sobota, 30 marca 2013

Rozdział dwudziesty szósty


    
Uwaga, z błędami, bo zostawiłam w szkole kingstona z poprawną wersją.
Zaktualizuję w niedalekiej przyszłości, jeśli mi Net nie padnie. Przepraszam za utrudnienia.
Miłego czytania.





      Leżeliśmy na łóżku. Ja i Kastiel. Opowiedziałam mu całą historię, ale nie zareagował tak, jak się spodziewałam. On, mój buntownik, powiedział, żebym porozmawiała z Hadrianem! Nie do pomyślenia.
- Co ci szkodzi, wyjaśnicie sobie wszystko. Zawsze możesz go zabić nożem kuchennym, jak ci nie będzie coś odpowiadało.
      Spojrzałam na niego. Może miał rację?


***


      Nerwowo skubałam rękaw bluzki. Hadrian milczał. Czasem tylko unosił oczy do nieba
i wzdychał. Spojrzałam na jego pełne usta, które kiedyś z taką lubością pieściły moje wargi. Aż mi się wierzyć nie chce, że potrafił tak dobrze udawać.
- Dlaczego mnie zwodziłeś aż tyle czasu? – wyrzuciłam z siebie w końcu, patrząc w okno. – Dobrze wiedziałeś, że byłam w tobie szaleńczo zakochana, mogłeś wyjawić swój cel wcześniej.
- Nie wiem. Chyba przypominałaś mi Sue.
      Hadrian schował twarz w dłoniach.
- Nie miałeś prawa się mną bawić. Bianka i ja to dwie różne osoby.
- Wiem, przepraszam, ale byłem wtedy młody i głupi, chciałem się zemścić na twojej siostrze. Rzuciła mnie dla tego frajera, Robina!
- Pięknie się zemściłeś. Teraz jej ciało jedzą robaki! – wrzasnęłam i uderzyłam ręką w parapet.
- Nie mów tak! To ja miałem zginąć, ja! Nie wiedziałem, że to wy jedziecie tym samochodem, przysięgam. Ja ją kochałem! Nie mogłem dłużej znieść tego, że przytula ją ktoś inny, dlatego rzuciłem się pod koła, by już nie cierpieć… Wystarczającą karą jest to, że nie zginąłem wtedy… Dalej chcę umrzeć, bo życie ze świadomością, że zabiłem moją Sue, jest okropne, ale to właśnie moja kara. Najstraszniejsza, jaka mogła mnie spotkać – zawiesił głos. – Wiele razy myślałem o samobójstwie, ale przed każdą próbą przypominał mi się jej uśmiech i wiedziałem wtedy, że muszę żyć, by pokutować za ten okropny czyn.
- Nienawidzę cię… Pozbawiłeś mnie rodziny, sponiewierałeś moje uczucia, byłeś podły – wyszeptałam cicho. – A wtedy, po wypadku, uśmiechałeś się.
- Byłem pijany. Myślałem, że to Sue przeżyła. Cieszyłem się wtedy, jak głupi. A to byłaś ty. Ty krzyczałaś.
- Zmieniło to coś? Jakbym to ja, zamiast niej umarła, nie miałbyś wyrzutów sumienia?
      Prychnęłam z pogardą.
- Oliwia. – Podszedł do mnie i uklęknął. Odwróciłam głowę. – Przepraszam, wybacz mi proszę. Jesteś jedyną osobą, która mi została po Sue, więc kiedy zobaczyłem twoje zdjęcie u Nataniela, wiedziałem, że muszę się z tobą spotkać, żeby wszystko wyjaśnić.
      Poczułam, że za chwilę się rozpłaczę. Chłopak, którego kiedyś tak mocno kochałam, klęczał teraz przede mną i prosił o wybaczenie. Wybaczenie za śmierć bliskich, za to, że posłużyłam mu jako narzędzie zemsty i za to, że jego uczucia nigdy nie były prawdziwe.
- Kochałeś mnie kiedykolwiek?
- Nie, ale byłaś wtedy moją najlepszą przyjaciółką.
     Podniósł na mnie swoje smutne, orzechowe oczy. Przesunęłam palcami po jego czerwonych ustach.
- Jak mogłeś tak dobrze udawać? – Otarł pierwszą łzę, która spływała mi po policzku.
- Nie udawałem. Przebywanie z tobą naprawdę sprawiało mi przyjemność – powiedział.
      Ze zdziwieniem zauważyłam, że moje oczy są już całkowicie mokre od łez. Poddałam się jego uściskowi, kiedy przygarnął mnie do siebie ramieniem. Właściwie, to już nie czułam żalu, tylko dojmującą pustkę. Pocałował mnie w policzek. Długo tęskniłam za jego obecnością. Nawet fakt, że przez niego zginęła moja rodzina, nie przeszkadzał mi, by go dalej kochać. Nienawidziłam go i kochałam jednocześnie, przez długie lata. Tak sobie myślę, że w liceum i Nataniel i Kastiel byli tylko substytutami dla niego, bo Hadrian siedział w mojej głowie nadal, jako idealny chłopak. Teraz wiem, że nie byłam wtedy zdolna do miłości. Dojrzałam do niej dopiero teraz.
- Wybaczam ci wszystko – szepnęłam i pozwoliłam, by wtulił drżącą głowę w moją szyję. Płakaliśmy oboje, a razem ze łzami wypływały z nas wszystkie żale. Teraz naprawdę mu wybaczyłam.
       Moja pierwsza miłość. Mówi się, że ona jest najlepsza. Ja myślę, że jest piękna, ale nie najlepsza. Najlepsza jest wtedy, gdy znajdzie się swoją prawdziwą, drugą połówkę. Nieważne, czy ma się wtedy dziesięć, dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat, ważne, by ją znaleźć.
      Zostawiłam go samego w pokoju i poszłam do Nataniela. Musiałam mu coś powiedzieć.
- Co jest? Płakałaś?– zapytał.  
- Nat, kocham cię, ale jak przyjaciela.
      Jego oczy wyrażały bezgraniczne zdumienie. Zaskoczyłam go.
- Co? Ale nie możesz mi tego robić… - Spojrzał na mnie z żalem.
- Przepraszam.
- Ale…
- Przykro mi. Nie będziemy razem już nigdy.
      Zwiesił głowę i zacisnął pięści, ale po chwili popatrzył na mnie z mocą.
- Odejdę teraz, ale pamiętaj, będę na ciebie czekał. Możesz do mnie przyjść, nie podając powodu. Przyjmę cię z otwartymi ramionami, bo cię kocham. Kocham cię, jak nigdy nikogo. Zawsze będziesz moją miłością, treścią mego nędznego życia. I bądź pewna, że każdy najmniejszy błąd Kastiela, obrócę na swoją korzyść. Każde jego potknięcie będzie mnie utwierdzało w przekonaniu, by dalej o ciebie walczyć, bo jestem pewny, że nie będziesz z nim szczęśliwa, a ja tylko tego pragnę, by na twej twarzy gościł uśmiech, a to niemożliwe z Kastielem. Proszę, jeśli nie ja, to ktoś inny, byle nie on.
      Chciał podejść i przytulić się do mnie, ale pokręciłam głową.
- Proszę, zrób to dla mnie.
      Westchnęłam zachęcająco i objął mnie mocno. Jego słowa wbiły się w moją duszę jak sztylety. Wierzyłam, że nie okażą się prawdą. Chciałam w to wierzyć.
      Kiedy odszedł, by spakować swoje rzeczy, rzucił tylko, żebym się nie dziwiła, jeśli będę często na niego wpadać, bo przypuszczał co się stanie i wynajął dom po sąsiedzku razem z kuzynem. Jeszcze tylko tego brakowało. Mnie chyba nie jest dane zaznać spokoju.
      Wyszedł z mojego domu razem z Hadrianem, który był już zamkniętym rozdziałem w moim życiu.
      Z ulgą poszłam poszukać Kastiela. Siedział na kanapie w salonie.
- Nareszcie skończyłaś te gadki rodem z dramatu. – Zrobił mi obok siebie miejsce. – To co, mamy wolną chatę?
- Na to wygląda – odparłam.
- Od początku wiedziałem, że mnie wybierzesz.
      Nie miałam siły z nim rozmawiać. Byłam wykończona emocjonalnie, ale dziwnie spokojna. Chyba nareszcie wychodziłam na prostą, pozamykałam wszystkie dręczące mnie sprawy.
      Usiadłam Kastielowi na kolanach i zaczęłam go całować. Chłopak od razu mnie mocno objął i przejął inicjatywę. Nie pragnęłam teraz niczego innego tak bardzo, jak jego bliskości. Powoli zdjął ze mnie bluzkę i natychmiast poczułam na własnej skórze jego pożądanie. Całował zachłannie, tak, że nie istniało dla mnie nic, poza jego wargami.
- O cholera, przepraszam!
      Odskoczyłam od Kastiela i próbowałam znaleźć swoją bluzkę. Chłopak osłonił mnie swoim ciałem, tak, że byłam bezpieczna, przed wzrokiem przybysza.
- Lysander, zabiję cię, przysięgam – warknął mój wściekły kochanek.
- Nie wiedziałem, że będziecie chcieli na kanap…
- Nie ręczę za siebie – przerwał mu Kastiel.
      Nareszcie ubrałam bluzkę i czerwona, jak burak wyjrzałam zza jego pleców.
- Cześć, Oliwia, miło cię znowu widzieć – rzekł Lysander, elegancki i dystyngowany jak zawsze. Prezentował się znacznie bardziej męsko niż w liceum. Co tu dużo mówić, był postawnym facetem. Uśmiechnęłam się do niego. Cóż za nieszczęście, że musiałam go spotkać w tak niezręcznej sytuacji.
      Okazało się, że Kastiel musi jechać do matki, do firmy, bo jakiś facet od przewozu przyjechał. Chłopak, klnąc pod nosem, poszedł się przebrać i po chwili już go nie było. Zaproponowałam więc Lysandrowi coś do picia, ale za nic w świecie nie mogłam odkręcić butelki z sokiem.
- Pomogę ci. – Podskoczyłam, bo Lys stanął zaraz za mną i czułam jego oddech za uchem. Był wyższy niż Kastiel. Nie mogłam zapanować nad płucami, które nie chciały nabierać powietrza, gdy sięgnął ręką po butelkę. Co to, do cholery, za chwila słabości? Pieprzona natura.
      Chłopak podał mi otwartą butelkę i odsunął się. Nareszcie odetchnęłam głęboko i nie patrząc mu w oczy, zapytałam, co u niego. 
- Pewnie wiesz o Iris – stwierdził. – Życie mi się trochę skomplikowało, ale nie narzekam.
- A właśnie, córka, czy syn? – zapytałam.
- Córka. Daliana.
- Pięknie. Gratulacje.
- Wy z Kastielem chyba też staracie się o potomka – zaśmiał się, a ja poczułam, że moje policzki oblewają się szkarłatem.
- Przestań – mruknęłam zawstydzona.
- Żartowałem przecież. Jesteś jeszcze taka słodka… yyy… to znaczy wiesz, nie widzę cię w roli matki w tym wieku.
      Lysander z zakłopotaniem podrapał się po głowie. Zdziwiłam się, bo nigdy nie myślałam, że zwraca na mnie zbytnią uwagę, a teraz tak się zmieszał. Interesujące.
Zaraz.
Tfu, o czym ja myślę?!
Mam chłopaka.
Lysander to najlepszy kumpel mojego chłopaka.
Od razu lepiej. Jeśli chcę być w porządku wobec Kastiela, to nie mogę myśleć o jakichś flirtach. Zachowuję się, jak jakaś małolata.
- Oliwia, kontaktujesz?
- Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się. – Głoś Lysandra doprowadził mnie do porządku.
     Przez resztę wieczoru rozmawialiśmy o błahych rzeczach, aż wrócił Kastiel. Pożegnałam się z Lysandrem i całując go w policzek, uśmiechnęłam się lekko. Odwzajemnił to.
      Do łazienki weszłam w wyśmienitym nastroju. Odnowiłam aż dwie znajomości.


***


- Może dokończmy to, co nam przerwano? – Kastiel przysunął się do mnie i cmoknął w ramię.
      Było już dobrze po dwudziestej trzeciej, więc byłam senna, ale nie miałam siły przeciwstawiać się Kastielowi. Pozwoliłam mu, żeby zajął się moim ciałem. Wkrótce poczułam pierwszy dreszcz podniecenia, dlatego przewróciłam chłopaka na plecy i usiadłam na nim okrakiem. Całowałam jego klatkę piersiową, z satysfakcją wysłuchując westchnień zadowolenia wydobywających się z półotwartych ust Kasa. Nagle przypomniała mi się jego mina, kiedy Lysander nas nakrył i zaczęłam się śmiać, jak głupi do sera. Nie mogłam się opanować i aż zachłystywałam się własną śliną.
- Proszę, nie rób mi tego jeszcze raz. Nie wystawia się tak chłopaka. – Jęk Kastiela miał charakter błagalny. W jego głosie była zawarta tak przejmująca prośba, że zaczerwieniłam się. Nie byliśmy już dziećmi i to co robiliśmy miało bardzo poważny charakter. Jakoś do tej pory miałam wrażenie, że nasze życie będzie czysto platoniczne, a on przecież miał swoje potrzeby. Mówi się, że jak kocha to wytrzyma, ale ja go sprowokowałam. To ja tego chciałam, nie on, dlatego głupio tak było mu teraz mówić, żeby obszedł się smakiem, bo się wystraszyłam. Nie powinnam była w ogóle niczego zaczynać, bo teraz jakoś dziwnie się czułam. Nie wiem, dlaczego dopadł mnie lęk. Chyba nie zdawałam sobie sprawy, z powagi naszych czynów. To już nie była wyobraźnia, tylko rzeczywistość.
      Kiedy Kastiel ponownie zaczął mnie całować, nie potrafiłam tego odwzajemnić.
- Co jest? Czemu jesteś taka spięta? Nie mów mi, że ci się odwidziało. – Kastiel dyszał ciężko. – Nie można tak bawić się chłopakiem. Dobrze wiesz, jacy są mężczyźni.
- Boję się – odpowiedziałam cicho. Wiedziałam, że był ogromnie rozczarowany.
- Czego? Że zajdziesz w ciążę? Mogę skoczyć do apteki…
- Nie! – Zarumieniłam się mocno. – Nie, po prostu to poważna sprawa i nie chcę tego robić, wiedząc, że kiedyś możesz mnie rzucić. Ja pragnę się kochać tylko z tobą. Przez całe życie.
      Zrozumiał, bo widziałam, jak przez twarz przemyka mu cień zakłopotania.
- Nie rzucę cię nigdy. Może to są tylko słowa, ale ja naprawdę zawsze będę cię traktował poważnie. Jeśli nie chcesz… to trudno. – Ostatnie słowa wypowiedział z wyraźnym wysiłkiem. Wiedziałem, ile go to musi kosztować. Był na pewno zły, ale nie pokazywał tego po sobie.
- Kocham cię – szepnęłam i przytuliłam się do niego. Postanowiłam pozwolić mu na wszystko. W końcu ja też tego pragnęłam, potrzebowałam tylko zapewnienia, że będzie mnie kochał. Ufałam mu, więc uwierzyłam jego słowom. Poza tym, potrafił zrezygnować z przyjemności, więc szanował mnie.
- Zdecyduj się w końcu, bo kiedyś spowodujesz poważny uszczerbek na moim życiu intymnym – mruknął, pocierając moje udo.
      Pociągnęłam go na łóżko, uśmiechając się zachęcająco.


***


      Kastiel już spał, a ja wciąż wierciłam się pod kołdrą. Była już druga w nocy, a mimo to, nie czułam senności. Wciąż pamiętałam czuły dotyk dłoni chłopaka, który przerodził się potem w namiętny spacer po moim ciele. Na samo wspomnienie ostatnich wydarzeń, robiłam się czerwona. To było dla mnie takie dziwne, że może się to od teraz stać normą. Czułam się z tym źle, że bez ślubu oddałam się chłopakowi. Zawsze może mnie rzucić, ale przecież obiecał. Wiem, naiwna jestem, ale jeden papier też nie gwarantuje wierności do końca. Mimo to, coś mi mówiło, że powinnam już więcej tego nie robić.
      Kastiel obrócił się na drugi bok. Przypomniałam sobie wtedy jego zamglone spojrzenie
i po raz kolejny się zarumieniłam. Prąd w moim brzuchu sprawiał, że teraz prawie mdlałam. Zatkałam oczy dłońmi. Tej nocy było zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Jakoś tak… nie wiem. Kastiel był bardziej pewny siebie. Dotykał mnie mniej ostrożnie, przez co poczułam się naprawdę pożądana. Aj, jaki wstyd! Przygryzłam w ciemności wargę. Dla niego było to coś zupełnie naturalnego, ale dla mnie to nowość. Poklepałam się po czole i zaraz poczułam rękę chłopaka na brzuchu.
- Przestań się kręcić, bo spać nie dajesz – wymruczał i ciasno do mnie przylgnął.
      No, teraz to na pewno zasnę! Muszę poszukać sposobu, na wory pod oczami.


***


      O czwartej nad ranem ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu Kastiela. A nareszcie zasnęłam! Chłopak odebrał i okazało się, że to Mysty chciała mu przekazać radosną nowinę, że poznała na czacie jakąś świetną dziewczynę. Kastiel warknął do niej, żeby go więcej nie budziła, chyba, że będzie się palić i z powrotem wszedł pod kołdrę.
- Kas, weź te ręce, bo nie mogę się ruszyć – wymamrotałam cicho i uwolniłam się z jego objęć.
- No proszę, już nie chcesz, żebym cię dotykał? Niedawno jęczałaś co innego… Ała! Za co to było?
      Kopnęłam go w kolano, bo wywołał u mnie zmieszanie. Jeju, jak ja się niezręcznie przy nim czułam!
- Przestań – powiedziałam z oburzeniem.
- O ja nie mogę. Ty się mnie wstydzisz – stwierdził z rozbawieniem. – Słoneczko, no nie musisz się tak zachowywać. Jesteś najpiękniejsza na świecie.
      Ze śmiechem położył się na mnie i zmusił do patrzenia w oczy, kładąc ręce na mojej głowie. Wydęłam usta, ale natychmiast dał mi w nie buziaka. Czułam się skrępowana, pod jego uważnym spojrzeniem.
- Kastiel, proszę cię… - szepnęłam błagalnie, ale tylko drugi raz mnie pocałował.
- O co?
- Nie patrz tak na mnie.
- Jak? – Wsunął jedną dłoń pod kołdrę i pogładził wewnętrzną stronę mojego uda. Przełknęłam głośno ślinę i przymknęłam na moment oczy.
- Jakbyś chciał mnie za chwilę rozebrać – powiedziałam po dłuższej chwili.
- Ale ja chcę – uśmiechnął się, przesuwając dłoń w okolice mojego brzucha.
- To przestań chcieć – odparłam, czując, że powoli robi mi się duszno.
- Zabawna jesteś – szepnął. – To normalne, że na początku się krępujesz, ale mnie nie musisz się wstydzić. Ja uwielbiam sprawiać ci przyjemność…
      Spojrzałam w jego ciemnobrązowe oczy. Jak on potrafił mnie podejść! Nigdy nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.
- Kastiel, przygniatasz mnie – wystękałam, bo już zdrętwiała mi ręka.
- Przepraszam… Już lepiej?
       Co za okropny typ! Teraz, to ja doskonale czułam jego ciało. Ustawił się tak, by ściśle do mnie przylegać. Uśmiechnęłam się wesoło, bo jak tu go nie kochać?
- Lepiej będzie, jak mnie pocałujesz – rzekłam i po chwili poczułam usta Kastiela na swoich. Dopiero wtedy ze mnie zszedł i ułożył się na plecach.
      Przytuliłam się do niego i zasnęłam.



***
Długi mi wyszedł ten drugi, nie?
Przepraszam, że taki zboczony, ale oglądałam niedawno taki właśnie film xD.
Chyba będę kończyć to opowiadanie. Zakończenie mam już gotowe, a ankieta jest tylko po to, żeby zobaczyć, czy je polubicie.
Zdradzę tylko tyle, że zostawię sobie ”otwartą rękę”, czyli będę mogła kiedykolwiek wrócić do pisania.
A i oczywiście nie skończę tego za tydzień, bo mam jeszcze parę pomysłów, ale boję się, że to już będzie naciągane. A Wy, jak myślicie?
Na pewno więcej wątków z Lysandrem i Hadriana się jeszcze wplecie, także kilka rozdziałów jeszcze będzie.
Wesołych Świąt!


24 komentarze:

  1. No to teraz ten rozdział:
    "Czułam się z tym źle, że bez ślubu oddała się chłopakowi."
    *oddałam - Więcej błędów nie znalazłam
    Mi nie przeszkadza to że jest taki zboczony... Znaczy, każdy twój rozdział jest niesamowity i fascynujący. ;> I bardzo cieszę się że jest taki długi.
    A ja nie chcę żebyś kończyła, wykorzystaj każdy swój pomysł w tym opowiadaniu. Ale opowiadanie musi skończyć się tym że Oliwia będzie z Kastielem.
    I pewnie nie powiesz czy skończy się happy end-em czy smutnie ?
    Kiedy będzie kolejny rozdział?
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Zakończenie będzie zostawiało pewien niedosyt. Ja mam ochotę się za nie zabić, ale nie zdradzę dlaczego. Myślę, że was zaskoczę i to BARDZO ;).
      No, ale zawsze będę mogła wrócić do tego opowiadania.
      Następny rozdział myślę, że sklecę na piątek i obiecuję, że będzie długi.

      Usuń
  2. Błagam cię tylko niech zakończenie bdzie dobree bo chyba bym się zabiłaaa jak byś zobiła smutne.Kocham twoje opowiadnaie i prosze cię niech ona będzie z Kastielem.PS Chyba nie chcesz mnieć śmierć człowieka na sumieniu :)Pozdro XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę ;).
      Nawet jak zakończenie byłoby smutne, to i tak planuję drugą część, niezależnie, czy będzie złe, czy dobre.

      Usuń
  3. Nie kończ tego opowiadania !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku chciałam się pochwalić swoją inteligencją - wchodzę na Twojego bloga, widzę rozdział 26 i zonk. Gdzie się podział 25? I tak sobie myślę, że się pomyliłaś albo coś, i dopiero po chwili ogarnęłam, iż obiecałaś dwa rozdziały. Przygoda Nersi, część 1 xD
    25 był bardzo fajny. Muszę przyznać, że minimalna ilość braków przecinków kompletnie nie przeszkadzała w czytaniu. Wszystko szło płynnie, ładnie, bez żadnych problemów. No i to wyznanie miłości - TAK, KASTIEL <3 Powiedziała mu, że go kocha. Pasują do siebie, czy ktoś tego chce, czy nie chce. Koniec kropka.
    Ten moment:
    - Przestań się kręcić, bo spać nie dajesz – wymruczał i ciasno do mnie przylgnął.
    Mnie rozpierdolił, po prostu. Banan na twarzy, który nie mógł z niej zejść. Kocham ich.
    Szkoda, że chcesz już to zakończyć, ale mam nadzieję, iż będzie kolejna część. Ba, NA PEWNO ma być kolejna część.
    WESOŁYCH ŚWIĄT <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a tak sobie myślałam, czy ktoś się złapie na te dwa rozdziały :).
      P.S.
      Jeszcze co najmniej do 35 pociągnę, także pomęczę Was troszeczkę ;).

      Usuń
    2. I to byłam ja... Nie jestem zdziwiona xd

      Usuń
  5. Ja kocham twoje opowiadanie, przeczytałam wszystko od początku do końca i szczerze wolę nową Oliwie od starej, tamta była trochę...płytka? No ale nic, czekam na zakończenie fajnie by było gdyby Olcia miała dziecko, najlepiej chłopca :) Troche szkoda Nata
    Chciałabym żebyś zobaczyła mój blog i powiedziała czy jest spoko czy może śmieszne i tylko się...kompromituje (trochę się wstydzę) a do cierpliwych osób nie należę.

    Wesołych świąt !! I tak wgl. to napisz jakbyś miała w przyszłości wydać książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż ma książka leży od pół roku w folderze: Obecne ;).
      Tylko, że to zupełnie odbiega od lekkich klimatów, bo napisałam HORROR ;p.
      A do wydania długa droga.
      Spojrzę na bloga chętnie.
      A i początkowe rozdziały pisałam jakieś dwa lata temu, więc rzeczywiście, widać moje lenistwo :D.

      Usuń
  6. zapomniałam dodać : zwariowanadusza.blogspot.com
    jeszcze raz super blog i fajnie by było gdyby kentin wrócił i próbował uwieść naszą Oliwie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, można się dodać do obserwatorów tego bloga? Bo albo nie można albo to ja jestem ślepa ;((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, ale też nie bardzo wiem jak ;).
      Poszukam jakiegoś gadżetu, czy coś i dodam, żeby to ułatwić.
      P.S.
      Widzę, że moja bratnia dusza, bo ja też nigdy niczego nie piszę w jednym komentarzu :p.

      Usuń
    2. Nie jestem za bardzo oblatana w takich sprawach, ale jak wchodzisz na stronę główną Bloggera to tam masz listę czytelniczą i możesz dodać. Chyba tak to się robi.
      A jakby ktoś wiedział coś więcej, to możecie mi powiedzieć, bo ja i technologia to oksymoron ;).

      Usuń
  8. Mówiłam, że na piątek, ale nie dam rady go wstawić dzisiaj. Chyba, że koło północy. No ale jutro na pewno będzie, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przepraszaj ,bo nic się nie stało. Wytrzymamy. Postaramy się przynajmniej. z niecierpliwieniem czekamy na kolejne rozdziały. pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Ten blog zaczęłam czytać dziś, z trudem udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały ... ale muszę przyznać warto było, masz
    naprawdę talent do pisania. Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. A o której będie rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  11. nie kończ jeszcze tego opowiadania bo według mnie jesteś genialna!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg zapłać kochana, ale jeszcze mam kilka pomysłów, więc... ;)

      Usuń
  12. Rozplakalam sie gdy Nataniel odchodził :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dobrze, że się wszystko wyjaśniło między z Natem i Hadrianem (czy jak mu tam było) Teraz została sprawa Lysia. Rozdział mi tam się bardzooo podoba ;) Takie lubię :P Cieszę się, że jest szansa na powrót do tego bloga, bo jest naprawdę rewelacyjny i naprawdę miło się go czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  14. fajnie by był gdyby Oliwka zaszła w ciąże

    OdpowiedzUsuń