drodze wpadając na ogromną, drewnianą komodę i nabijając sobie przy okazji siniaka.
      Kiedy światło rozjaśniło mroki nocy, zobaczyłam blond czuprynę wystającą spod kołdry, którą natychmiast zdarłam. Kastiel i Nataniel szarpali się na łóżku, a kiedy zobaczyli, że walczą miedzy sobą, szybko się puścili.
- Co ty, kur**, robisz?! – Kastiel roztarł swoje ramię i z odrazą wpatrzył się w blondyna.
- A ty, co tu robisz? Ja przyszedłem do Oliwki, żeby się nie czuła samotnie – odparł zły chłopak.
- To ty mnie tak w nocy obejmowałeś?! Cholera, będę miał traumę do końca życia.
      Kastiel popatrzył na mnie z zażenowaniem. Odwróciłam wzrok, bo chciało mi się śmiać. Czy oni razem spali? To musiało komicznie wyglądać. Tylko jak doszło do bójki? Zapytałam ich o to.
- Bo nagle zaczął się dobierać do mojej szyi. Ty raczej od tego nie zaczynasz. Skapowałem fakty, cholera, myślę, że ktoś przyszedł cię zgwałcić, ale się pomylił i dowala do mnie, to w ryk, żeby się wystraszył. – Kastiel wyglądał na bardzo zbulwersowanego.
      Patrząc na nich, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Nataniel drapał się z zawstydzeniem po głowie, a Kastiel zionął oburzeniem.
- To może, ja pójdę sprawdzić, czy babci nie obudziły hałasy.
      Blondyn ulotnił się, jak kamfora, nawet nie zwracając uwagi na to, że zostaję z Kastielem sama. Chłopak od razu zgasił światło, bo zegarek wskazywał dopiero pierwszą w nocy
i pociągnął mnie do łóżka. Położyłam się na brzuchu chłopaka i wtuliłam twarz w jego szyję.
- Nie mogę uwierzyć, że facet całował moje ciało. Ohyda, zaraz umrę – wyszeptał, potrząsając głową.
      Zaśmiałam się cicho i zamknęłam mu usta delikatnym pocałunkiem. Mruknął, że nie ma nic przeciwko dalszym pieszczotom, dlatego pogłaskałam jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, a potem przeniosłam wargi na ramiona chłopaka. Ciche pomruki zadowolenia wydobywały się z jego rozchylonych ust.
- Nie wiem dlaczego, ale twój dotyk sprawia mi cholerną przyjemność – powiedział
i przewrócił mnie na plecy.
      Objęłam go za szyję i poddałam lekkim pocałunkom. Muskał ustami każdy centymetr mojej twarzy i robił to z niezwykłą pasją i skupieniem.
- Głupi, myślał, że nie przyjdę, a ja bym cię znalazł nawet na końcu świata.
      Nagle w pokoju zaświeciło się światło i usłyszeliśmy surowy, kobiecy głos:
- Na co mi to przyszło, żeby mój wnuk zaręczył się z jakąś ladacznicą! – Babcia Nataniela stała w progu w jedwabnej koszuli nocnej, a we włosach można było zauważyć kolorowe wałki do kręcenia. – Pouchwalasz się z tym wysłannikiem piekieł, chociaż wcale go nie znasz! Wynoś się z mojego domu!
- Ale, proszę pani, ona mnie doskonale zna, bo to moja dziewczyna – Kastiel, ku zgorszeniu kobiety, podszedł do niej w samych spodniach od piżamy, narzucając na mnie, leżącej w skąpej koszuli, koc.
- Jak to? – Staruszka zmarszczyła brwi i na jej pooraną zmarszczkami twarz wystąpiły rumieńce wzburzenia. – Kłamco, nie mogę na ciebie patrzeć.
- Kastiel?! – Nataniel, najwyraźniej zwabiony podniesionymi głosami tej dwójki, wparował do pokoju.
- Ty go znasz?
- Tak, babciu, chodziliśmy razem do liceum.
- Wiesz co on robił z Oliwią?
      Spojrzałam na blondyna przepraszająco. Zniszczyłam mu pewnie reputację.
- Na pewno na nią napadł – powiedział Nataniel oskarżycielskim tonem. Nie sądziłam, że jest zdolny do takiej podłości.
- Ja?! Mam ci przypomnieć, co kiedyś zrobiłeś? – Kastiel zacisnął pięści. – Chodź tu, cholerny, święty gnoju!
      Nagle chłopcy rzucili się na siebie. Zrobili to równocześnie. Teraz szamotali się, już drugi raz tej nocy, na podłodze, nie mogąc się uwolnić ze swoich mocarnych uścisków. Rzuciłam się, by rozgonić to towarzystwo, ale dostałam jedynie w żebro, więc krzyczałam do nich tylko, żeby się uspokoili. Popatrzyłam bezsilnie na babcię Nataniela, stojącą z niewzruszonym wyrazem twarzy. Po chwili chwyciła wazon stojący na ławie i chlusnęła wodą prosto na bijącą się parę. Od razu się od siebie odczołgali, dysząc ciężko. Kastiel otarł dłonią usta.
- Młoda damo, chodź ze mną. Może ty mi to wszystko wyjaśnisz – rzuciła staruszka, spokojnie wkładając kwiaty do wazonu.
- Babciu, nie, zostaw ją w spokoju. To moja wina, chodziło o to, żeby odciągnąć ją od tego narwańca. – Rzucił ponure spojrzenie w stronę Kastiela. – Tak naprawdę, to nie mam narzeczonej. To tylko dziewczyna, w której jestem niepoprawnie zakochany.
      Staruszka przysiadła na brzegu ogromnego fotela. Wpatrywała się chwilę w swego wnuka, a potem przeniosła wzrok na mnie. Zwiesiłam głowę z zawstydzeniem.
- I to ty, dziecko, wywołałaś to całe zamieszanie? – Usłyszałam wyraźnie każde słowo, ale nie odpowiedziałam. – Obaj cię adorują?
      Tym razem również nie doczekała się reakcji z mojej strony. Teraz dopiero, dokładnie sobie uświadomiłam, w jaki chory układ się wplątałam. Raniłam aż dwie osoby, tak drogie memu sercu.
- To nie przez nią. Po prostu nie potrafi wybrać. – Nataniel przyszedł mi z pomocą.
- Cóż, musisz być niezwykłą dziewczyną, skoro mój wnuk się tobą aż tak bardzo zainteresował.
- Wcale nie. Jestem beznadziejna – stwierdziłam i spojrzałam w wyblakłe, szare oczy kobiety.
- Nie myśl tak. O mnie też się kiedyś bili chłopcy i jakoś poukładałam sobie życie z jednym z nich. – Zadziwiło mnie to, że przez moment ujawniła ludzką twarz. – Mimo wszystko, jednak chcę, żebyście wszyscy opuścili mój dom z samego rana. Dosyć wrażeń, jak na jeden raz.
      Z gracją wstała z fotela i opuściła pokój. Zostaliśmy sami. Nataniel chciał do mnie podejść, ale Kastiel zagrodził mu drogę i z satysfakcją powiedział, że jego misterny plan mu trochę nie wyszedł. Blondyn przewrócił oczami i spojrzał na mnie, przez ramiona czerwonowłosego. Odwzajemniłam jego wzrok, ale nic nie rzekłam.
- Pakuj się, pojedziesz ze mną.
      Kastiel obrócił się w moją stronę.
- Nie, ja ją odwiozę – warknął Nataniel i pchnął chłopaka na ścianę. Od razu zaczęli się siłować, ale wślizgnęłam się między nich.
- Dosyć mam tego! Nie możemy tak dalej funkcjonować. Do domu wrócę sama, autobusem, a kiedy przyjadę, macie być pogodzeni, bo inaczej wyjeżdżam. Chcecie, żebym ja, choć głupia hipokrytka, wybrała któregoś z was. Proszę bardzo, ale jeśli pragniecie zasłużyć na moją miłość, zachowujcie się, jak na prawdziwych mężczyzn przystało. I żadnego całowania i przytulania!
      Złapałam oddech i oparłam się o komodę. Kastiel powiedział chyba, zobaczymy, ale nie jestem pewna, więc nie mogłam na niego nawrzeszczeć. Nataniel za to stał ze skruszoną miną. Spodobało mi się, że tak dojrzale się zachował i przyznał się w końcu, ale na początku trochę przesadził z tym oskarżeniem wobec rywala. Sam lepszy kiedyś nie był, a teraz szkalował niewinnego człowieka. Miałam dość i jednego i drugiego i do tego jeszcze siebie!
      Wyszłam do łazienki, zostawiając ich samych.


***


      Wieczorem leżałam w łóżku, czytając książkę. Do Kastiela wpadła Mysty, dziwnie taksując wzrokiem moją koronkową koszulę nocną. Nie zapomnę jej cichego pomruku. Dziwne, co to miało być? Nataniel spotkał jakiegoś kolegę i umówił się z nim na piwo. Jednym słowem, wszyscy schodzili mi z drogi. Kiedy usłyszałam trzask drzwi wejściowych, po chwili do mojego pokoju wparował Kastiel i rzucił się na łóżko.
- Żadnego przytulania, powiadasz? – zapytał i objął mnie ramieniem. Strząsnęłam je, chociaż wcale nie chciałam tego robić, jednak musiałam być konsekwentna. – Masz śliczne dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiechasz, więc uśmiechnij się.
      Pocałował mnie w nos. Posłałam mu rozbawione spojrzenie. I jak tu być konsekwentną, kiedy on tak cudownie całuje?






***
Koniec. Z tym obrazem, to powiem, że była na nim martwa kuzynka matki Nataniela. Nic więcej. Możecie snuć domysły ;), ale na pewno nie traficie w sedno. Powiem wam, że to będzie miało związek z wcześniejszymi rozdziałami. Tajemnica rozwikła się za dwa, może trzy posty.
Pozdrowienia dla dociekliwej Anonimki i wszystkich innych czytelniczek. Jeśli chcecie o coś zapytać, to śmiało. Odpowiem na wszystko.
      
P.S.
Mogłam dodać wcześniej w sumie, ale musiałam zmienić pewien fragment. Mam nadzieję, że rozdział wystarczająco długi.

21 komentarzy:

  1. Witaj.
    Nominuję Cię do Versatile Blogger Award.
    Więcej na http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, proszę tylko nie to ;). Już przedtem nie miałam jakich blogów wypisać,a teraz dopiero co.
      Dziękuję bardzo, ale teraz przeproszę i nie wezmę udziału.
      Przepraszam.

      Usuń
  2. Kiedy następny rozdział? I czy w ogóle będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu miałoby nie być? Jak dam radę to w niedzielę, a jak nic nie wyskrobię, to dam znać w komentarzach kiedy.

      Usuń
  3. Oh, tym razem nie jestem pierwsza ;c Znalazłam małe nieistotne błędy , ale je napiszę:
    "Po jakichś pięciu minutach zauważyłam, że zbliża się babcia Nataniela, więc przybrałam bardzo inteligentny wyraz twarzy i skupiłam wzrok na pięknie otoczenia."
    Nie jestem pewna co do tego *pięknie otoczenia*

    "Blondyn ulotnił się, jak kamfora, nawet nie zwracając uwagi na to, ze zostaję z Kastielem sama."
    *że

    "Nataniel chciał do mnie podejść, ale Kastiel zagrodził mu drogę i satysfakcją powiedział, że jego misterny plan mu trochę nie wyszedł."
    *tutaj chyba powinno być *z satysfakcją*

    Rzeczywiście zostawiłaś najlepsze na drugą część. Bardzo podoba mi się rozdział i czekam na kolejne.
    Gdy przeczytałam "Do Kastiela wpadła Mysty, dziwnie taksując wzrokiem moją koronkową koszulę nocną. Nie zapomnę jej cichego pomruku. " i uświadomiłam sobie że ona jest homo to zaczęłam się śmiać. ;D
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana :D. Już poprawiam.
      A z Mysty, żeby nie było za nudno, będzie parę scenek.

      Usuń
    2. Teraz zastanawiam się jakie to mogą być scenki... ^^
      A z moich domysłów nici. W sumie to ciekawie by było jak by Nat był spokrewniony z Oliwią. Ale niech będzie tak jak jest.
      I następnym razem spróbuję pierwsza skomentować twój rozdział. ;>

      Usuń
    3. Oj, serce rośnie, kiedy widzę,że ktoś lubi to opowiadanie ;*.

      Usuń
  4. ile masz lat? pytam z ciekawości, ponieważ zastanawiam ile lat może mieć dziewczyna która pisze tak świetne opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  5. wow dziewcyzno. i o to mi chodziło. Poprawiłaś sie. z tygodnia na tydzień piszesz coraz lepiej. gratuluje. Oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. I, dzięki za pozdrowienia xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Yey yey yey :D
    To jest fantastyczne! ;) uwielbiam czytac to opowiadanie ;)
    Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, Kastiel i Nataniel w jednym łóżku mnie całkowicie rozłożyli. Śmiałam się jak głupia ;O
    Ciekawe, kiedy nareszcie wybierze któregoś z nich (nie, wcale nie jestem za Kastielem xD, no ale skoro powiedział, że ją kocham i w ogóle to może by to w końcu doceniła!).
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczne! Zapraszam na mojego bloga, o podobnej tematyce ;) To dzieki tobie wpładłam na pomysł, aby go założyć.
    moja-historia-sf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jutro po południu.
    Jednak się wyrobię :).

    OdpowiedzUsuń
  11. a mam pytanie dasz trochę Lysia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lysander będzie, tylko nie w tym rozdziale jutro, lecz następnym. Zdradzę, że pojawi się w nieprzyjemnych okolicznościach i okaże się, że... nie powiem ;).

      Usuń
    2. porywać... gwałcicie... Czekaj również zakochał się w Oliwi?????? Mam zjebaną psychikę! A może to jakaś rodzina czy coś? Rewelacja rozdział ^.^

      Usuń
  12. myślałam że rozdział będzie dłuższy jak mówiłaś że będzie długi lecz nie musi być

    OdpowiedzUsuń