poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział ósmy


    – Zaczekaj. – Szarpnęłam tego eleganckiego chłopaka za rękaw. Wyglądał na wyjętego z jakiegoś podręcznika do historii epoki wiktoriańskiej.
– O, cześć. Oliwka jeśli się nie mylę – rzucił chłopak i popatrzył na mnie przelotnie. Jakie miał dziwne te oczy. Zupełnie jak z jakiejś kreskówki. Rzadki okaz. Zaraz, rzadki okaz? No bez jaj, mówię jak podstarzała sąsiadka z parteru, schodzę na psy. Zauważyłam lekką irytację na twarzy chłopaka, więc szybko wzięłam się w garść i wróciłam do rozmowy. Ostatnio jestem jakaś roztrzepana.
– Chciałam ci podziękować…
– Drobiazg. Teraz jednak cię przeproszę, bo mam próbę. Miłego dnia. – Odwrócił się plecami
i odszedł. Musiałam głupio wyglądać z rozdziawioną szczęką (no do jasnej Anielki, co to ma być, że mnie ten chłopak olał?!), bo podeszła do mnie Iris i namówiła na spacer po dziedzińcu.
      Słuchałam jednym uchem co mówi, bo zobaczyłam Kastiela i całkiem mnie to wytrąciło z równowagi. Ostatnio zachowywałam się jak wariatka. Latałam za chłopakami jak głupia, a miałam z tym skończyć. Nie chciałam już nigdy nikomu zaufać, po niedawnym miłosnym zawodzie. Widać jednak, że nie potrafiłam żyć bez czułości. Może to przez to, że nie mam rodziców?
      Lekcje minęły bardzo szybko. Z radością spakowałam torbę i opuściłam mury szkoły. Na ławce przed budynkiem siedział ten „różnokolorowy” chłopak z Kastielem i jakąś ciemnowłosą lalą. Tuliła się do nich jak koza do butów. Szybko przeszłam obok nich z wysoko podniesioną głową i skierowałam się w stronę domu.
      Był piękny dzień i zamierzałam nacieszyć się nim jak najdłużej, dlatego poszłam do Publicznych Ogrodów. Owe ogrody rozciągały się kilkaset metrów wzdłuż rzeki i za murami skrywały wiele gatunków kwiatów i drzew. W dodatku zagnieździły się tam ptaki i wszędzie słychać było cichutkie ćwierkanie.
      Usiadłam na murku i oparłam się o ścianę ze szkła. Promienie słoneczne ogrzewały moje plecy. Było tak miło. Obok mnie przechodzili uśmiechnięci ludzie, nad głową rosła palma, do szczęścia brakowało mi tylko soczystej gruszki. Miałam na nią ochotę od samego rana, ale jak to ja, nie poszłam do sklepu, bo za daleko było i teraz muszę obejść się smakiem
      Nagle mój wzrok przykuła blond czupryna. Nataniel. Nie był sam, szła z nim jakaś szczupła brunetka. Miała niezwykle lśniące włosy, musiałam zauważyć z przykrością, że były ładniejsze od moich białawych pasm. Schowałam się za wielką donicą, kiedy przechodzili
i do moich uszu dotarło kilka słów o jakimś karpiu. Kim była ta dziewczyna? Wyglądali na szczęśliwych. To chyba nie jego dziewczyna?  A jeśli tak, to co ze mną, czy już się nie liczę? Nic nie poradzę, że jestem egoistką, w końcu on dał mi podstawy do tego, bym myślała, że jestem dla niego ważna. Przeklęci chłopcy!
      Wybiegłam z ogrodu jak oparzona. Miałam ochotę rzucić się na pierwszego lepszego chłopaka, zrobić zdjęcie, jak się całujemy i wysłać temu żółtemu konusowi. Ale mnie wkurzył!
      Mam wiele wad. Jestem przewrażliwiona na punkcie włosów, zawsze chcę być w centrum zainteresowania, wyobrażam sobie, że każdy chłopak się za mną ogląda, jestem niezdecydowana i łatwo ulegam chwili, ale zdecydowanie najbardziej nie lubię u siebie tego ciągłego pragnienia bycia adorowaną. Kiedy nie interesuje się mną żaden chłopak, robię wszystko, żeby zaczął. A ci, którzy mi zawrócili w głowie, muszą się liczyć z ciągłym dopominaniem się o uwagę.
      Jak pewnie każdy się już domyślił poszłam poszukać Kastiela. Wiem, że to cham i świnia, że wystawił mnie w parku, prawie zeszłam przez niego na zawał serca, ale on mnie po prostu pociągał. Mówią, że dziewczyny lubią zimnych drani. Chyba coś w tym jest.
      Tak jak przypuszczałam, był w parku ze swoim psem. Ucieszyłam się, jak głupia i podążyłam alejką, mając cichą nadzieję, że do mnie zagada. Na moje nieszczęście, pomyliłam się. Nie powiedział do mnie nic. Nic. Zupełnie nic! Moja kobieca duma nie pozwoliła mi do niego podejść, więc poszłam w stronę domu, psiocząc w myślach na mój los, zależny w dużej mierze od chłopaków.
      Minęłam jakichś dwóch wyrostków i wyszłam z parku. Wyjęłam klucze i już miałam otwierać zamek, kiedy zobaczyłam Kastiela, ale niestety z jakąś rudą dziewoją. Znowu jakaś inna?! Co oni się zmówili, żeby popsuć mi humor? Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie chłopaka. Zaraz odwrócił głowę. Przekręciłam klucz i szarpnęłam klamkę, ale zamek nie puścił. Przekręciłam jeszcze raz. Znowu nic. Chwilę szarpałam się z drzwiami, aż w końcu zrezygnowana walnęłam z całej siły w wizjer. Co to ma być?! Mnie to nawet drzwi się zacinają. Usiadłam na wycieraczce i zaczęłam się zastanawiać kogo poprosić o pomoc. Może sąsiada? Tak, to chyba dobry pomysł.
      Już miałam wstawać, kiedy usłyszałam cichy śmiech i zza drzewa wyłonił się nie kto inny, jak Kastiel ze swoim psem.
– Masz problem z tymi drzwiami? – zapytał i wszedł po schodkach.
– Tak. – Odwróciłam głowę w bok.
      Podszedł do mnie i chwilę stał nieruchomo, aż w końcu wyjął z mojej drżącej dłoni klucze, przesuwając palcami po jej wnętrzu. Napięłam mięśnie i nielogicznie wstrzymałam oddech, ale wydawało mi się, że tak opanuję to dziwne mrowienie w brzuchu.
– Jesteś taka głupiutka jak tępa dzida – roześmiał się. – Nie przekręciłaś zamka na górze.
      Spłonęłam rumieńcem i zadrżałam nad swoją kolosalną głupotą. Co się ze mną dzieje?
– To ja już pójdę – powiedział Kastiel, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia i odwrócił się plecami.
– Dzięki.
– Nie ma za co. A… i chciałem cię przeprosić – ostatnie zdanie wypowiedział tak szybko, że ledwo je dosłyszałam. Ale powiedział to na pewno.
Przeprosił mnie.
      Do domu weszłam z uśmiechem na ustach. Może i jestem głupia czy naiwna, ale ja naprawdę mam słabość do tego chłopaka.

***

      Na zawodach przyszedł mi pomysł na rozdział. Trochę nijaki, ale chciałam przedstawić główną bohaterkę. Wiem, że możecie pomyśleć, że jest pustą lalunią, ale już po prostu tak ma, że bez chłopaków żyć nie może, co wcale nie oznacza, że jest durna. Taką ją po prostu wymyśliłam. Będzie postawiona w wielu różnych, czasami trudnych, sytuacjach i dopiero wtedy postarajcie się ją ocenić ;). 
      Jeszcze ostatnie słowa. Ten blog to dla mnie odskocznia od tekstu, który teraz piszę, a który ma bardzo ciężki klimat, dlatego jest trochę cukierkowato. Mam nadzieję, że wybaczycie.
Pozdrawiam wszystkie kochane czytelniczki, dzięki którym mam motywację, żeby pisać. Następna notka może wieczorem, bo jutro nie idę do szkoły :D.

7 komentarzy:

  1. OMG to jest po prostu super ledwo weszłam do domu i od razu zobaczyłam że dodałaś nowy post masz wyczucie czasu i w dodatku masz niesamowitą wyobraźnię.
    chciałam ci jeszcze powiedzieć źe wpadłam na pomysł bo nie wiesz z którym chłopakiem ma Oliwka być więc wybierz chłopaka który ci się najbardziej podoba a potem zrób takie jakby co by było gdyby...
    w sensie takim że napiszesz inne wersje np co by się stało gdyby oliwia wybrała Lysandra anie Kastiela :) Mam nadzieję że spodoba ci się ten pomysł

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej bo masz talent i świetne pomysły. Chciałam pochwalić też animka z góry: Nieźle kombinujesz, podoba mi się i popieram, ale trochę zmieniłam zamiary - co by było gdyby na początku nie zakochała się w Natusiu tylko od razu w Kastielku ??? Może to wykorzystasz? A może nie? Twoja decyzja. Rób jak chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiecie, ja już chyba mam pomysł, ale wam nie powiem oczywiście, bo nie będzie niespodzianki ;). Bo na początku dokładnie wiedziałam z kim będzie, ale z czasem każdy spodobał mi się na swój sposób. Tak samo mam w grze, chciałabym być z każdym, a tu się nie da :p.
    Dzięki za pomysły. Kto wie kiedy się przydadzą?
    P.S. Edyta, świetny blog. Przeczytałam go w jeden dzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nat ma być z Melanię, a Kas niech se będzie ze swą Debrah albo Iris. xD Mniam, mniam, Lys jest mój ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to opowiadanie całe drugi raz poleciłam je koleżance z klasy która czyta je 3 raz człowieku jesteś bogiem Romansów wiem że piszesz to na początku 2013 a ja na końcu ale mam nadzieję że przeczytasz moją wypowiedz ~Zachwycony Otaku

    OdpowiedzUsuń
  6. Kas przeprosił? Miło, ale się tego nie spodziewałam!!! Jak zwykle rewelka do kwadratu ^.^

    OdpowiedzUsuń