wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział jedenasty


     Poszłam do szkoły w wyśmienitym nastroju. Założyłam nawet swoje najlepsze ubrania. Jak tylko przekroczyłam próg budynku, na horyzoncie pojawił się Kastiel. Podszedł do mnie
i powiedział, że mam nie trzepotać rzęsami do innych chłopaków. Prychnęłam na niego, ale tylko wzruszył ramionami i poszedł.
      Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia i wyraźnie słyszałam szepty. Dla innych byłam oficjalną dziewczyną Kastiela.  Szkoda tylko, że w rzeczywistości wyglądało to trochę inaczej.
- Oliwia! – usłyszałam chłopięcy głos. W moją stronę zmierzał Nataniel, a jego mina nie była zbyt pogodna.
- Cześć.
- To prawda, że jesteś z Kastielem? – zapytał, a ja zmrużyłam oczy i lekko kiwnęłam głową. – Jak mogłaś?! A wczoraj… Nie mów, że po prostu chciałaś się zemścić.
- Nat, nie rób widowiska. Wcale nie chciałam się mścić. Po prostu nie byłam pewna swoich uczuć.
- A teraz jesteś? – Jego oczy błyszczały jak dwie bryłki złota.
- Nie.
- To dlaczego z nim jesteś?!Ola, opamiętaj się… - nie dokończył, bo między nas wkroczyła jego siostra i zaczęła wrzeszczeć, żebym jej oddała „Kastusia”. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale na korytarzu pojawił się tan, który wywołał całe to zamieszanie.
- Co się tu dzieje? O co te awantury… Odczep się Amber! – Odepchnął mizdrzącą się do niego blond lasencję.
- Zostaw w spokoju Oliwię, mało masz obok siebie dziewczyn na swoim poziomie?! – wrzasnął Nataniel, a tłum obok nas znacznie się powiększył.
- Spieprzaj, Srajtanielu. Zazdrosny jesteś, że cię nie chciała? A może żal cię, że mogę mieć najładniejszą dziewczynę w szkole?
      Spłonęłam rumieńcem, bo przecież wcale nie byłam ładna. Miałam odstające uszy i duży nos. Tylko z oczu byłam zadowolona. No i z włosów. Dziewczyny obok mnie zmarszczyły brwi z oburzenia, a chłopcy przyglądnęli mi się ciekawie. Brakowało tylko dyrektorki.
- Ona nie jest dla ciebie, zniszczysz ją, nie rozumiesz? Jak ją kochasz, w co szczerze wątpię, to pozwól jej spotykać się z kimś innym, z chłopakiem z klasą.
- Czyli z tobą?
- Na przykład – Nataniel poprawił krawat i wypiął pierś. Był naprawdę przystojny.
- Jest tylko jeden problem. To ona zdecydowała.
- Nie wierzę ci…
- …Przestańcie, zaraz przyjdzie jakiś nauczyciel – zawołała Iris, a wściekły Kastiel zamachnął się i uderzył Nataniela w szczękę.
      Krzyknęłam, a tłum obok nas momentalnie się ulotnił.
- Kastiel, co ty najlepszego narobiłeś?
- Tak, teraz opatrz rany swojego idealnego chłopaka z klasą. Ja idę. Nie obchodzi mnie co zrobisz – wyszedł ze szkoły, trzaskając drzwiami, a ja wybiegłam za nim na dziedziniec.
- Kastiel, wracaj! – krzyczałam, ale on się nie odwrócił.
      Pobiegłam do Nataniela. Miał rozciętą wargę. Szybko wyjęłam chusteczki i przyłożyłam je do twarzy chłopaka. Patrzył na mnie tak intensywnie, jakby chciał wwiercić się w moją głowę.  Delikatnie pogłaskałam go po policzku. Wiedziałam, że jest mną rozczarowany, zawiedziony. Nie wiem co ja sobie myślałam, że będę grać na dwa fronty całe życie? Tak się nie da. Chłopak coś szepnął, ale nie usłyszałam i poprosiłam, żeby powiedział głośniej.
- Będę o ciebie walczył.
      Mrugnęłam zaskoczona, ale nie odezwałam się ani słowem. Zaczynały się lekcje.


***


      Po szkole szybko udałam się do parku. Tam na pewno siedział Kastiel. Musiałam z nim porozmawiać. Przeszukałam każdy kąt, ale nie znalazłam go. Zrezygnowana usiadłam na ławce. Wtedy podbiegł do mnie ogromny pies. To był Demon, pupil Kastiela. Ucieszyłam się i pogłaskałam psinę po mordzie. Pewnie w pobliżu był jego właściciel. Rozglądnęłam się wokoło, ale nigdzie go nie widziałam.
- Ciebie to można byłoby zabić. Obserwuj otoczenie, bo zginiesz marnie, albo cię okradną.
      Tak się przestraszyłam, że omal się nie zachłysnęłam śliną. Za mną stał Kastiel, z pokerową miną.
- Szukałam cię.
      Usiadł obok mnie i podrapał Demona za uchem. Wielkie psisko zasapało i położyło się u jego nóg. Chłopak popatrzył na mnie przez chwilę, ale z jego spojrzenia nie mogłam nic wywnioskować.
- Jesteś na mnie zły? – spytałam.
- A za co? Za to, że stanęłaś po stronie Srajta? Nie, skądże.
- Wcale nie stanęłam po jego stronie.
- Lubię, jak ciągle zaprzeczasz, powtarzając czyjeś słowa.
- Przepraszam.
      Usiadłam mu na kolanach i pogładziłam po cieplutkich, miękkich ustach. Dalej maił obrażoną minę, ale wiedziałam, że mój dotyk sprawia mu przyjemność. Zarzuciłam ręce na jego szyję i uśmiechnęłam się słodko. Nie mógł być aż taki zły. Nie patrzył na mnie, ale za to objął w talii. Cmoknęłam go w policzek.
- Kastiel…
- Dobra, już się nie gniewam.
- Naprawdę jestem dla ciebie najładniejsza w szkole?
- Nie, tak tylko powiedziałem.
- Bardzo śmieszne.
      Pozwoliłam się mu pocałować. Dalej nie mogłam uwierzyć, że to już tak oficjalnie. Jeszcze nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, a pocałunki nie były czymś zwyczajnym, rutyną. Za każdym razem miałam motylki w brzuchu, szczególnie na chwilę przed. Kastiel całował zupełnie inaczej niż Nataniel. Był bardziej zmysłowy, Nat robił to trochę bardziej nieporadnie, ale też się rozpływałam… Zaraz, myślę o Natanielu na spotkaniu z moim chłopakiem?! Ojoj, muszę się skupić.
      Oparłam głowę o ramię Kasa i westchnęłam głęboko. Czułam się niesamowicie. Wstałam z ławki i obróciłam się jak tancerka.
- Podoba ci się moja nowa sukienka?
      Widziałam zachwyt w jego oczach. Patrzył na mnie jak na tą jedyną, wyjątkową. Tylko na mnie zwracał uwagę ostatnimi czasy. Podobało mi się to bardzo.
- Ładna – powiedział, jak zwykle oszczędny w słowach.
      Poprosiłam go, żeby mnie odprowadził do domu. Byłam już zmęczona po całym dniu, a poza tym miałam nadzieję, że obejrzymy razem jakiś film. Zgodził się i ruszyliśmy równym krokiem. Szkoda, że nie złapał mnie za rękę, bo ja jakoś nie miałam śmiałości tego robić.
        Gdy weszliśmy do mojego mieszkania, zegar wskazywał godzinę szesnastą trzydzieści. Zaparzyłam herbatę i rozłożyłam na podłodze koc dla Demona, który niemal od razu usnął. Kastiel rozsiadł się na kanapie w salonie i przyglądał się z zaciekawieniem starym zdjęciom, wiszącym na ścianie, jednak o nic nie pytał. Zajęłam miejsce obok niego, ale powiedział, że musi iść. Zrobiłam nieszczęśliwą minę, ale on tylko powiedział ‘cześć’ i wyszedł razem z psem. Może mu się coś przypomniało?
      Postanowiłam się spakować na jutrzejszy wyjazd nad morze. Ciekawe czy będzie ładna pogoda. Otwierając walizkę, zacięłam się w palec i dziwnym trafem pomyślałam o niebieskich kąpielówkach Nataniela. Będą mu pasować do włosów. Naszła mnie ochota, żeby do niego zadzwonić. Chyba nie był zły, skoro powiedział, że będzie walczyć o moje uczucia. Dotychczas nie znalazłam się jeszcze w sytuacji, kiedy dwóch chłopców się o mnie starało. Schlebiało mi to trochę, nie powiem, ale też czułam się niezręcznie. No bo jak to, jestem z Kastielem, a wciąż pragnę obecności Nata w moim życiu?


***
Następny rozdział na morzem XD.

3 komentarze:

  1. W każdym komentarzu piszę to samo. Chyba zrobię CTRL C , a potem CTRL V, żeby nie musieć pisać tego non stop. Cudo, cudeńko, masz talent jakich mało!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja opiszę to tak: arcydzieło nad arcydziełami i diament nad diamentami ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kończyć rozdziały. Mają tą tajemniczą, zmysłową nutkę.

    OdpowiedzUsuń