wtorek, 19 marca 2013

Rozdział dwudziesty trzeci cz. 1



      Nataniel podszedł do mnie z przestraszoną miną.
- Proszę, wyświadcz mi przysługę. – Załamał ręce, rozglądając się wokół. – Poudawaj moją narzeczoną przez dwa dni.
- Co? – Myślałam, że się przesłyszałam, ale on chyba mówił poważnie, bo aż skręcał się ze zdenerwowania.
- Proszę cię! Niechcąco powiedziałem babci, że mam narzeczoną i ona mnie z nią zaprosiła. Nie mogę się z tego w żaden sposób wyplątać, bo wyjdzie, że kłamię. Pojedź ze mną do niej, na dwa dni! Przecież nie pracujesz w tym tygodniu.
- Nataniel, to chory pomysł – zaperzyłam się od razu, ale chłopak chwycił mnie za rękę
i błagalnie spojrzał w oczy. Powoli się łamałam. – No… W sumie może być fajna zabawa.
- Oliwka, życie mi ratujesz. Powiem ci, co i jak.
      Nataniel opowiedział, że jego babcia jest niezwykle dystyngowaną kobietą z arystokratycznego domu. Bardzo dba o wygląd i oczekuje tego od innych, dlatego muszę zabrać same eleganckie i wytworne ubrania. Zmartwiłam się trochę, bo wolałam luźniejszy styl, ale jak już się powiedziało „a”…
      W każdym razie, kiedy Kastiel wpadł do domu po kanapki, byłam już bogatsza o wiedzę, jaka moda panuję w domu babci Nata. Pozostało się spakować i jutro mieliśmy jechać.
- Jakim cudem i gdzie? Nie wyrażam zgody. – Kastiel, kiedy usłyszał o naszych planach, wściekł się. – Ja też chcę jechać.
      Oczywiście jego żądanie nie zostało spełnione i cały dzień chodził obrażony po domu, miotając przekleństwami na prawo i lewo.


***



      Babcia Nataniela okazała się bardzo niską, gustownie ubraną kobietą. Nosiła twarzowe okularki i krótką fryzurę. Na szyi powiesiła sznur pereł, a pozostałe jej ubrania, również utrzymane były w tonacji beżowo-białej. Nie wyglądała na przyjazną osobę.
       Willa, w której mieszkała, była imponujących rozmiarów, a ogród tryskał różnorakimi barwami prosto w twarz. Kolory kwiatów aż raziły w oczy. Widać, że staruszka lubiła przepych. Dygnęłam grzecznie i Nataniel nas sobie przedstawił, a kobiecina zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. Zmieszałam się i wygładziłam żółtą sukienkę na ramiączkach. Kiedy zaprosiła nas do domu, poraziła mnie, panująca tam czystość i nowoczesność. Wszystkie meble były na pewno bardzo drogie i ekskluzywne. Zasiedliśmy od razu do śniadania, które przyniosła nam młoda pokojówka o urodzie Indianki.
- Smacznego – powiedziała pani domu i wzięła do ust kęs chrupiącego chleba.
      Jedliśmy śniadanie w milczeniu, czasem tylko, wymienialiśmy się zdawkowymi uwagami o pogodzie.
      Kiedy posililiśmy się, pokojówka wskazała nam nasze gustownie urządzone pokoje
i mogliśmy się odświeżyć po podróży. Niepewnie się czułam w tym ogromnym budynku
i perspektywa spędzenia w nim samotnej nocy, przerażała mnie. Wolałbym, żeby Nataniel nie dostał osobnego pokoju, ale jego babcia podobno jest bardzo konserwatywna.
      Zeszłam na dół, kłapiąc balerinami o białe płytki na schodach. Na szczęście na kanapie w salonie siedział Nataniel, więc podeszłam do niego.
- Babcia poszła się zdrzemnąć. Nie jest zbyt rozmowna, ale to miła kobieta.
      Usiadłam obok niego i zaczęłam się bawić frędzlami miękkiej, kremowej poduszki. Spojrzałam na Nataniela i posłałam mu niepewny uśmiech. Czułam się niezręcznie w tym domu. Tak nie na miejscu.
- Co? Mamy teraz trochę czasu dla siebie. – Wziął mnie w ramiona i pocałował w czoło. Nie miałam ochoty protestować. Cmoknęłam go w usta i odsunęłam się trochę, ale od razu wpił się namiętnie w moje wargi. Nie mogłam złapać tchu, bo narzucił bardzo szybkie tempo pieszczot. Poczułam, że kładzie rękę na moim nagim udzie, dlatego usiadłam na kolanach chłopaka i pozwoliłam, by swobodnie błądził mi palcami po plecach. Serię gorących pocałunków przerwał mój cichy jęk. Nataniel zapytał, czy coś mi się nie spodobało, ale zaprzeczyłam. Rozczulał mnie tą swoją delikatnością. Położyłam palec na jego niecierpliwych ustach i odchyliłam głowę do tyłu. Bardzo lubiłam pieszczoty szyi.
- Rany boskie! Do spowiedzi, dzieci! – Babcia Nataniela stała przed nami w kobaltowej chuście i trzymała się za serce.
      Zeskoczyłam z Nata, jak oparzona i spłonęłam ogromnym rumieńcem.
- Babciu, my… - Nataniel poprawił krawat i podrapał się po głowie z zakłopotaniem.
- Nic już nie mów, tylko w przyszłości, jeśli będziesz miał potrzebę, róbcie to w mniej publicznym miejscu.
      „Będziesz miał potrzebę”?! Myślałam, że się zapadnę ze wstydu. Co ona sobie o nas musiała pomyśleć? Pięknie! Spojrzałam na Nataniela z chęcią natychmiastowej ucieczki, ale on tylko stał, czerwony jak burak i gapił się w plecy odchodzącej staruszki.
- Nat, twoja babcia uzna mnie za dziewczynę lekkich obyczajów – wyszeptałam ze zgrozą, ale chłopak zaśmiał się i porwał mnie w ramiona. Nie powiedział nic, tylko poszliśmy do ogrodu, by posłuchać odprężającego bzyczenia pszczół i chłonąć cudowny zapach dojrzewających owoców cytryny. Jejku, to będą ciężkie dwa dni.


***


      Po obiedzie zasiedliśmy w altance i zajadaliśmy się arbuzami.
- Moja prababcia miała na imię Oliwia. Oliwia Kasandra Maria-Elżbieta Danuta Kownacz. Cudowna kobieta.
      Babcia Nataniela cały czas lustrowała mnie uważnym wzrokiem. Czułam się jak ostatnia chamka, wobec jej szlachetnych korzeni.
- Co, dziecko, studiujesz? – spytała mnie.
- Filologię japońską – odparłam.
- Ciężki kierunek, ale przyszłościowy. – Z uznaniem pokiwała głową i wypytała mnie o parę mniej istotnych rzeczy, aż w końcu rzekła, że Nataniel w dzieciństwie uwielbiał bawić się na nocniku.
- Babciu! – Nataniel schował twarz w dłoniach.
- Co: babciu? Przecież nie możecie mieć przed sobą tajemnic – obruszyła się staruszka, a ja uśmiechnęłam się uprzejmie. Mogłam się czegoś dowiedzieć o Nacie. – Wracając do tematu, to Nataniel miał taki mały, zielony nocnik i kiedy na nim siedział, wyobrażał sobie, że jest Kapitanem Hakiem i ściga Piotrusia Pana na wielorybie. Uroczy był wtedy, taki zaaferowany.
      Wybuchnęłam śmiechem, widząc zażenowanie w oczach Nataniela. Jak on się musiał potwornie wstydzić.
- No, to teraz idę na spacer, a wy się zachowujecie grzecznie.
      Babcia Nataniela poszła w stronę domu, po drodze zrywając różowy kwiat.
      Postanowiłam przejść się po korytarzu, by pooglądać niezwykłą galerię portretów babci Nataniela. W pewnym momencie moją uwagę przykuł obraz przedstawiający szczupłą roześmianą kobietę, na tle jesiennych drzew. Cofnęłam się.


***



     Białowłosa kobieta wesoło biegła przed siebie.
- Poczekaj! Mamusiu!- mała kopia matki biegła tuż za nią. Dziewczynka mogła mieć pięć, najwyżej sześć lat. Wiatr rozwiewał jej mleczne, długie włosy. Twarzyczka dziecka była zaróżowiona od radości. Nagle kobieta z głośnym okrzykiem skoczyła w stertę kolorowych liści.
- Słoneczko, chodź tu!- zawołała do dziewczynki. Mała z radością rzuciła się w stronę mamy. Co chwilę dało się słyszeć perlisty śmiech kobiety i wesołe chichotanie małego dziecka.
      Z jedynego drzewa na polanie spadł ostatni, pomarańczowy listek. Poszybował w stronę kobiety i dziecka, by za chwilę znaleźć się na grzywce dziewczynki.
Kobieta z czułością odgarnęła włosy dziecka z czoła i pogładziła je po rumianym policzku.
       Tę scenę z uśmiechem na ustach obserwował wysoki mężczyzna w popielatej kurtce. Jego ciemne oczy, z pewnego rodzaju tkliwością, wpatrywały się w zabawę matki i córki. Chwilę potem wstał i dołączył do nich.
- Tatusiu, przyjdziemy tu jutro?- zapytała z nadzieją w głosie dziewczynka, wlepiając swe wielkie ciemne oczy w mężczyznę.
- Przyjdziemy i zrobimy zdjęcia dla siostry.- odpowiedział on, wywołując tym zapewnieniem szeroki  uśmiech na twarzy dziecka.
      Kobieta popatrzyła na rozległe pagórki. Jej policzki, ocienione czarną i gęstą kurtyną rzęs, zaróżowiły się ze szczęścia. Popatrzyła na małą dziewczynkę i uśmiechnęła się. Ten sam kształt oczu, ciemne rzęsy i malinowe usta. Jak natura mogła stworzyć tak idealną kopię? Jedynie kolor oczu dziecka był inny, prawie czarny. Miodowy, z domieszką zieleni odziedziczyła druga córka. Podniosła swe oczy na męża i uśmiechnęła się. Już nic jej do szczęścia nie było potrzebne.
    Była jesień.


***


      To niesamowite, jak wspomnienia odżywają w pamięci, kierowane jednym, nieistotnym bodźcem. Wtedy nie wiedziała co to troska.
- Czemu płaczesz? – Usłyszała za sobą głos. Odwróciła się. Oczy wypowiadającego wcześniejsze słowa wpatrywały się w nią z czułością.





***
Jutro wieczorem dodam drugi. Spodziewajcie się długiego czytania, bo wyszło mi trochę tekstu, oj wyszło. Śmiało wytknijcie mi wszystkie błędy.
Ten rozdział nie jest taki za ciekawy, bo najlepsze momenty przeniosłam na jutro. To takie wprowadzenie przed burzą ;).
Pozdrawiam.

15 komentarzy:

  1. Huhu, jestem pierwsza ;3 Znalazłam tylko dwa błędy:

    "Babcia Nataniela cały czas lustrował mnie uważnym wzrokiem. Czułam się jak ostatnia chamka, wobec jej szlachetnych korzeni."
    *lustrowałA


    "Wolałbym, żeby natniel nie dostał osobnego pokoju, ale jego babcia podobno jest bardzo konserwatywna."
    *Nataniel

    A co do rozdziału to rzeczywiście trochę taki nie za ciekawy, ale wierzę tobie że najlepsze momenty będą w kolejnym. Szkoda że dzisiaj nie wstawiłaś dwóch rozdziałów, a tak to muszę czekać całą dobę na kolejny. No trudno, poczekam. Na kolejny rozdział twojego opowiadania warto poczekać. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A i jeszcze znalazłam jeden błąd:

    "Willa, w której mieszkała, byłą imponujących rozmiarów, a ogród tryskał różnorakimi barwami prosto w twarz. Kolory kwiatów aż raziły w oczy."
    *Była

    I mam takie jedno pytanie: Dlaczego Oliwia normalnie rozmawia, mieszka i całuje się z Natem. Przecież kilka rozdziałów temu , Nat wyrządził jej poważną krzywdę, a ona to bardzo przeżywała. A teraz jakby nigdy nic...Coś mi tu nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka rozdziałów, ale też kilka lat, prawda?

      Usuń
  3. Dzięki za wykrycie błędów. Zaraz je poprawię ;*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i kilka lat, ale takich rzeczy się nie zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, to miało być do poprzedniego postu. ;>

      Usuń
    2. Nie każdy tak ma. Poza tym, Oliwia to bardzo kochliwa i ulegająca chwili osoba, więc tym samym łatwo zapomina. A wtedy do niczego poważniejszego nie doszło, dlatego łatwiej jej było się z tym uporać. W dodatku wcześniej uparcie wyrzucała ze swojej świadomości te straszne myśli i była jakby odrętwiała, więc jej silna psychika zwyciężyła wspomnienie tych traumatycznych przeżyć.

      Usuń
    3. Aha i super, że mogłam sobie podyskutować. Lubię to bardzo ;). Jakbyście miały jeszcze pytania, to śmiało piszcie. Odpowiem z chęcią na wszystkie, bo moje opowiadanie może mieć jeszcze jakieś dziury logiczne, gdyż pisane jest bez żadnego planu. To ma być taka miła i przyjemna rozrywka po szarym dniu codziennym.

      Uff, ja nigdy nie napiszę jednego porządnego komentarza, bo zawsze mi się coś przypomni. :D

      A i z tym Natem też się zastanawiałam, czy to tak wypada, ale znam jedną taką Osóbkę, która wybacza nawet najgorsze zło, dlatego lubię się z nią kłócić xd.

      Usuń
    4. Mi też było miło podyskutować. Myślałam długo nad tą sprawą z Natanielem i musiałam się spytać co o tym myślisz. Ale dziękuję Tb. że mi to wytłumaczyłaś. Na razie nie zauważyłam żadnych innych błędów
      A co do rozdziału to teraz zastanawiam się co będzie dalej. Wszystko świadczy o tym że to Oliwia była na tym zdjęciu. A skoro była na zdjęciu w domu u babci Nataniela, to Oliwia jest z Natem powiązana... tak rodzinnie? o.O (szczerze by mi to nie przeszkadzało, bo i tak jestem za Kastielem)
      Ale to wszystko to są moje domysły. W kolejnym rozdziale wszystko się okaże. Czekam z niecierpliwością. ;***

      Usuń
    5. Tak! Ja również popieram,aby oni byli rodziną, wtedy ona była by z Kastelem :)

      Usuń
  5. Najbardziej w tym rozdziale podobała mi się retrospekcja z przeszłości, to jakby wspomnienie. Wprowadza takie urozmaicenie do całego opowiadania, jest ciut inaczej niż w innych, a to jest fajne.
    Babcia Nata jest genialną kobietą, ciekawa Ci ta postać wyszła. Wścibska, konserwatywna, sztywna, bo taka chyba w zamiarze miała być, ale kreowanie nowych bohaterów wychodzi Ci bardzo dobrze. Tylko ta propozycja Nataniela, czy nie poudaje jego narzeczonej była dziwna. Tak jakby w ten sposób chciał ją trochę bardziej rozkochać w sobie i wygrać ten cały zakład. Ruch nieprzewidywalny, jak dla mnie fajny, aczkolwiek Kastiel i tak ma wygrać! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no i jeszcze prosiłabym, żeby następnym razem powiadomienia jednak zostawiać w SPAMie, a nie pod najnowszą notką :D

      Usuń
    2. Spoko, przepraszam :).

      Usuń
  6. Rozdział między dziewiętnastą a dwudziestą, bo wtedy już raczej będę w domu.
    Miłego popołudnia ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. "Do spowiedzi, dzieci" Nie no mnie to rozwaliło XD A potem o ten kawałek z nocnikiem XDDDDDD Ty to masz głowę nie od parady XD

    OdpowiedzUsuń