poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział dziewiąty cz. 1



- Zabiję cię! – ganiałam za Kastielem po szkole jak głupia. Ukradł mi mój pamiętnik. Osobisty powiernik moich myśli i wynurzeń. Pozwala mi uporządkować chaotyczne myśli, błąkające się po mojej po mojej głowie od kilku dni.
      Z bezczelnym uśmiechem uciekał przede mną w stronę klatki schodowej, a rozbawieni uczniowie mieli darmowe widowisko. Nie mogłam pozwolić, żeby przeczytał te zapiski, które w większości dotyczył chłopaków, w tym jego, dlatego leciałam na złamanie karku za tą czerwoną bestią.
      Zadzwonił dzwonek, nauczyciele już wyszli z gabinetu, ale on nic sobie z tego nie robił. Ja też nie mogłam iść na lekcje, bo znając tego chłopaka, rozpowiedziałby w jakiś wyszukany sposób, całej szkole, co zajmuje moje myśli.
      Zdyszana dopadłam go na schodach. Potknął się o jakiś sznurek. Złapałam go za kurtkę
i zażądałam oddania pamiętnika.
- Kiedyś ci na pewno oddam – uśmiechnął się lekko i schował brązowy zeszycik za plecami.
- Kastiel… Nie bądź głupi, oddaj.
- O słońce zaświeciło. Szkoda, że muszę celebrować tę cudowną chwilę w tak okropnym towarzystwie – popatrzył na mnie z góry.
- Masz rację, cudowna chwila, tylko chłopak jakiś taki mniej wspaniały. Oddaj pamiętnik.
- Dowcip ci się wyostrzył, hę? Urocze masz dołeczki w policzkach, kiedy się tak sztucznie uśmiechasz.
- A ty masz piękne włosy. Jakbyś pomylił prostownicę z wiertarką.
- Wartość intelektualna twojej wypowiedzi mnie powala, jak smród z kibla naszą woźną.
- A two…
- Dobra, skończ. Nie będziemy się licytować. – Położył rękę na poręczy schodów.
      Rzuciłam jeszcze, że nie dał mi dokończyć, bo ewidentnie przegrywał w tej słownej rozgrywce, ale on się tylko zaśmiał i kazał mi usiąść. Posłuchałam, jak na grzeczną dziewczynkę przystało. Wiedziałam, że zaraz usiądzie obok mnie. Nie myliłam się, zresztą jak zwykle, nie chwaląc się. Obracał mój pamiętnik powoli w palcach. Zauważyłam, że miał na nadgarstku owinięty rzemyk z przytwierdzoną kostką gitarową. Czerwoną.
      Moja wrodzona skłonność do dotykania rzeczy, żeby sobie je zwizualizować jako figury płaskie i tym razem zadziałała. Odruchowo złapałam kostkę i przesunęłam po jej wypukłym konturze. Była szorstka. Kastiel nawet nic nie powiedział tylko podparł głowę ręką, w której trzymał pamiętnik.
      Cieniutkie promienie słońca pieściły nasze twarze, było tak spokojnie i cicho. Całkiem się rozluźniłam i wyciągnęłam nogi przed siebie. Niewiele myśląc, zanuciłam piosenkę:

„Będę brał cię, w aucie.
Mnie? Ehe”

      Kastiel zerwał się na równe nogi, a jego mina była po prostu bezcenna. Parsknęłam śmiechem.
- Tylko tobie mogło to przyjść do głowy – rzucił, ponownie siadając.
      Nie podejrzewałam, że taka z niego cnotka się zrobiła. Aż tak przestraszył go ten tekst? Haha. Posłałam mu wesołe spojrzenie. Chłopak oparł się o poręcz i podał mi pamiętnik. Przyjęłam go bez słowa. Ja wiedziałam, że nigdy by go nie przeczytał. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, a gdy miałam wstawać, chwycił mnie za rękę.
- A co dostanę za zwrócenie zguby? – zapytał.
- Nie zgubiłam go. To ty…
- Nieważne. Grunt, że ci go oddałem. Więc…?
- Dziękuję. Jesteś bardzo miły. Dobre słowo powinno wystarczyć – uśmiechnęłam się najpiękniej, jak potrafiłam.
- Nataniel, ty gnido! Zjeżdżaj stąd! – Kastiel niespodziewanie krzyknął. Odwróciłam głowę jak na komendę. Rzeczywiście, w drzwiach stał gospodarz szkoły i nerwowo gniótł jakieś kartki. Co on tu robił i co ważniejsze, jak długo był?
- Puść ją – powiedział i popatrzył na mnie przez chwilę.
- Ani mi się śni. Odwal się od niej – Kastiel wstał i mocniej ścisnął moją rękę. – Ona jest moja.
      Jakby na potwierdzenie tych słów, przyciągnął mnie do siebie i szybko pocałował. Odepchnęłam go mocno, aż się zachwiał. Nataniel nie czekając dłużej zacisnął rękę na moim ramieniu i pociągnął w stronę drzwi, ale między nas, wszedł Kastiel. Blondyn odsunął się wściekły i zamachnął mocno, ale Pan Czerwony się uchylił i dostałam ja!
      Straciłam równowagę i wpadłam na ścianę. Bolało niewyobrażalnie. Zasłoniłam oko ręką
i próbowałam zahamować łzy, cieknące po mojej twarzy. Tak strasznie bolało!
      Pierwszy podszedł Nataniel. Z jego ust wylewał się potok przeprosin. Gładził mnie po ręce, całował po włosach, ale tak mi się kręciło w głowie, że nawet nie wiedziałam, z której strony klęczy. Po chwili usłyszałam odgłosy szarpaniny i „Wynoś się” Kastiela. Nataniel chyba miał wielkie wyrzuty sumienia, bo usłuchał go bez szemrania. Zaraz potem poczułam dłoń Kastiela na mojej ręce.
      Delikatnie odsunął ją od prawdopodobnie siwego już oka. Zagwizdał cicho, a ja nieśmiało dotknęłam policzka. Poczułam ukłucie. Będę miała śliwę, jak się patrzy. „Że ło-ho”, jakby to powiedziała moja ciocia.
      Popatrzyłam na chłopaka i zagryzłam wargę.
- Aż tak źle to wygląda? – spytałam.
- Gorzej.
      Przynajmniej nie owijał w bawełnę. Zrobiłam smutną minę i spuściłam głowę. Usiadł przy mnie i też popatrzył w dół. Prawie stykaliśmy się czołami. Czułam niewidzialny prąd między nami. Aż mrowiła mnie głowa.
- Chodź do pielęgniarki – przerwał tę chwilę napięcia.
      Bez protestu wstałam. Chłopak nie wszedł ze mną do gabinetu. Rzucił tylko, że nie będę musiała kupować fioletowych cieni do oczu przez miesiąc i poszedł. Zostałam sama.

6 komentarzy:

  1. Jesteś niesamowita
    Ps.To ta sama Animka co ci pisała o pomyśle sorry ale nie mam czasu założyć konta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też jesteś niesamowita, bo ci się jeszcze nie znudziło ;).

      Usuń
  2. już nie moge się doczekać cz 2

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne i rozwalił mnie tekst : "A ty masz piękne włosy. Jakbyś pomylił prostownicę z wiertarką."

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, co jak co ale teksty to ty masz zajebiste kochana ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta wymiana zdań między Kasem a Olivią jest piękny ^.^

    OdpowiedzUsuń