Na plaży byliśmy
już po dziesiątej. Słońce grzało jak lampa w wylęgarni dla kurczaków, więc od
razu wskoczyliśmy w stroje kąpielowe. Szczególnie głupio wyglądał pan Frazowski
w brązowych spodenkach w kwiaty. Jakbym widziała mrówkojada.
Rozglądnęłam się
dookoła w poszukiwaniu Iris. Czułam się mocno niezręcznie w kusym stroju
kąpielowym wśród tylu chłopaków. Musiał mi ktoś nasmarować plecy, a wstydziłam
się poprosić o to Kastiela. Zresztą nawet nie wiem, gdzie zniknął. Gdy ją w
końcu znalazłam, całkiem odparzyłam sobie stopy od gorącego piasku.
- Chodź do wody, ochłodzimy się – powiedziała wesoło i
pobiegła w stronę błękitnych fal, zalewających brzeg. Z radością zanurzyłam się
w zimnej toni.
Zaraz wzięli z
nas przykład inni i zaczęła się jedna wielka zabawa w chlapanie. Dawno się tak
dobrze nie bawiłam. Zostałam podtopiona chyba z tysiąc razy, ale nagle na brzegu
moją uwagę przykuło coś, w co nie chciałam na początku wierzyć. Wydawało mi
się, że Kastiel leży z jakąś dziewczyną na kocu. Tak, to na pewno był on.
Wyszłam z wody i
stanęłam nad nimi. Leżeli na brzuchach, a on smarował jej plecy. Nie znałam tej
rudej siksy, ale chyba wcześniej ją z nim widziałam.
- Pięknie się bawisz beze mnie – warknęłam.
- To tylko koleżeńska przysługa, o co ci chodzi, Olka? –
odwrócił się i zmrużył oczy.
No co za
bezczelny typ! Miałam ochotę skopać ich świeżo nasmarowane plecy piaskiem, ale
się powstrzymałam. Już ja mu pokażę, nie będzie się więcej za innymi uganiał. Z
powrotem poszłam do wody, a on nawet za mną nie krzyknął. Dziad jeden. Byłam
wściekła jak burza gradowa, nawet nie zauważyłam, że przede mną stoi jakiś
czarnowłosy chłopak, tylko wpadłam na niego z impetem i odbiłam się od jego
twardych pleców, lądując w końcu na piasku.
- Nic ci nie jest? – chłopak wyciągnął rękę i pomógł mi
wstać.
- Nie. Przepraszam cię.
- Armin jestem – uśmiechnął się.
- Oliwia. Jesteś nowy?
- Tak. Razem z moim bratem, Alexy’ m, niedawno się tu
przeprowadziliśmy.
- Na pewno wam się spodoba.
- Idziemy gdzieś usiąść?
Kiwnęłam głową i
poszliśmy pod parasol, który zasłaniał mnie od Kastiela, a szkoda, bo on też
mógłby być od czasu do czasu o mnie zazdrosny. Chwilę rozmawialiśmy z Arminem o
wszystkim i o niczym, aż w końcu powiedział:
- Masz piękne włosy.
- Dzięki. A ty masz ładny głos, taki ciepły… jak plasterek
miodu na kanapce – wypaliłam, czując, że się czerwienię po ostatnim
komplemencie.
- Haha. Jesteś słodka.
Moja twarz
przybrała jeszcze głębszy odcień czerwieni, a on do tego się we mnie jeszcze
wpatrywał. Taki wstyd. Nie wiedząc co zrobić z rękami, zamierzałam poprawić
włosy, ale za mocno się zamachnęłam i walnęłam go w brodę.
- Oj, przepraszam, tak strasznie cię przepraszam. Lepiej
stąd pójdę, zanim cię poważniej uszkodzę – wykrzyknęłam.
- Spokojnie, nic się nie stało. Jakaś roztrzepana dzisiaj
jesteś. – Jego niebieskie oczy zajaśniały na moment. – Oliwka, bo wiesz… Stanik
ci zaraz spadnie.
Momentalnie spojrzałam w dół. Odwiązały mi
się szelki! Jak wstyd, jak ja mu spojrzę w oczy! Dobrze, że całkowicie się nie
obsunął. Byłam już czerwona jak burak i ze zdenerwowania nie mogłam zasupłać
tych przeklętych pasków. Szamotałam się niespokojnie, aż Armin przytrzymał moje
dłonie i sam zawiązał mi szelki. Cały czas się przy tym wesoło uśmiechał.
- Dzięki, ale to wcale nie jest śmieszne – mruknęłam i odwróciłam
głowę w bok.
- Przepraszam. Po prostu jesteś taka słodziutka jak się
rumienisz – powiedział, a ja miałam ochotę go udusić, bo moja twarz znowu stała
się bordowa. Białe włosy jeszcze bardziej to podkreślały, o ja nieszczęśliwa.
Armin lekko
uszczypnął mnie w brodę i powiedział, żebym się uśmiechnęła. Popatrzyłam na
niego, udając złość, ale zaraz wybuchłam szczerym śmiechem, widząc jego minę.
Porozmawialiśmy chwilę, jak starzy znajomi, a potem poszłam do wody. Całkiem
miły ten chłopak.
Niespodziewanie
poczułam czyjeś zimne dłonie na biodrach. Topielec- to była moja pierwsza myśl.
Zaczęłam się wyrywać, ale zaraz ujrzałam na nadgarstku rzekomego topielca
rzemyk z czerwoną kostką do gitary. Jasne, mogłam się spodziewać, że to
Kastiel. Zawsze przychodzi, kiedy się go najmniej spodziewam. Założyłam ręce na
piersiach i nie poddałam się kołysaniu. Myślał, że jak mnie przytuli, to będzie
wszystko w porządku?
Przysunął się
bliżej i na plecach poczułam jego wyrzeźbiony brzuch. Przeszedł mnie dreszcz,
bo błądził palcami po moim nagim brzuchu. Postanowiłam się jednak do niego nie
odzywać. Pocałował mnie w szyję, ale tylko się odsunęłam. Usłyszałam ciche
westchnienie, a chwilę później znowu objął mnie rękami. Jego ruchy były
delikatne, ledwo mnie dotykał, a jakie reakcje u mnie wywoływał. Moje ciało
drgało pod każdym, nawet najlżejszym muśnięciem, a on doskonale to czuł, dlatego nie
przestawał. Przesunął dłonią wokół talii i znowu zaczął mną kołysać. Wiedziałam, że niedługo się
poddam. Za bardzo podobała mi się ta chwila, żebym mogła się na niego
gniewać. Jak chciał, to potrafił być czuły.
Poczułam, że
mnie podnosi. Nie zaprotestowałam, a on powoli niósł mnie w głąb morza. Zawsze
uważałam, że woda to najbardziej niebezpieczny z żywiołów, dlatego spróbowałam
wybadać nogą grunt, ale już nic nie czułam. Kastiel był ode mnie znacznie
wyższy, a chyba on sam szedł już na palcach, albo nawet płynął. Przerażona
popatrzyłam w jego brązowe oczy z niemą prośbą, ale uśmiechnął się tylko.
- Teraz mi nie uciekniesz. Jest za głęboko, a pływać to ty
chyba za dobrze nie umiesz, skoro się tak boisz. – Rozgryzł mnie. Cholera. – No
to teraz nie masz wyjścia, jak tylko mi wybaczyć. Inaczej będziemy tu stać do
wieczora.
- Jesteś okropny. To przecież szantaż. Kastiel, nie można wszystkiego
załatwiać w ten sposób – powiedziałam.
- Przestań się złościć, moja księżniczko.
- Natychmiast zanieś mnie na brzeg.
- Nie.
Poczułam się beznadziejnie bezsilna. Byłam zdana na niego, a nie chciałam znowu mu ulec. Tak nie
można. Przekraczał wszelkie zasady i nawet nie przeprosił. Poczułam pierwsze
łzy, napierające na powieki. Otarłam je pięścią.
- Ola, ty płaczesz? – Przytulił mnie do siebie jeszcze
mocniej. Miałam go serdecznie dość. Zawsze to on kontrolował sytuację, musiałam
na niego liczyć. Nie chciałam być uzależniona od jego humorków.
- Przepraszam – rzucił, ale już na dobre się rozkleiłam.
- Oliwia! Co się tam dzieje?! – z dala usłyszałam głos
Nataniela. Płynął w naszą stronę, a ja poczułam, że wreszcie ta sytuacja wraca
pod kontrolę.
- Odpieprz się, Srajtaśmaku – warknął Kastiel i zacisnął
ręce na moim ciele. Syknęłam cicho.
- Nataniel, zabierz mnie na brzeg – poprosiłam i kiedy był
już bardzo blisko, wyślizgnęłam się z kastielowych ramion i złapałam go za
szyję.
Podłapałam
jeszcze obrażone spojrzenie chłopaka, ale nie chciałam o nim na razie myśleć.
Zawiodłam się na nim, na jego dziecinnej postawie. Objęłam mocniej Nataniela,
powoli dopływaliśmy do brzegu. Pan Frazowski spał (odpowiedzialność to podobno
było jego drugie imię, podobno), inni nauczyciele grali w siatkówkę z uczniami,
pozostali prażyli się na słońcu, a Armin grał na konsoli. Nikt nie zwrócił
uwagi na całe to zajście.
Gdy staliśmy już
na plaży, podziękowałam blondynowi i rzuciłam szybkie spojrzenie na wodę. Mały
punkcik gdzieś w oddali, to pewnie Kastiel. Jak sobie przypomnę, że byliśmy tak
daleko, to aż mnie dreszcz przeszywa.
Nataniel
zaproponował coś do picia, weszliśmy więc do baru. Na niego zawsze można było
liczyć i przekładał moje potrzeby i uczucia nad swoje. Rozczuliłam się i
pogłaskałam go po ręce. Uśmiechnął się i pstryknął mnie w ramię. Zamówiliśmy po
coli i usiedliśmy przy stoliku w kącie. Zaczął mi opowiadać, jak to trzynaście
lat temu jego siostra chciała zapinać spinki delfinom. Cały czas na niego
patrzyłam, na tę jego poczciwą, śliczną twarz. Ciekawe czemu miał tylko jedną
dziewczynę, przecież widziałam maślane spojrzenia rzucane w jego stronę. Może
żadna mu nie odpowiadała? Nagle poczułam satysfakcję, że ja mogłabym być tą
jedyną, jeśli tylko bym zechciała. A ja chcę, ale problem w tym, że Kastiel był
odważniejszy, a jego też przecież pragnę. Jak by na to nie patrzeć, z
Natanielem byłoby mi chyba lepiej, ale wspomnienie kastielowego dotyku i
pocałunków napawało mnie dreszczem podniecenia. Zamknęłam się w błędnym kole.
***
Minęło południe,
zjedliśmy obiad, a pan Frazowski wymyślił jakiś głupi konkurs lepienia
piaskowych syren. Nie miałam ochoty się w to bawić, więc usiadłam na kocu i
przyglądałam się innym. Moi koledzy i koleżanki bawili się jak dzieci, aż miło
było popatrzeć. Zastanowiło mnie, gdzie jest Kastiel. Nie widziałam go od kilku
godzin. Pewnie był na mnie obrażony, ale ja go pierwsza nie będę przepraszać. To
on powinien mnie ubłagać, bym mu wybaczyła. Położyłam się więc i przymknęłam oczy.
- Co u ciebie?
Rozchyliłam
powieki i ujrzałam Nataniela.
- W porządku. Nie robisz syreny?
- Jakoś nie miałem nastroju.
Musiał być przed
chwilą w wodzie, bo kapały z niego spore krople. Nagle uśmiechnął się i położył
na mnie. Jego mokre ciało przyjemnie chłodziło
moją nagrzaną przez słońce skórę.
- Co ty robisz? – mruknęłam.
- Nie wiem. Mogę cię pocałować?
Otworzyłam
szerzej oczy, bo po Natanielu nie spodziewałam się takiej prośby. Sama nie
wiedziałam co zrobić.
- Teoretycznie powinnam powiedzieć nie. – Popatrzyłam na niego.
Nachylił się.
- Nie rób tego. Nie mogę – zaprotestowałam słabo.
- Nikt się nie dowie. Kastiel też flirtuje z innymi.
Jego słowa
zabolały. Naprawdę zdradzał mnie na oczach innych? Ta kropla przelała czarę
goryczy, objęłam Nataniela. Od razu zamknął oczy i nasze usta połączyły się. Ciężar
jego ciała pozwalał mi poczuć, że jestem bezpieczna.
- Płaczesz? – zapytał z niedowierzaniem po chwili, odrywając się ode
mnie.
Rzeczywiście,
sama nie zauważyłam, że z moich oczu leciały łzy.
- To słona, morska woda – powiedziałam jednak.
- Nie umiesz kłamać. To przez niego…? Odpowiedz!
Wstałam spokojnie
i popatrzyłam na Nata z góry.
- Nie. To przez was. – Ostatnie słowo wyraźnie zaakcentowałam.
Złapał mnie za
rękę i pocałował jej wewnętrzną stronę. Fala gorąca uderzyła mi do głowy. Kucnęłam
i powiedziałam, żeby przyszedł o północy na plażę, raz się żyje. Nie będę wiecznie przestrzegać zasad. Uśmiechnął się tylko i
skinął głową. Odchodząc, pomyślałam, że to będzie niezapomniana wycieczka.
Jesteś boska ;)Jeszcze mnie nic tak nie wciągnęło jak twoje opowiadanie .Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)Napisz go proszę jak najszybciej bo nie mogę się doczekać co będzie dalej.;)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadania ,dzisiaj odkryłam i przeczytałam wszystkie.Już nie moge sie doczekać następnego rozdziału.:)
OdpowiedzUsuńJutro chyba dodam, bo dzisiaj mecz i nie chcę mi się poprawiać :). A już mam napisane dwa, tylko w wersji roboczej.
OdpowiedzUsuńZnów muszę pisać to samo: masz talent i korzystaj z niego, puki możesz. Teraz puki jesteś jeszcze dzieckiem czy tam nastolatką to masz wyobraźnię. Później ona zmniejszy się. Więc pisz ile możesz, później nie będziesz już taka chętna do miłości.
OdpowiedzUsuńUuuu, ale się dzieje ;) Tylko mam dylemat :( Nie wiem czy bardziej kocham Kasa czy twój blog :P
OdpowiedzUsuń