Podeszłam do
okna i popatrzyłam na boisko. Chłopcy trenowali koszykówkę. Szkoda, że nie było
tam Kastiela. Od wczoraj bardzo zmieniło się moje nastawienie do niego. Ba, ja
nawet chciałam się zaprzyjaźnić z tym powszechnie znanym, szkolnym gburem.
Wcale nie był taki zły.
Dzisiaj rano pan
Frazowski zapowiedział wycieczkę nad morze. Niby super, ale miała ona byś już
za trzy dni. Zupełne zaskoczenie. W ekspresowym tempie trzeba było złożyć
pieniądze i oddać zgody. Moja ciocia zadzwoniła do dyrektorki, że się zgadza,
więc spawa była załatwiona.
Trzeba było
kupić najpotrzebniejsze rzeczy, więc poszłam do sklepu. Oczywiście z moim
szczęściem, wiadomo było, że spotkam kogoś znajomego. W kolejce do kasy stał
Nataniel
i trzymał w ręce niebieskie kąpielówki. Przywitałam się i
zajęłam się oglądaniem swojego portfela.
Kiedy chłopak
zapłacił, powiedział, że poczeka na mnie na zewnątrz. Zdziwiłam się, bo
ostatnio nasze relacje były mocno napięte. Szybko uregulowałam rachunek i
wybiegłam ze sklepu, zatrzymując się przed samymi drzwiami, by uspokoić oddech
i poprawić włosy.
Nataniel opierał się o barierkę, a kiedy go dotknęłam,
odwrócił się z uprzejmym uśmiechem.
- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że może wyskoczyłabyś ze mną
na herbatę i ciasto do cukierni? – zapytał.
- Chętnie, ale może zjemy to ciasto u mnie w domu, bo
wczoraj upiekłam szarlotkę.
Zgodził się bez
wahania. Drogę do domu pokonaliśmy, rozmawiając na neutralne tematy, takie jak
szkoła, książki, a kiedy usiedliśmy w kuchni, zajadając szarlotkę, Nataniel
popatrzył na mnie poważnie i powiedział:
- Przepraszam za wszystko. Nie powinienem był się tobą
bawić.
- W porządku. – Pomyślałam o tej laluni z ogrodów.
- Może zaczniemy wszystko od początku?
- Mam lepszy pomysł. Może przedstawisz mi swoją dziewczynę?
Gwałtownie wstałam od stołu i skrzyżowałam ręce na piersiach.
Wyglądał na
zaskoczonego. Chyba nie spodziewał się takiego pytania. Żałosny kłamca, nie
spodziewałam się po tym grzeczniutkim chłopaku takiej obłudy.
- Ja przecież nie mam dziewczyny – wykrztusił w końcu.
- Kłamiesz. A ta czarnula, z którą byłeś niedawno w
Publicznych Ogrodach?!
- To moja kuzynka, Tori.
- Co?
- No tak, ale miło wiedzieć, że jesteś o mnie zazdrosna.
Uśmiechnął się i
powoli się do mnie przysunął. Jak ja mogłam wcześniej nie pomyśleć, że to
rzeczywiście nie musiała być jego dziewczyna. Głupia ja. Od razu zakładam
najgorszą możliwość i się jej uparcie trzymam.
- Nie jestem zazdrosna.
- Oczywiście.
Nie
zaprotestowałam, gdy dotknął mojej dłoni. Szarpnęłam go lekko za bielutką
koszulę
i uśmiechnęłam się pod nosem. Nataniel był taki delikatny. W
dodatku tak czule na mnie parzył, że kolana mi całkowicie zmiękły. Podniósł
mnie i posadził na blacie kuchennym. Zaraz potem przysunął się i położył głowę
na moim ramieniu. Przeczesałam mu palcami włosy. Takie pachnące i złote, jak
letnie kwiaty. Ostrożnie odsunęłam go od siebie
i pocałowałam w nos.
Uśmiechnął się
słodko i musnął moje wargi. Od razu poczułam gorąco. Rozchyliłam usta w
oczekiwaniu na pocałunek. Uwielbiałam gładkie ciało Nataniela. Zamknęłam oczy
i niespodziewanie przyplątał mi się do głowy obraz
roziskrzonego, czekoladowego spojrzenia.
Mocno odepchnęłam
Nataniela. Zaskoczony chłopak wpadł prawie na stół. Zapytał, czy nic mi nie
jest. Pokręciłam przecząco głową. Moje serce biło jak oszalałe. Uwielbiałam Nataniela,
pragnęłam jego dotyku, ale Kastiel miał w sobie to coś, tę siłę przyciągania. Nie
mogłam przestać o nim myśleć. Może mam schizofrenię? Zeskoczyłam na podłogę
i westchnęłam głęboko. Nataniel wpatrywał się we mnie z
niepokojem.
- Chciałabym się nauczyć kochać – szepnęłam i zacisnęłam
zęby. Chłopak podszedł
i przytulił mnie.
Kołysana w jego
ramionach, przestałam myśleć o czymkolwiek. Liczyła się ta chwila,
bezpieczeństwo. Zaprowadziłam blondyna do pokoju i pocałowałam w policzek. Jego
złociste oczy wyrażały tyle uczuć. Pogłaskał mnie nieporadnie po głowie i
usiadł na łóżku. Zaraz zrobiłam to samo. Wtuliłam się w niego i lekko cmoknęłam
w ramię. Połaskotał mnie po szyi w odpowiedzi na mój gest. Uśmiechał się i ja
też byłam szczęśliwa. Może gdybym z nim chodziła, to moje życie stałoby się
bardziej uporządkowane. To taki miły i przystojny chłopak. Jeszcze mi go ktoś
sprzątnie sprzed nosa.
Nie czekając na
jego ruch, usiadłam mu na kolanach. Nasze usta prawie się stykały. Poluzowałam mu
krawat i odchyliłam głowę do tyłu. Od razu dotknął ustami mojej rozpalonej
skóry. Zacisnęłam palce na kołdrze i już miałam go pocałować, kiedy znowu
powrócił obraz tego przeklętego Kastiela, jego zapach, barwa głosu, dotyk.
Wstałam z łóżka.
- Przepraszam Nataniel, ale lepiej będzie jak na razie stąd pójdziesz.
Zdezorientowany chłopak
posłusznie wstał i pożegnał się. Nawet na niego nie popatrzyłam, bo już
wiedziałam. Byłam zakochana w Natanielu, ale pragnęłam Kastiela. To całe
rozwiązanie zagadki. Przy Nacie czułam się bezpieczna, kochana, ale Kastiel
sprawiał, że byłam piękna i wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, bo przecież mógł
mieć każdą. Teraz musiałam się tylko zastanowić, czy ciągnąć tę grę. Wiedziałam,
że ranię chłopaków, ale byłam uzależniona od nich obu.
***
Wieczorem ubrałam
czarną, krótką sukienkę i buty na lekkiej koturnie, o już i tak byłam słusznego
wzrostu. Przy chłopakach to nic nie znaczyło, bo przecież to płeć wysoka, ale
dziewczyny przeważnie były ode mnie niższe, więc niezręcznie bym się czuła,
przerastając je o głowę.
Włosy rozpuściłam.
Białe pasma opadały mi aż do ostatniego żebra, długo je zapuszczałam. Kształt
oczu podkreśliła lekko tuszem, bo i tak uważałam, że są zbyt ciemne. Byłam gotowa
do zabawy.
Po wyjściu
Nataniela postanowiłam, że pójdę na koncert. Oczywiście zespołu Kastiela. Przeczytałam
gdzieś ulotkę, że występują w szkole. To byłą dobra okazja, by porozmawiać z
chłopakiem.
Zamknęłam drzwi
na klucz i schowałam go pod wycieraczką. Teraz byłam gotowa. Do szkoły dotarłam
bardzo szybko, po drodze rozmyślając o głupotach. Minęłam dziedziniec
i weszłam na salę gimnastyczną. Scena byłą już ustawiona, a
tłum ludzi, nie tylko ze szkoły,
z niecierpliwieniem czekał na pierwszą piosenkę. Usiadłam w
kącie sali i wsłuchałam się w rozmowę jakichś dziewczyn. Wiem, że to nieładne,
ale mogły rozmawiać ciszej.
- Lysio jest super!
- To ja biorę Kastiela. Może pójdą z nami nad staw, tak jak
ostatnim razem?
- Mam nadzieję!
Zirytowały mnie.
Wydawało mi się, że tylko ja mam prawo do Kastiela, a przecież nawet nie
jesteśmy razem. Głupia byłam, myśląc, że po nocach śni tylko o mnie. Zdenerwowałam
się na tyle, że poszłam do innego stolika. Niedługo potem chłopaki zaczęli
grać. Nie powiem, ładną muzykę tworzyli, jednak ja nie mogłam się skupić. Cały czas
wyobrażałam sobie, że Kastiel schodzi ze sceny i gra dla mnie solówkę, a
dziewczyny zgniatają kubki z zazdrości. Tak, gdybym z nim była, na pewno
stałabym się najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Chłopcy chcieli by mnie
zdobyć, a dziewczyny udusić. Spodobała mi się ta wizja. Zawsze lubiłam być ‘tą
rozchwytywaną’.
Pierwszą przerwę
zrobili po godzinie grania. Specjalnie kręciłam się koło ich stolika. Opłaciło się,
bo Kastiel mnie zauważył.
- Nie wiedziałem, że słuchasz takiej ostrej muzy – podszedł i
zlustrował mnie wzrokiem. Widziałam w nich błysk.
- Widzisz, jeszcze nie znasz wielu moich tajemnic.
- Chętnie je poznam. To co, idziemy na dziedziniec? – zapytał,
a ja się trochę wystraszyłam. Co on chce tam robić do jasnej Anielki?!
- A koncert?
- Mamy jeszcze piętnaście minut wolnego. Nie bój się, chodź.
Pociągnął mnie
za rękę i po chwili już siedzieliśmy na ławce na dziedzińcu. Czułam się trochę
niezręcznie pod przenikliwym spojrzeniem chłopaka. Skarciłam się w myślach za
założenie tak krótkie sukienki.
Nasze nogi się
stykały, a ja nie mogłam opanować dreszczy, które bynajmniej nie powstały z
zimna. Udałam, że poprawiam bransoletkę, byle tylko zająć czymś nieposłuszne
ręce. Kastiel oparł się wygodnie i zaśmiał się cicho. Przysunął mnie do siebie
jednym ruchem ręki.
- Nie denerwuj się tak, skarbie. Ja nie gryzę – szepnął mi
na ucho.
- Nie denerwuję się.
- Czy ty musisz zawsze wszystkiemu zaprzeczać?
- Chyba tak – popatrzyłam na niego bezradnie.
- Moja ty maleńka chmurko, chodź do mnie…- to mówiąc, objął
mnie i położył głowę na mojej. Kastiel chyba się właśnie rozczulił! Niesamowite.
Splotłam ręce po jego kurtką
i wsłuchałam się w bicie jego serca, jednak nie dane mi było
długo się tym cieszyć.
- Koniec tych czułości, bo zaraz rzygnę tęczą. Chodź do
środka, bo się przeziębisz.
Zaprowadził mnie
za rękę na salę, a potem poszedł grać. Ani razu nie popatrzyła na mnie ze
sceny. Trochę było mi przykro z tego powodu. Może się mnie wstydził? Załapałam się
na tym, ze zaczęłam o sobie myśleć, jako jego dziewczynie. Chyba byłabym gotowa
z nim być. Tylko co wtedy z tym kochanym przewodniczącym? Zależało mi na nim,
bardzo nie chciałam go skrzywdzić, chociaż, jakby się zastanowić, to w sumie
już to robiłam.
Trzy godziny później
skończył się koncert. Kastiel podszedł do mnie i położył rękę na moich plecach
tak ostentacyjnie, że aż wokoło rozszedł się szmer. Byłam wtedy taka dumna, a
jednocześnie trochę skrępowana tymi wścibskimi spojrzeniami.
Kastiel
zapowiedział, że dziś idziemy na imprezę nad rzekę, więc my i większość tłumu powędrowaliśmy
we wskazane miejsce. Okazało się, że przygotowane były już ławki i stoliki. Rozsiedliśmy
się wygodnie. Towarzystwo zapragnęło grać w butelkę, więc od razu rozpoczęła
się zabawa. Kastiel usiadł gdzieś daleko, czułam się więc nieswojo, bo znałam
naprawdę niewielu ludzi. W dodatku obok mnie zajęli miejsca jacyś rośli, lekko
pijani kolesie. Trochę się zdenerwowała i co chwilę zerkałam na Kastiela, ale
on nie zwracał na mnie uwagi.
Na początku zadania były łatwe, jak pocałuj
tego, przytul tę i tak dalej, ale potem zaczęła się ostrzejsza jazda. Ktoś kazał
dwóm pijanym dziewczynom się rozebrać i całować. Coraz bardziej zaczęło mi się
to nie podobać, tym bardziej, że chłopcy zaczęli je do tego zmuszać. Chciałam jak
najszybciej się stąd wydostać. Lysandra nie było, Kastiel chyba dobrze się
bawił… Właśnie, gdzie on jest?! Z przerażenia zabrakło mi tchu. Wstałam i
wpadłam wprost w czyjeś ramiona. Kiedy zobaczyłam, znajomą twarz Kastiela
poczułam niewyobrażalną ulgę. Patrzył na mnie przez chwilę i krzyknął:
- Dobra, spokój towarzystwo, zmywamy się, koniec imprezki!
Pociągnął mnie w
stronę drogi.
- Nie zabiorę cię tam już nigdy, obiecuję. Musiałaś najeść
się strachu, co? To nie są zabawy dla takich grzecznych dziewczynek. A i
ostrzegam, beze mnie nie wolno ci chodzić w takie miejsca. Mogłoby ci się coś
stać – mówił to, nie patrząc na mnie.
- Wiesz, jak się bałam, gdy zniknąłeś?
- Poszedłem tylko zapalić. Chyba nie myślałaś, że cię zostawiłem?
- Nie pal papierosów. Zniszczysz się – zmieniłam szybko temat.
- Dobra, dobra.
Narzucił szybkie
tempo, ledwo za nim nadążałam. Do domu dotarłam zdyszana, jak po maratonie.
- Zaprosisz mnie? – spytał chłopak, opierając się o ścianę.
- … W porządku, wchodź. - Zawahałam się, bo miał różne
głupie pomysły, ale w gruncie rzeczy chyba nie chciał zrobić mi krzywdy.
Zaproponowałam coś
do picia, ale powiedział, że woli zająć się czymś innym.
- Czym? – ostrożnie spytałam.
W odpowiedzi
przycisnął mnie do ściany i pocałował. Tak zachłannie, jakby chciał zagarnąć
mnie całemu światu. A ja oddałam pocałunek, chociaż wiedziałam, że to może
pociągnąć za sobą lawinę niezbyt przyzwoitych zdarzeń. Pod jego ciałem topiłam
się, czułam fale gorąca w brzuchu. Kastiel wyłączył światło i przesunął ręce na
moje plecy. Cicho pisnęłam, bo przygryzł mi ucho.
- Kast… - Zamknął mi usta kolejnym pocałunkiem.
Zsunęło mi się ramiączko
od sukienki, a on zaraz pocałował odkryte miejsce, ale potem, ku mojemu
zdziwieniu założył mi je z powrotem na ramię. Wyrwałam się z jego uścisku.
- O co chodzi? – spytałam.
- No, o co?
- No bo… - dobrze, że było ciemno i nie zauważył, jaka się
zrobiłam czerwona.
- Myślałaś, że…
- Nieważne.
- Sądziłem, że tylko ja mam takie kosmate myśli – zaśmiał się.
– Jeśli chcesz, to czemu nie?
- Nie, nie. Zapomnij o tym.
- Dobrze. Może lepiej już pójdę. Do zobaczenia, a jakby cię
naszła ochota, to wiesz, gdzie mnie szukać.
Trąciłam go w
ramię, udając zbulwersowanie. W duchu chciało mi jednak się śmiać nad własną
głupotą. Wyszedł, a ja zapaliłam światło i od razu weszłam pod prysznic.
Musiałam ochłonąć.
Cudo , cudeńko. Aż mi się chcę plakać z radości, że mam co czytac na nabliży miesiąc :D
OdpowiedzUsuńFajne :) nie dawno zaczęłam czytać ale genialne :)
OdpowiedzUsuńHehe miałam dokładnie te same myśli co Olivia jak to czytałam ^.^
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ^.^
Ach, to niezdecydowanie :D
OdpowiedzUsuń