- Zabiję cię! – ganiałam za Kastielem po szkole jak głupia.
Ukradł mi mój pamiętnik. Osobisty powiernik moich myśli i wynurzeń. Pozwala mi
uporządkować chaotyczne myśli, błąkające się po mojej po mojej głowie od kilku
dni.
Z bezczelnym
uśmiechem uciekał przede mną w stronę klatki schodowej, a rozbawieni uczniowie
mieli darmowe widowisko. Nie mogłam pozwolić, żeby przeczytał te zapiski, które
w większości dotyczył chłopaków, w tym jego, dlatego leciałam na złamanie karku
za tą czerwoną bestią.
Zadzwonił
dzwonek, nauczyciele już wyszli z gabinetu, ale on nic sobie z tego nie robił.
Ja też nie mogłam iść na lekcje, bo znając tego chłopaka, rozpowiedziałby w
jakiś wyszukany sposób, całej szkole, co zajmuje moje myśli.
Zdyszana
dopadłam go na schodach. Potknął się o jakiś sznurek. Złapałam go za kurtkę
i zażądałam oddania pamiętnika.
- Kiedyś ci na pewno oddam – uśmiechnął się lekko i schował
brązowy zeszycik za plecami.
- Kastiel… Nie bądź głupi, oddaj.
- O słońce zaświeciło. Szkoda, że muszę celebrować tę
cudowną chwilę w tak okropnym towarzystwie – popatrzył na mnie z góry.
- Masz rację, cudowna chwila, tylko chłopak jakiś taki mniej
wspaniały. Oddaj pamiętnik.
- Dowcip ci się wyostrzył, hę? Urocze masz dołeczki w
policzkach, kiedy się tak sztucznie uśmiechasz.
- A ty masz piękne włosy. Jakbyś pomylił prostownicę z
wiertarką.
- Wartość intelektualna twojej wypowiedzi mnie powala, jak
smród z kibla naszą woźną.
- A two…
- Dobra, skończ. Nie będziemy się licytować. – Położył rękę
na poręczy schodów.
Rzuciłam
jeszcze, że nie dał mi dokończyć, bo ewidentnie przegrywał w tej słownej
rozgrywce, ale on się tylko zaśmiał i kazał mi usiąść. Posłuchałam, jak na
grzeczną dziewczynkę przystało. Wiedziałam, że zaraz usiądzie obok mnie. Nie
myliłam się, zresztą jak zwykle, nie chwaląc się. Obracał mój pamiętnik powoli
w palcach. Zauważyłam, że miał na nadgarstku owinięty rzemyk z przytwierdzoną
kostką gitarową. Czerwoną.
Moja wrodzona
skłonność do dotykania rzeczy, żeby sobie je zwizualizować jako figury płaskie
i tym razem zadziałała. Odruchowo złapałam kostkę i przesunęłam po jej wypukłym
konturze. Była szorstka. Kastiel nawet nic nie powiedział tylko podparł głowę
ręką, w której trzymał pamiętnik.
Cieniutkie promienie
słońca pieściły nasze twarze, było tak spokojnie i cicho. Całkiem się rozluźniłam
i wyciągnęłam nogi przed siebie. Niewiele myśląc, zanuciłam piosenkę:
„Będę brał cię, w aucie.
Mnie? Ehe”
Kastiel zerwał
się na równe nogi, a jego mina była po prostu bezcenna. Parsknęłam śmiechem.
- Tylko tobie mogło to przyjść do głowy – rzucił, ponownie siadając.
Nie podejrzewałam,
że taka z niego cnotka się zrobiła. Aż tak przestraszył go ten tekst? Haha. Posłałam
mu wesołe spojrzenie. Chłopak oparł się o poręcz i podał mi pamiętnik. Przyjęłam
go bez słowa. Ja wiedziałam, że nigdy by go nie przeczytał. Posiedzieliśmy jeszcze
chwilę, a gdy miałam wstawać, chwycił mnie za rękę.
- A co dostanę za zwrócenie zguby? – zapytał.
- Nie zgubiłam go. To ty…
- Nieważne. Grunt, że ci go oddałem. Więc…?
- Dziękuję. Jesteś bardzo miły. Dobre słowo powinno
wystarczyć – uśmiechnęłam się najpiękniej, jak potrafiłam.
- Nataniel, ty gnido! Zjeżdżaj stąd! – Kastiel
niespodziewanie krzyknął. Odwróciłam głowę jak na komendę. Rzeczywiście, w drzwiach
stał gospodarz szkoły i nerwowo gniótł jakieś kartki. Co on tu robił i co
ważniejsze, jak długo był?
- Puść ją – powiedział i popatrzył na mnie przez chwilę.
- Ani mi się śni. Odwal się od niej – Kastiel wstał i
mocniej ścisnął moją rękę. – Ona jest moja.
Jakby na
potwierdzenie tych słów, przyciągnął mnie do siebie i szybko pocałował. Odepchnęłam
go mocno, aż się zachwiał. Nataniel nie czekając dłużej zacisnął rękę na moim
ramieniu i pociągnął w stronę drzwi, ale między nas, wszedł Kastiel. Blondyn
odsunął się wściekły i zamachnął mocno, ale Pan Czerwony się uchylił i dostałam
ja!
Straciłam
równowagę i wpadłam na ścianę. Bolało niewyobrażalnie. Zasłoniłam oko ręką
i próbowałam zahamować łzy, cieknące po mojej twarzy. Tak strasznie
bolało!
Pierwszy
podszedł Nataniel. Z jego ust wylewał się potok przeprosin. Gładził mnie po ręce,
całował po włosach, ale tak mi się kręciło w głowie, że nawet nie wiedziałam, z
której strony klęczy. Po chwili usłyszałam odgłosy szarpaniny i „Wynoś się”
Kastiela. Nataniel chyba miał wielkie wyrzuty sumienia, bo usłuchał go bez
szemrania. Zaraz potem poczułam dłoń Kastiela na mojej ręce.
Delikatnie odsunął
ją od prawdopodobnie siwego już oka. Zagwizdał cicho, a ja nieśmiało dotknęłam
policzka. Poczułam ukłucie. Będę miała śliwę, jak się patrzy. „Że ło-ho”, jakby
to powiedziała moja ciocia.
Popatrzyłam na
chłopaka i zagryzłam wargę.
- Aż tak źle to wygląda? – spytałam.
- Gorzej.
Przynajmniej nie
owijał w bawełnę. Zrobiłam smutną minę i spuściłam głowę. Usiadł przy mnie i
też popatrzył w dół. Prawie stykaliśmy się czołami. Czułam niewidzialny prąd
między nami. Aż mrowiła mnie głowa.
- Chodź do pielęgniarki – przerwał tę chwilę napięcia.
Bez protestu
wstałam. Chłopak nie wszedł ze mną do gabinetu. Rzucił tylko, że nie będę
musiała kupować fioletowych cieni do oczu przez miesiąc i poszedł. Zostałam sama.
Jesteś niesamowita
OdpowiedzUsuńPs.To ta sama Animka co ci pisała o pomyśle sorry ale nie mam czasu założyć konta.
Ty też jesteś niesamowita, bo ci się jeszcze nie znudziło ;).
Usuńjuż nie moge się doczekać cz 2
OdpowiedzUsuńświetne i rozwalił mnie tekst : "A ty masz piękne włosy. Jakbyś pomylił prostownicę z wiertarką."
OdpowiedzUsuńNie no, co jak co ale teksty to ty masz zajebiste kochana ^^
OdpowiedzUsuńTa wymiana zdań między Kasem a Olivią jest piękny ^.^
OdpowiedzUsuń